Podróż była całkiem przyjemna, ba można by powiedzieć że beztroska przynajmniej dla Karguna. Krasnolud bowiem od dawna nie podróżował w tak wygodny sposób, to znaczy wylegując się na wozie. Normalnie zawsze zapierniczał na butach i to często na bardzo duże odległości, dlatego taka podróż ocierała się prawie o gnuśność. Kargun chcąc zachować niezłą kondycję od czasu do czasu złaził z wozu i udawał się na zwiady, co zresztą często przynosiło oprócz dobrej formy, także korzyści w formie wczesnego wykrycia zagrożenia.
Jednym z takich zagrożeń mogli stanowić uchodźcy. Oczywiście rzadko się to stawało, ale podczas jednego z takich spotkań sytuacja zrobiła się napięta. Zdesperowani ludzie, nie nawykli do niezwykłości, szybko wydali osąd o winie jednego magika, który oczywiście nie musiał być zgodny z prawdą, ale sir Anzelm słusznie zauważył że bez sądu nie godzi się zabijać człowieka. Krasnolud nie wiedział czy rozsądne argumenty przemówią do prostego ludu, dlatego przygotował kuszę do strzału i bacznie obserwował rozwój sytuacji. |