Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2012, 18:40   #150
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Spooky:
Po dość długim marszu, przemoknięty i dygocący z zimna dotarłeś do polanki, na której środku był stary betonowy bunkier. Już jesteś bardzo blisko Nienazwanej Przystani. Potknąłeś się...

Spooky Phys Ed: 1, 6, 9

... ale nie upadłeś. Poszedłeś dalej, choć musiałeś uważać gdzie stawiasz kroki. Polanka była stworzona sztucznie - wycięto po prostu kawałek lasu, żeby stworzyć punkt obronny przed... czymkolwiek co czaiło się w lesie. W końcu dotarłeś do linii zasieków niemal niewidocznych. W kilku miejscach były zniszczone przez żywioł, ale szansa na zaplątanie się była znaczna. Chcąc nie chcąc musiałeś iść w stronę bunkra - zresztą wcześniej właśnie tak weszliście do lasu. Bunkier sam w sobie nie był straszny, choć z aktualną pogodą i ciemnością z tym związaną napewno łatwo nie będzie.

Spooky Sanity: 3, 3

Nie było tak źle. Z pewnością żaden potwór nie kryje się w tamtej ciemności jakiego byś nie mógł spotkać w leśnej ciemności, a przecież nikogo po drodze nie spotkałeś.

Spooky Grade Level: 5, 10, 7

Dostałeś się do środka. Nie było to łatwo, ponieważ metalowe okute drzwi już dawno zostały wyrwane z zawiasów i zgniecione niczym puszka leżały w kącie głównej sali bunkra - tej, w której niegdyś były zamontowane ciężkie karabiny maszynowe wystające przez niewysokie, ale szerokie otwory. Woda co jakiś czas wlatywała do środka poprzez pęknięcia w betonie. Było tu ciemno, ale wiedziałeś, że wystarczy iść prosto. Wtem usłyszałeś głos:
- Co tu robisz w taką pogodę chłopcze? - głos należał do osoby w wieku około 30 lat. Po chwili odezwał się drugi, trochę piskliwy: - Polowałeś na thulhu? - który dobiegł z tego samego kierunku. Dostrzegłeś tam postać w masce gazowej. Zazwyczaj dorośli się tak ubierali, gdy wchodzili do lasu, więc przynajmniej tym różni się od myśliwego, którego wcześniej spotkałeś i pozostawiłeś przy wydmie. Widzisz tylko jego, ale jest tu sporo mrocznych zakamarków, w których może być kto inny... tego zobaczyłeś, gdy błyskawica uderzyła w drzewo na krańcu polany i światło wdarło się przez jedno z "okien strzelniczych".


Mai (i Issander):
Już bez większych problemów wkroczyłaś na teren plaży.


Zaczęło się powoli rozpogadzać, choć wciąż padał deszcz. Wichura ucichła. Szłaś po śladach na południe, aż dotarłaś do piramid zbudowanych z piasku. Niewielkich piramid - takich na 4 metry, ale jednak robiących wrażenie. Pomiędzy nimi leżał Issander. Nic już go nie targało. Podeszłaś do niego i sprawdziłaś czy żyje, ale był tak zimny, że aż cofnęłaś ręce. Czy on żyje? Po chwili otworzył oczy. Nic mu nie jest i wcale nie czuje chłodu, choć jego skóra jest tak okropnie zimna.

Mai Sanity: 9, 2
Mai Pokelore: 5, 9


Nie miałaś pojęcia co z nim nie tak, ale przynajmniej żył i wydawało się, że jest w porządku. Kwestia temperatury jego skóry jest drugoplanowa pod względem odpowiedzi na dwa pytania:
- Czemu w oddali na wodzie jest czerwone światło?
- Gdzie jest wejście do jaskiń skoro tu nawet nie widać żadnych skał?

Mai Grade Level: 12, 8, 6
Iss Grade Level: 9, 4, 6


Hmm... - pomyśleliście oboje. Co teraz robicie?

Issander:
Czujesz, że absolutnie nie powinieneś przywoływać Candlaya teraz.

Luaka:
Wszystko działo się bardzo szybko. Nie wszystko zostało przetrawione przez twój umysł z odpowiednią szybkością, więc mimo czynnego uczestnictwa paradoksalnie stałeś się biernym obserwatorem wydarzeń. Gdybyś wszystko tak natychmiast zaobserwował... gdybyś miał czas na reakcję... wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej. Czemu właściwie wybudzałeś Nataszę? Może gdyby Jacek nie pił i nie jadł z podejrzanej wody jaskiniowej to by cię ostrzegał, że jej sen miał związek z szaleństwem kultystów. Na początku wszystko przebiegało zgodnie z planem. Ulryk w szoku próbował złapać swój dodekahedron, który upadł na podłogę razem z dłonią, którą mu wcześniej odcięto. Starraloo go osłaniał i tworzył pułapki... zabijające w wyjątkowo krwawy sposób kultystów. Dosłownie wybuchali przecinanie od wewnątrz i od zewnątrz. Widok ten odcisnął trwałe piętno na twym umyśle. Świadomie zająłeś się przebudzaniem Nataszy, gdy Jacek obserwował całą sytuację. Nie wydał rozkazu ataku Yuggogrimonowi, ponieważ wiedział jakie zło i jaka trwoga łączą się z mocą thulhu skierowaną przeciwko ludziom. Uderzyłeś lekko Nataszę, a ona ocknęła się. Rozwarła szeroko i nienaturalnie oczy i zerwała się na równe nogi z tak wielką szybkością, że aż upadłeś na twardą posadzkę. Natychmiast użyła swojego dodekahedronu, z którego pojawiła się Hydra.


Ciężko łapą stwór uderzył na oślep odrywając niemal połowę ciała Jacka Murakami. Jego głowa, ręce i górna część tułowia uderzyła z olbrzymią siłą o ścianę opryskując ciebie i Yuggogrimona krwią. Sadło Jacka rozlało się wokół jego nóg, które po chwili zgięły się w kolanach. Resztki ciała Jacka uklęły po czym jelita wypadły z niego na zimną posadzkę. Gadający thulhu Yuggogrimon być może pierwszy raz w czasie swojego istnienia odczuł grozę i krzyknął coś w obcym języku atakując Hydrę. Starli się jak równy z równym, gdy tym czasem zauważyłeś jak jeden z kultystów uderza kamieniem w głowę Ulryka. Chłopak zalał się krwą i padł na ziemię, choć być może jeszcze żył. Jego dodekahedron był raptem dziesięć centymetrów od jego wyciągniętej ręki. Upadając poczułeś, że masz coś w tylnej kieszeni. Odsuwając się od Nataszy w stronę Starraloo wymacałeś coś co może być Fishy Medalem. Czy pojawiło się tam dopiero po upadku Ulryka czy może wcześniej? Magia była prawdziwą fizyką tego świata, niezwykłą nauką, na którą jesteś po prostu za młody. Być może cała ludzkość jest. Wracając jednak do jaskini to w masakrowanym przez Starraloo tłumie był jeden mały chłopiec. Do tej pory znikał w tłumie większych kultystów, ale teraz widziałeś go wyraźnie. To Aidan.


- Ona nigdy nie śpi. - po czym dodał - Niepotrzebnie ją budziliście. - wyszeptał, a ogólny ryk sprawił, że jedynie w twojej wyobraźni pojawiły się te słowa. Tak ułożył usta... tak samo jak wcześniej. Aidan zerwał się do ucieczki w stronę drabiny i chyba ty też powinieneś razem ze Starraloo... Yuggogrimon poradzi sobie... chyba... a zresztą nigdy by cię nie słuchał. Tylko z Jackiem rozmawiał.
 
Anonim jest offline