Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2012, 06:21   #170
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Ara, ara.. jesteś taki zabawny, Iwori-dono..




Z wtórem czarującego chichotu Iruki oplatającego męskie serce i umysł, Leiko opuściła pomieszczenie zostawiając ją samą z samurajem. Zasunęła za sobą skrzydła drzwi ucinając sobie przyjemność z posłuchania słodkich słówek, jakimi zostanie uraczony nad kolejnymi czarkami sake. Biedny, tak dał się pochłonąć cudownej woni Mrocznego Kwiatu. Nic dziwnego, że była tak dobrze poinformowana o wydarzeniach i wszelkich sekrecikach w mieście. Ale czy można było się temu dziwić? Czyż urok Maruiken i jej siostrzyczek nie był właśnie tym, co uderzało prosto w indywidualne pragnienia każdej ofiary? Był pożądaniem, był uwielbieniem, zachwytem, czasem i wytęsknionymi iskierkami miłości.. był zabójczy i trudno było było mu się oprzeć. Był ich najlepszą bronią.

I czyż nie o urok chodziło w dzisiejszym wieczorze? Urzeczenie sobą bawiących się gości przybytku, namierzenie w tym tłumie celu będącego w posiadaniu ciekawych informacji, którymi z chęcią się podzieli tak fascynującej i zniewalającej gejszy. Może także omotać białowłosego strażnika, by móc zerknąć czegoż lub kogoż takiego pilnuje, choć.. jeśli to Ishiki znajdował się za tamtymi zamkniętymi drzwiami, to ta próba byłaby nierozważna. Acz sam Sotsu Gozaenmon przy odpowiedniej zachęcie mógłby stać się cennym nabytkiem wśród.. nieświadomych informatorów Leiko.

Zatem musiała wybierać pomiędzy nim, niechęcią do poszukiwania Ishikiego, skupieniu się na Ginarim lub Hataro, bądź skierowaniem swego zainteresowania ku Isako.
Ale najpierw..

Pięterko gwarantowało odrobinę spokoju na przemyślenia zważywszy na to, że cały gwar i zabawa miały głośne miejsce w sali niżej. Tutaj spoglądając z góry na to ludzkie mrowie mniej lub bardziej interesujących postaci, mogła zadecydować o swych kolejnych krokach. Mogła się przygotować do swego występu i być pewną, że ani Ginari, ani Hataro, ani Isako, ani Sagi nie rozpoznają w niej łowczyni.
Stojąc w swym bezpiecznym półmroku i nie rzucając się nikomu w oczy, przymknęła swoje własne, by skoncentrować się na nierealnym widoku powstałym w wyobraźni. I powoli urzeczywistnić go w kolejnych chwilach.

Zafalowały smoliste włosy wokół mlecznobiałej twarzy Maruiken, jak gdyby poruszone delikatnym powiewem wiatru. A potem zaczęły.. rosnąć, zmieniać się i rozpływać po wielokroć niczym smugi tuszu rozgałęziające się na washi. Wydłużały się i zagęszczały otulając majestatycznymi puklami ramiona i plecy łowczyni, układając się w sposób luźny, niesforny i zwyczajnie niepraktyczny w ocenie Leiko. Ale kobiecy, a jednocześnie odmienny od sztywnych uczesań, czyli swą oryginalnością zwracający uwagę.
Ostre rysy nadające jej tak drapieżnego wyrazu wygładziły się i zaokrągliły uroczo różowawe policzki. Soczysty fiolet ust zmienił barwę w niewiele mniej pasjonującą czerwień.
Finalnie, acz niby uniesienie kurtyny na początku spektaklu, podniesione na powrót powieki zaprezentowały otchłań ciemnych, czarnych prawie jak najgłębsza noc tęczówek. Lśniące onyksy na miejsce oscylujących wokół złota i pomarańczu kocich oczu.








Ostateczne dzieło Kameru no kao było bardziej dziewczęce niż kobiece. Bardziej niewinne i figlarne od spowitej enigmatycznością, wiecznie odległej łowczyni o wyuczonym każdym ruchu. Leiko była jak egzotyczne, dzikie zwierzę – piękna, niezwykła i niebezpieczna jednocześnie, pociągające oraz intrygujące stworzenie do podziwiania z bezpiecznej odległości, gdy nie chce się zostać na koniec pożartym. Yume zaś.. była przystępna. Z wyglądu jawiła się niczym młodziutka gejsza, acz beztroskim i niefrasobliwym zachowaniem miała do siebie kusić.

Nowa piękność budziła zainteresowanie. Zwracała uwagę, acz nie wiązało się to z nachalnością spojrzeń czy wręcz nagabywaniem. To był wszak inny świat. A skoro w nim była, to na pewno nie sama. Jej towarzysz pewnie znajduje się w tym tłumie, ne?
Tak myśleli, tak podejrzewali bywalcy tego miejsca. A w interesie Leiko nie powodu, by wyprowadzać ich z błędu. Przemykała pomiędzy gośćmi starannie acz subtelnie zwracając na siebie uwagę swą urodą i powiewem nowości. Tu szepnęła słówko, tam zażartowała. Wszędzie podsłuchiwała. I zbierała plon owych plotek. Plon w postaci opowieści o nowej kochance grubasa, którą była jedna z łowczyń oni. Grubasem określano oczywiście Hataro i zawsze z dala od zasięgu jego słuchu. Nietrudno było zgadnąć że ową “nową kochanką” dostojnika daymio była ona sama. Choć pocieszającym był fakt, że niewielu z bushi znało choćby przybliżoną tożsamość owej “kochanki”.
Tematem równie ciekawym były napaści bandytów nazywanych Tengu. Zuchwałe napaści o charakterze rabunkowym. Nieznana była tożsamość ich przywódcy. Był to dodatkowy problem pomijając oczywiście chłopską rebelię dowodzoną przez Tashiru Taipana, która poczynała sobie coraz pewniej. Wielu bushi po cichu wzdychało tęskniąc za Yokimurą, który w ich mniemaniu zdusiłby rebelię i bandyckie napady w zarodku. Młodszy brat daymio miał nadal wielkie poważanie wśród wpływowych bushi. I zapewne wśród szeregowych członków klanu pewnie też. Nic dziwnego, że daymio go wypędził, choć w opinii wielu zrobił to bez wyraźnego powodu i przedwcześnie. Hachisuka Yokimura cieszył się bowiem opinią wybitnego stratega i uzdolnionego taktyka mimo swego młodego wieku. Temat Oni przewijał się stosunkowo rzadko w ich wypowiedziach... i raczej traktowany żartobliwie niż poważnie. Leiko miała jednak wrażenie, że to jest jednakże pozór. Że pod tą maską kryje się strach. Ten sam, który sprawiał że temat mnichów w ogóle się nie przewijał w takich rozmowach. Za to pojawiały się informacje o chorobie żony daymio, chorobie ponoć śmiertelnej, której nie dało się uleczyć.

A pomiędzy tym karmieniem się ploteczkami i roztaczaniem swego czaru, co jakiś czas zerkała w stronę stojącej samotnie na uboczu Isako. Z ciekawością, jednak nie tą wygłodniałą jaka czaiła się we wnętrzu i domagała się zaspokojenia słodkimi kąskami informacji, ale zainteresowaniem całkiem niewinnym. Bądź co bądź było to jej pierwszy raz w takim przybytku, wśród tak mniej lub bardziej znamienitych osobistości, więc naturalną była chęć poznania i zobaczenia wszystkiego. I wszystkich.
Niby to przypadkowymi były te spojrzenia, rzucanymi to znad czyjegoś ramienia, to w trakcie chichotu na czyiś jakże przezabawny żarcik.. ale Leiko cały czas umiejętnie starała się, aby ta „przypadkowość” była dostrzegalna dla tamtej kobiety. Aby w swym lustrowaniu tej mozaiki barw, strojów i urody jakie tworzyły gejsze wraz z kurtyzanami kręcące się po pomieszczeniu, nie umknęła Isako ni razu ta para ciemnych oczu jaką przybrała łowczyni. I które znikały ponownie w tłumie, nęcąc jedynie zaintrygowaniem.
I nie umknęła, kilkakrotnie ich oczy spotykały się ze sobą




Kunoichi chroniąca daymio przyglądała się bacznie Leiko, pewna że nie została dostrzeżona. No bo jakim cudem mogła być zauważona przez młodą geishę, za jaką brała łowczynię?
Maruiken była pewna, że była obserwowana z rosnącym zainteresowaniem. Iruka miała rację. Isako rzeczywiście preferowała własną płeć.

Długo trwała ta zabawa. Długo Leiko zwinnie przemykała między bawiącymi się gośćmi poznając ich troski i narzekania. Długo bawiła się z drugą kunoichi.
Ale bycie w samym środku takiej wrzawy i gwaru potrafiło zmęczyć. Z tego też powodu opuściła ostatnich graczy zabawianych dotąd swą obecnością, po czym skierowała swe drobne kroczki ku przyjemnie spokojnemu kącikowi sali. Skinęła głową w pozdrowieniu do stojącej obok kobiety i posłała jej jeden ze swoich figlarnych uśmiechów, mówiąc jednocześnie z troską -Czy to nie nużące, Pani? Stać tutaj tak samotnie i jedynie z oddali przyglądać się zabawie?
Isako uśmiechnęła się delikatnie zerkając to na Leiko, to na bawiących się ludzi. Musnąwszy palcem dolną wargę, szepnęła dość cicho.-Nie jest to rozrywka w której lubię aktywnie uczestniczyć. Za dużo osób, za głośno. Ale lubię popatrzeć jak bawią się inni. To też sprawia mi przyjemność. Obserwowanie...
Przechyliwszy lekko na bok głowę i przesuwając spojrzeniem po ciele łowczyni mruknęła żartobliwie .- Ale ty tego pewnie nie zrozumiesz, ne geisha-chan? Rozkwitły kwiat jest po to by błyszczeć w blasku słońca. A nie po to by żyć życiem ćmy.
-Przeznaczeniem rozkwitłych kwiatów jest cieszyć cudze oczy. I choćbyśmy miały najpiękniejsze płatki, to nawet z nimi stajemy się nieważne, gdy nie ma nikogo do ich podziwiania, nikogo skrycie pragnącego zerwać i mieć tylko dla siebie..
- mruczała z melancholią Leiko, przyglądając się gejszom ozdabiającym ten ukryty przed resztą miasta przybytek -A ćma może w każdej chwili rozłożyć swe śliczne skrzydła i uciec od tego gwaru nie tracąc nic ze swego uroku, ne?

Pozwoliła swemu pytaniu zawisnąć w powietrzu, a i też spojrzeniem powróciła do kobiety, by nie pozostawić wątpliwości czyj urok miała na myśli w swych słowach. Aczkolwiek powróciła tylko po to, aby zaraz znowu ogarnąć wzrokiem tłum grających, po wcześniejszym nachyleniu się ku Isako. Przesłaniając uśmiechnięte usta wachlarzem szepnęła konspiracyjnie -Kogo zatem tak obserwujesz, Ga-chan? Czyżby jakiś kaganek przyciągnął Twoją uwagę?
-Ćma roztacza urok, tylko przed tymi których chce oczarować.
- mruknęła w odpowiedzi Isako mimowolnie muskając opuszkami palców swoją szyję. Zachichotała cicho.- I kto wie, czy ten kaganek nie jest bliżej jej niż powinien.
Przesunęła wzrokiem po sali mówiąc.- Nikogo konkretnego, podziwiam kwiaty.
-Mmm.. tutejszy klan musi być bardzo bogaty, skoro tak tutaj wrze zabawa i każdy ma dla siebie kwiat, albo nawet dwa
– powiedziała Leiko z nutkami zachwytu w głosie idąc spojrzeniem za przykładem Isako. Wręcz syciła się tymi widokami -Jestem raczej przyzwyczajona do spokojniejszych spotkań z pokazami tańca i urozmaicaniem gościom czasu grą na instrumentach. Tutaj to zupełnie inny świat, chyba nikomu by nie wystarczyła tak skromna rozrywka.
Opuściła spojrzenie zażenowana tym swoim brakiem obycia w tak dużym i szacownym towarzystwie, przez które teraz w oczach drugiej kobiety mogła zacząć jawić się jako prawie wieśniaczka z jakiegoś małego, nieistotnego miasteczka. Niewarty uwagi kwiatuszek pragnący zasmakować życia w dużym mieście.
Uporczywie szukając nowego tematu naplotła na smukły palec wolnej dłoni kosmyki swych włosów, których końcówki nieznacznie łaskotały jej dekolt - Miyaushiro zawsze się tak bawi, czy to jakaś specjalna okazja do świętowania?
-Iye. Miyaushiro zawsze się tak bawi. Bogactwo jest wyzwaniem dla siły woli. Słabi ulegają pokusie.
-odpowiedziała kunoichi z ironią w tonie głosu.- Silni potrafią być ponad puste rozrywki.
Po czym zmieniła temat skupiając wzrok na twarzyczce Leiko.- Od niedawna jesteś w mieście? Jakoś umknęłaś dotąd memu spojrzeniu.

-Hai, ale przejazdem jedynie, odwiedzam moją przyjaciółkę. Zaprosiła mnie, bym przyszła tutaj wraz z nią, posmakowała trochę życia jakie ona toczy i.. - urwała w konsternacji, kiedy wodząc spojrzeniem po sali zadziwiająco nie dostrzegła nigdzie swej towarzyszki. Zadziwiająco. I to odkrycie przywołało nieco cienia na jej porcelanowe lica - .. i zostawiła mnie samą.
W wyrazie zmartwienia uroczo przygryzła dolną wargę o barwie soczystej czerwieni , jak gdyby walczyła z wyborem pomiędzy poszukaniem swej przyjaciółki, a dalszą rozmową z nowo poznaną kobietą. Lekkie wzruszenie ramionami oznajmiło, że zwyciężczynią stała się ta druga, co Leiko dodatkowo zaznaczyła krzyżując ze sobą ich spojrzenia w ekscytującym spotkaniu - Niestety, jutro ponownie umknę Twemu spojrzeniu, Ga-chan. Tak jak me imię Utsukushii Yume, tak i ja przemijam po uprzyjemnieniu czyjejś nocy, zostawiając po sobie miłe wspomnienia..
-Bardzo... pasujące imię. I bardzo smutne.
- rzekła w odpowiedzi Isako również mimowolnie się rozglądając.- To bardzo bliska przyjaciółka?
Po czym delikatnie się uśmiechnęła.-Ale jej nieobecność nie przeszkodzi nam chyba w zabawie, ne? Skoro to twoja jedyna noc w tym miejscu, to powinnaś ją spędzić tak jak lubisz. Więc na co masz ochotę? Mogę ci nieco pokazać rozrywek tego miejsca, jako...- uśmiechnęła się tajemniczo.- Ja też tu jestem sama, acz z innych powodów.
-Właśnie.. zaskakującym jest widzieć kobietę o tak cudnej urodzie samotnie stojącą w takim gwarze, bez choćby jednego mężczyzny próbującego zdobyć jej zainteresowanie. Czyżbyś była.. ah.. - „Yume” otworzyła szerzej oczy wstrząśnięta myślą, która nagle zamigotała w jej umyśle. Wciągnięte gwałtownie w płuca powietrze dopiero po kilku chwilach opuściło je wraz z niespokojnym, rozedrganym z zaciekawienia i jednoczesnej obawy szeptem -.. żoną któregoś z tutejszych dostojników? Albo może.. nawet.. samego daimyo?
Uciekła spojrzeniem w bok, nie chcąc przypadkiem urazić takim bezczelnym wpatrywaniem kogoś zasiadającego wyżej w hierarchii od niej samej. Przesłoniła też w niepewności usta rękawem kimona i mruknęła w zamyśleniu -Może nie powinnam Cię obarczać moją osobą..
Isako zachichotała w odpowiedzi ukrywając ten śmiech za rękawem.- Iye, iye... Acz rzeczywiście mieszkam w zamku. Niemniej, po prostu nie czuję potrzeby opiekuńczego męskiego ramienia. No i wolę obserwować inne osoby, niż sama dołączyć się do tego wesołego rozgardiaszu.
Dłoń kunoichi ostrożnie, wręcz delikatnie dotknęła lica “Yume” i Isako muskając skórę łowczyni palcami skłoniła jej oblicze ku swojemu.- Ale nie jestem kimś, przed kim musisz uciekać spojrzeniem. Iye, przeciwnie... Masz zbyt ładne oblicze, by je ukrywać Yume-chan.
Na tym skończyła się śmiałość kunoichi, bo jej dłoń gwałtownie odsunęła się od twarzy Leiko.
-.. w zamku.. - powtórzyła cicho łowczyni będąc w niemałym zaskoczeniu na taką wieść. Ale szybko rozpromieniła się na licach, a także uśmiechnęła urokliwie. Zaś nie przejmując się ni etykietą, ni świętością jaką była dla każdego Japończyka jego prywatność, ujęła Isako za dłoń, którą ta dopiero co od niej odsunęła. Zuchwale splotła ze sobą ich palce, choć po jej beztroskim zachowaniu nie było widać, aby kojarzyła ten gest z czymś niestosownym.

-To niezwykłe! Musisz mi wszystko o tym opowiedzieć, Ga-chan – zaświergotała podekscytowana decydując za kobietę i nie czekając na jej zgodę zaczęła rozglądać się bacznie po sali -Znajdziemy tylko jakieś spokojniejsze miejsce, napijemy się odrobiny sake..
-Ach...
- wyrwało się Isako, która wyraźnie zarumieniła się na twarzy czując swą dłoń w szczupłej dłoni Leiko. Przez chwilę milczała nim rzekła nieco nerwowo.- Możemy, możemy... Możemy wybrać jakiś wolny pusty... pokój... pokój schadzek.
Ostatnie dwa słowa z trudem opuściły gardło, gdyż budziły jednoznaczne skojarzenia.
-Schadzek? - łowczyni wypowiedziała to słówko głośniej niż kunoichi, upewniając się czy dobrze ją zrozumiała. Niby to nagle się zawahała dostrzegając drugą naturę tego przybytku skrytą za drzwiami każdego pokoju. I to odkrycie mogło wprowadzić w popłoch niewinne, młode dziewczątko, a za tym także złamanie serca uroczej Isako. Ale to co na zewnątrz, nie miało swego odbicia wewnątrz, gdzie Leiko analizowała każdy kolejny krok w tej trajkotliwej rozmowie. A teraz, mając yojimbo samego Sonoske dosłownie na wyciągnięcie ręki, nie miała zamiaru porzucić takiej okazji. Jedynej w swoim rodzaju.
Trzymając towarzyszkę za dłoń i prowadząc przez pomieszczenie jak małą dziewczynkę, zerknęła na nią kokieteryjnie -Wyobrażam sobie, że nie będą to takie wygody jakimi raczysz się każdego dnia na zamku, ale będzie musiał nam wystarczyć na nasze kobiece pogawędki, ne?
-Iye. Nie jestem osobą tak delikatną jak żona daymio, czy też jej damy do towarzystwa.
- odparła z chichotem Isako mocniej ujmując dłoń łowczyni.-A poza tym, pokoje tutaj są urządzone wystarczająco dobrze, by dostarczyć wygody samurajom. I na tyle zapewniające dyskrecję, że... pozwalają na swobodne kontakty wykraczające poza etykietę i dobry obyczaj. Hazard nie jest jedyną rozrywką jaką uprawia się w tym przybytku.
Kilkoma słowa nakazała służce obsługującej gości przynieść do wybranego pokoju nieco sake i ryżowych ciasteczek. Podczas gdy Leiko mogła ocenić wygody owej komnaty.

Nie różnił się ona specjalnie od tego co widziała wcześniej. Wygodny stoliczek, maty, biwa na stojaku. Na stoliku służka postawiła sake i dwie czarki oraz ryżowe ciasteczka.
Ściany grubsze niż zazwyczaj się spotykało zapewniały dyskrecję. A malunki na ścianach mniej lub bardziej dyskretnie pokazywały flirtujące pary i nie tylko. Niemniej nie można było tym malunkom odmówić piękna.

Isako uśmiechając się delikatnie nalała ciepłej sake do czarek i spytała. - Co sprawiło, że już jutro zamierzasz opuścić miasto ? Nie wyglądasz na osobę spędzającą czas na podróżach Yume-chan.
-A Ty nie przypominasz damy zamieszkującej na zamku. Wrażenie może być bardzo złudne, Ga-chan
– zripostowała z chichotem Leiko. Siedziała elegancko tonąc wśród fałd materiału swego kimona, które czarną i czerwoną mieszanką rozpływały się po tatami. Przywodziła na myśl cudnej urody porcelanową laleczkę, którą ktoś posadził w pokoju jako dość niepokojącą ozdobę.
-Obecnie mam przyjemność podróżować z trupą teatralną, która zatrzymała się w mieście na kilka występów. To od nich jestem zależna, ale też.. - ściszyła głos, jak gdyby głośniejsze mówienie o takich sprawach mogło być co najmniej złowróżbne -.. prawda jest taka, że chciałabym szybko opuścić te ziemie. Podobno obecnie nie są one najbezpieczniejsze. Słyszałam pogłoski, że klan zmaga się ze straszliwymi demonami, a i widziałam też naprawdę dziwaczne postacie nazywające siebie łowcami oni..
-Hai hai. To prawda, okoliczne ziemie to niebezpieczne miejsce, pełne potworów wszelakiej maści. A te ściągają do siebie osoby trudniące się ich zabijaniem.
-zgodziła się w odpowiedzi Isako mimowolnie wędrując spojrzeniem po szyi i dekolcie łowczyni. Westchnęła głośno.- Szkoda że zamierzasz opuścić ziemie Hachisuka, ale rozumiem twe powody. A co do łowców to...- tu zamyśliła się jakby coś wspominając. Po czym z uśmiechem dodała.- Iye. Nieważne. Jesteś więc aktorką Yume-chan?
-Ach, iye. Jedynie czasem użyczam im swoich umiejętności tańca lub gry na instrumentach.. albo uroku, by łatwiej zapełnić widownię
– słowa padające spomiędzy warg łowczyni były równie śliczne i prawdziwe, co ozdabiający je psotny uśmieszek -Miła zgraja. Wyjątkowo ekscentryczni, ale też wielce pomocni. Zbieranina osobowości z różnych części Japonii.

Pochyliła się sięgając po czarkę z sake, a równocześnie ruch ten sprawił, że Isako mogła przez krótki moment uraczyć swe oczy skarbami skrytymi w cieniu dekoltu jej nieświadomej niczego towarzyszki. Ta zaś wyprostowała się i obracając naczynko w dłoni mruknęła zafrasowana -Ci łowcy zaś.. nie wiem, czy podziwiać ich za odwagę do walki z bestiami, czy może ulitować się nad ich bezmyślnością..
-Jednych można podziwiać. Od innych lepiej trzymać się z daleka. Przyznaję że... niektórzy łowcy... przyciągają spojrzenie.
- rzekła z uśmiechem Isako upijając nieco sake.-Tak samo jest w przypadku samurajów, ne ?
Wydawało się, że kunoichi jest lekko podekscytowana. Jej oblicze lekko się zarumieniło, oczy się iskrzyły, a na twarzy błąkał nieśmiały uśmieszek.






Oczywiście, sake było tylko jednym z powodów takiego stanu.

-Hai, chociaż.. łowcy wydają się być bardziej osobliwi.. - dodała jeszcze Leiko zza uniesionej czarki. Pozornie też nie zwracała uwagi na te drobiazgi w zachowaniu kunoichi, samej wszak przejawiając pewne oznaki podekscytowania, acz z jakże odmiennego powodu.
Musnęła ustami brzeg naczynka, po czym nieznacznie zanurzyła wargi w rozgrzewającym trunku jedynie je nim zwilżając. Dopiero potem podniosła swe spojrzenie przepełnione zafascynowaniem i wpatrzyła się w Isako z oczekiwaniem -Zatem jak wygląda życie na zamku, Ga-chan? Czy rzeczywiście korytarze są zdobione złotem, wszyscy jecie perłowymi pałeczkami, a sam daimyo jest tak przystojny i pełen werwy jak mówią plotki?
 

Ostatnio edytowane przez Tyaestyra : 10-12-2012 o 06:23.
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem