Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2012, 14:01   #83
Someirhle
 
Someirhle's Avatar
 
Reputacja: 1 Someirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputację
Garkthakk rozglądał się wokół prawie usatysfakcjonowany. Prawie. Podszedl więc do Ela-i'a i wyszczerzywszy zęby, rzucił:
- Ty. Trzeba będzie wygrzebać tamte klejnoty. - wskazał ręką na tkwiące wysoko w głowie posągu klejnoty, imitujące oczy.
- Mam tam włazić? No dobra, ale... -
- Dość gadania! -
warknął półork i znienacka pchnął łotrzyka w stronę posągu, tak że ten potknął się i przytulił się do niego chcąc odzyskać równowagę. Efekt był satysfakcjonujący - wrzask wypełnił świątynię, a Shan odskoczył jak oparzony, gdyż tak było w istocie.
- Kurwa, parzy! -
- Ta. Istotnie. - schwycił łotrzyka za kołnierz i podniósł, tak by ich spojrzenia się spotkały. Bardzo, bardzo blisko.
- Następnym razem jak mówimy szybciej, ma być, drakh, szybciej. - Puścił. Zza pleców dobiegło go nieokreślone chrząknięcie krasnoluda, które przyjął jako wyraz aprobaty.
- Podobno w żyłach Pana Poranka płynie czysty ogień... - kontynuował - Przez posągi przepływa lawa. Szukaj wyłącznika przy ołtarzu. - przysiadł ostrożnie na kamiennym stopniu, i postanowł opatrzeć swoją ranę, jednocześnie jednak nasłuchiwał kroków Shana. Nie musiał czekać długo gdy dosłyszał stłumiony syk łotrzyka. Parsknął cicho śmiechem i zawołał:
- Uważaj na podłogę! Gorące płyty! -
- Dzięki...! - odpowiedź Shana ociekała zimnym sarkazmem. Gark mógłby co prawda spróbować pomóc mu określić właściwą ścieżkę, zapewne płyty były oznaczone - ale musiał się zająć własnymi ranami i choć nie przyznałby siedo tego, odsapnąć chwilę. Położywszy broń na kolanach i spoglądając czasem ku Shanowi, czy czasem czegoś przed nimi nie chowa, zaczął powoli i dokładnie opatrywać ranę. Thrain również zajął się sobą, a stłumione trzaski i stuki połączone z opadaniem poziomu lawy w fosie oznajmiły sukces Ela-i.


Świątynia stygła irytująco powoli, tak że gdy przyszło do dłubaniny, energicznie i z ochotą wziął się za skuwanie złota z posągów. Ostatecznie każdemu z nich przypadła spora kupka szczerozłotych odłamków, dodatkowo zaś Thrain zabrał znalezoną na ołtarzu wysadzaną nefrytem miedzianą tablicę, Shan emanujący słaba magiczną aurą amulet, Gark zaś zagarnął skute z posągów ogniste opale, których uzbierała się spora sakiewka. Ostatecznie wszyscy byli na tyle zadowoleni, że i zatargi między łotrzykiem a półorkiem poszły najwyraźniej w niepamięć.
Pozostało opuścić ograbioną świątynię - tylko czy było stąd jakieś inne wyjście? Powrót przez główne wrota i przekradanie się koło wygłodniałych ankhegów nie wydawał się zachęcającą perspektywą...
 
__________________
Cogito ergo argh...!
Someirhle jest offline