Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2012, 14:14   #26
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Łup po goblinach zaiste nie był wielki, ale z drugiej strony świat stał się trochę lepszym miejscem pomyślał z lekkim uśmiechem na twarzy. Przypasał sobie do pasa małą buławę i wetknął za pas sztylet.


Nie była to broń do jakiej przywykł jednak lepsza niż gołe pięści czy drąg. Zaraz też rozpętała się najgorsza burza jaka widział od dawna. Nie było to naturalne, ale nie mógł podzielić się tym z przyjaciółmi, z prostego powodu. Żaden by go nie usłyszał.
Finrod czy to z racji swojego wyszkolenia, czy pochodzenia, po chwili odnalazł jaskinię w której będą mogli przeczekać.


Gdy znaleźli się w środku, Max odetchnął z ulgą, dobrze że dobytek jak i inne potrzebne sprzęty były w jego sakwie, toteż niezamokły. Już chciał powiedzieć przyjaciołom o tym fakcie i wyjąć drwa, aby rozpalić ognisko, gdy usłyszał ryk.

Sklął się w duchu, że nie zachował czujności i myślał o cieple. Finrod jak zwykle wykazał się niesamowitym refleksem i w momencie, gdy wielki niedźwiedź, ruszył na Enye już miał strzałę na cięciwie. Pośpiech jednak ma wady, bo strzała chybiła, ale osiągną część celu.
Niedźwiedź zamiast zaatakować kuszniczkę postanowił wyeliminować tego, który się stawia. Czy to wbity zmianą celu, czy niezwykłym refleksem chybił półelfa.

- Dość tego na Solariona! Do mnie ogary! - wrzasnął de'Vireas, tak iż zdawało się, że zatrzęsła się jaskinia. Zaraz też wokół niego pojawiały się trzy ogniste bestie.



Każda kształtu i rozmiary wielkiego psa myśliwskiego, jednak całe utkane z ognia. Psy w ułamku sekundy rzuciły się na niedźwiedzia. Pierwsze zatopiły kły w łapach stwora, a ostatni skoczył na szyję. Szamotanina trwała chwilę, po której niedźwiedź padł w konwulsjach, a ogary z lekkim dymkiem rozwiały się w powietrzu.

Skóra niedźwiedzia nie odniosła jednak obrażeń, od ognia. pozostały na niej tylko ślady ścisku szczęk.

- Jeszcze ktoś do cholery? - zapytał zirytowany.
 
deMaus jest offline