Franc popatrzył na to coś, co weszło przez bramę. Potem spojrzał na wciąż trzymaną w ręce flaszkę. Była w dwóch trzecich pełna. Szybko przyłożył ją do ust i błyskawicznie wyżłopał połowę. Znów spojrzał na monstrum. - Kurwa, słabą te gorzałę tutaj robią... -
Zaklął z cicha i jak najszybciej wlał w siebie resztę alkoholu. Znowu spojrzał na bestie. Tak, zaczynało działać. Stwór zrobił się jakby trochę mniejszy, jakby nieco mnie szkaradny i taki, np... W sumie to przecież ucinał już takim łby, prawda? P-R-A-W-D-A?! Tak, chyba już można.
Odrzucił gniewnie pustą flaszkę w bok i skupił całą wolę, na wykonaniu jednego małego ruchu palcem, wciąż opartym o spust garłacza. Wszystko zawsze zaczyna się od małego ruchu. Potem już będzie łatwiej. Łeb tego czegoś, musi być jego! |