Brnęła dalej po śladach wciąż mając nadzieję że doprowadzą ją do jakiegoś schronienia, tylko czy potrzebowała schronienia przed straszliwą wichurą wyrywającą drzewa z korzeniami i walącymi dookoła piorunami skoro już nie wiało i nie błyskało? Nie, oczywiście że nie, nie bała się przecież deszczu, nawet cieszyła się że zmywał z niej te ohydne gluty. Bała się za to ruszających się drzew i tego czegoś co atakowało ją w lesie, na szczęście na plaży nie rosły drzewa. Wyrosło za to coś innego, ktoś zrobił wielgachne piramidy. Ciekawe komu się chciało bawić w taką paskudną pogodę i dlaczego wiatr i deszcz nie zmieniły ich w bezkształtne pryzmy mokrego piachu?
Te pytania musiały jednak poczekać, dostrzegła bowiem Issandera. Ostrożnie sprawdzając czy nic się za piramidami na nią nie czai podeszła do chłopca i dotknęła jego szyi tak jak na filmach, kiedy główny bohater po finałowej walce leży bez ruchu i wszyscy płaczą bo myślą że nie żyje. Teraz powinna wykrzyknąć radośnie: "On żyje!" ale był tak okropnie zimny że tylko cofnęła rękę. W ogóle się cofnęła. I wtedy Iss otworzył oczy. Takie filmy też widziała. Cofnęła się jeszcze parę kroków patrząc koledze w oczy czy przypadkiem nie zrobiły się niebieskie.
- Kinoppi, jeśli spróbuje mnie dotknąć, zaatakuj go.- poleciła swojemu wiernemu thulu tak żeby Issander usłyszał, jeśli w ogóle ją rozumiał, gdzieś słyszała że żywe trupy przestają rozumieć co się do nich mówi.
-Powiedz coś, coś innego niż "mózg".- poleciła mu gotowa rzucić się do ucieczki plażą w stronę Nameless Harbor. Ta przygoda już wcale jej się nie podobała, powie dorosłym, niech oni sobie szukają jaskini i tych którzy się w niej schowali. |