Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2012, 13:16   #5
kabasz
 
kabasz's Avatar
 
Reputacja: 1 kabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetny
Dziewczyny spędzały ze sobą dużo czasu, nic więc dziwnego, że kiedy Swen dostał rozkaz od Kevina, żeby sprowadzić do P. Die, Zeruel była razem z dziewczyną.

Kevin stał razem z P. koło drewnianej skrzyni ostrożnie kładąc ją na wodnej nakładce. Lewitujące pole wody nałożyło się na spód drewnianej podstawy. Wyglądało to dość dziwnie, jako że zarówno P. jak i Kevin przy tej czynności zachowywali bardzo dużą uwagę.

Kiedy dziewczyny weszły do sali P. Argo przypatrywał się już od dobrych czterech godzin jedenj z fiolek, którą wręczyła mu P. przed przyjściem Kevina.

„Argo, w razie gdyby coś się nie powiodło, postaraj się teraz zasymilować tą próbkę. Uważaj jednak, bądź bardzo ostrożny i dokładny. Wiem, że zawsze taki jesteś, jednak skup się nad tym. Nie chce żeby skończyło się tak jak przy próbce cytryny. Gdyby coś poszło nie tak, tylko ty będziesz mógł spróbować odtworzyć riki. Tylko ani słowa nikomu. Szczególnie Kevinowi.”

- Cześć Die. Mam nadzieję, że czujesz się już lepiej. Jest coś o co chciałabym cię prosić. Nie wiem czy czujesz się na siłach podjąć się teraz misji. Nie mamy jednak zbyt wiele czasu, a w zasadzie tylko ty mogłabyś nam teraz pomóc.

- Sęk w tym, że 2 godziny temu wykluły się nam riki.
Kevin wyjął z kieszeni zawinięte liście Salvi i zaczął je żuć.

P. spojrzała się obrazoburczo w kierunku Kevina.

- Zanim zaczniesz pluć tym zielskiem gdzie popadnie, może najpierw powiedz to co najważniejsze. Die chciałabym cię prosić o pomoc Hykari. Hykaria zaludniona jest przez istoty, które ja osobiście wolę nazywać syrenami.

P. zagryzła skuwkę od długopisu. Zawsze lubiła bawić się czymś w dłoni a kiedy jej myśli krążyły koło jakiegoś tematu nie mogła przestać przygryzać dolnej wargi. Kevin zasugerował jej kilka tygodni temu by lepiej zaczęła żuć gumę lub miała przy sobie plastikowy długopis, lepsze pogryzione kawałki tworzyw sztucznych niż nieustanne leczenie rozszarpanej tkanki.

- Syreny do niedawna były społeczeństwem partenogenetyczno-patriarchalnym w którym pojawienie się na świat dziecka – chłopca traktowany był jako zły omen dla domu. Wiele matek syren decydowało się nawet na zabijanie potomka jeśli pierworodny okazywał się płci męskiej. No cóż, wśród tych istot panuje przekonanie że kobieta jest jedynie zdolna do zrozumienia natury świata i wydawania dobrze przemyślanych osądów.

Z tego co mi wiadomo – zaczęła po chwili - na Hykarii została niedawno przejęta władza przez niejakiego Hykona. Osobnik ten chciał podporządkować sobie cały Hakoon – ich radę składającą się z 12 kobiet. Ten skurczysyren – P. zaakcentowała przekleństwo - stworzył sobie coś na zasadzie haremu. Każda syrena przez swój śpiew może przekazywać emocje drugiej istocie. Hakoon zdobył umiejętność kontrolowania czynów przez swój śpiew. Może zmusić każdą osobę do tego co sobie zażyczy wystarczy że wyśpiewa swoje życzenie.

- Do tej pory nie mieliśmy kiri oraz sposobu na dostarczenie ładunku dla ruchu oporu na Hykarie. Istniało zbyt duże ryzyko, że grupa zostanie przejęta. Die natomiast stanowisz bardzo dobrą osobę do tej misji. Jak również ty Argo. P. uśmiechnęła się w kierunku zmechanizowanego przyjaciela.

- Wy nie słyszycie. A przynajmniej nie w pojmowaniu biologicznym.

Nasz plan polega na przeniesieniu tego ładunku będąc niezauważonym do Tyry członkini ruchu oporu, siostry Amaru – syreny która jest w Azylu.

P. odsłoniła zawartość kufra, który spoczywał na jej biurku. W środku w małych flakonikach zamknięte były małe robaki, które przypominały dżdżownice.

- To riki. Pasożyt z świata Sardio.

Argo od razu przypomniał sobie dwie najważniejsze fakty o tym stworzeniu. - bez nosiciela umierają w przeciągu 36 godzin oraz są bardzo delikatne, jakikolwiek kontakt ze światem zewnętrznym w którym temperatura przekraczałaby 30 stopni Celsjusza lub wilgotność powietrza byłaby mniejsza niż 100 g/m^3 a te istoty umrą z osuszenia.

- Waszym celem byłoby dostarczenie tego ładunku do Amary. Dzięki tym małym przyjaciołom syreny staną się głuche, niestety na zawsze. Ten szkodnik jest w stanie zniszczyć aparat słuchowy każdej żywej istoty jaką kiedykolwiek poznałam. Nie zabija nosiciela, pozbawia go jedynie słuchu.

- Nie wiemy jednak w jaki sposób moglibyście się porozumiewać w Hykari. W Azylu jest łatwiej o komunikacje. Wszyscy zawsze się zrozumieją, w Hykari będziecie zdani na siebie. Problem polega na tym, że mamy mało czasu za niecałe 30 godzin te małe stworzonka zginą bez nosiciela.

- Mamy mało czasu. - wtrącił się Kevin. - pytanie jest czy byłabyś w stanie nam pomóc, jeśli tak wyruszamy natychmiast. Ja, ty, i ten pupil P. im mniejszy skład tym lepiej.
 
__________________
The world doesn't need anything from you, but you need to give the world something. That's way you are alive.
kabasz jest offline