Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2012, 21:22   #214
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Na środku sali jadalnej karczmy stała bosa Kapłanka, ubrana jedynie w spodnie i mocno rozchełstaną koszulę. Tarin, w podobnym stroju, i z włócznią w dłoni, kierował właśnie swe kroki do kuchni, podczas gdy... ze schodów piętra zszedł najpierw z gołą klatą Raetar z mieczem w dłoni, a tuż za nim w wyjątkowo kusej, fioletowej, i wygniecionej sukience Arasaadi, również paradując bez pantofelków. Za tą dwójką tarabanił się zaś żywiołak.
- Czy to była Saebrineth? - Tarin spojrzał na swoich towarzyszy płci wszelakiej. Otworzył szeroko drzwi do kuchni. - Zabiła nam kucharza, bo ją podglądał? - zasugerował na pół żartem.
- Rozejrzymy się po pomieszczeniach na parterze, parami. Bo widzę że już się dzielić nie musimy. Które bierzecie? - Samotnik jakoś się nie roześmiał.
Zarówno Kapłanka, jak i Łotrzyca spoglądnęły jedna na drugą, lustrując ubiór (czy raczej jego pewne braki) tej drugiej, po czym obie uśmiechnęły się pod noskami... Kuchnia do której zajrzał Tarin okazała się zaś pusta. Nigdzie ani żywej duszy...
- Piwnica? - Tarin spojrzał na kapłankę.
W kuchni znajdowały się jeszcze dwie pary innych drzwi. Jedne prowadzące na zewnątrz, a drugie... drugie otwarły się z łomotem, a pojawił się w nich karczmarz, owinięty jedynie prześcieradłem w pasie. I trzeba było przyznać, że figurę to miał całkiem niezłą, odbiegając wszelkimi normami od typowego karczmarza, bo nie dość, że nie miał brzucha, to jeszcze miał i sporo mięśni...
- Co tu się dzieje? - Łypnął na towarzystwo.
-To i my byśmy chcieli wiedzieć.- rzekł w odpowiedzi Samotnik wyraźnie znudzony tym staniem w miejscu.
Nagle klapa od piwnicy zgrzytnęła, i w cały ten ambaras wyszła właścicielka “Dziwnych Odgłosów” dość pokracznym krokiem, w swoim rynsztunku może nie tyle co zwisającym swobodnie na lewo i prawo, ale na pewno nie ciasno dopasowanym do sylwetki, jak zwykle, do tego nieco miała zszargane włosy wraz z warkoczem, jakiego przedtem zdaje się nie miała, z miną też dosyć nietęgą.
- Yyem...ten tego, niczym się nie frasujcie, nic mi się nie stało, może dawno tyle na pusty żołądek nie piłam.. - Wychrypiała Saebrineth, na chwilę obawiając się, czy aby nie wyolbrzymiła swojej kreacji.
- Dobrze słyszeć - powiedział Tarin. Obrzucił Saebrineth uważnym spojrzeniem. - Bardzo dobrze to słychać. Słyszeć - poprawił się.
- Eheeeem - Przytaknęła z łobuzerskim uśmiechem na słowa Elfki Arasaadi.

Po Raetarze trudno było poznać, czy dał wiarę słowom Saebrineth. Jedno było pewne. Wyraźnie niezbyt go obchodziło, co ona w tej piwniczce robiła. Oparł ostrze miecza o swe ramię. I skierował się na górę, mówiąc.-Szkoda czasu na dalsze pogaduszki, jutro wyruszamy o ile dobrze pamiętam.
- Nie zdewastowałaś całej piwnicy, prawda? - spytał uprzejmie Tarin. - Zostało tam jeszcze coś na jutro?
- Oo, zostało jeszcze mnóstwo, nic się nie bój Czaromiocie.-Zapewniła Tarina poklepując go po ramieniu energicznie.
- No, no, właśnie - Wtrącił się karczmarz, grożąc palcem, choć z niegroźną miną - Coby tam coś zostało...
-OjOjo, moja postura nikła, mizerna, i elfka wiele nie potrzebuje. - Oświadczyła.
- Raetar ma rację, czas spać... - Arasaadi wymówiła dosyć kontrowersyjnym tonem ostatnie słowo, po czym mrugnęła ogólnie do towarzystwa, i skierowała się czym prędzej na pięterko...
- Nooo, tak - Powiedziała Kapłanka, uśmiechając się do Elfki, również mając zamiar opuścić kuchnię.
- Dobranoc zatem - powiedział Tarin. - A to - wskazał na klapę - najlepiej zamknąć na głucho, żeby kolejny gość nie narobił rabanu.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez Kerm : 16-12-2012 o 21:47.
abishai jest offline