Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-12-2012, 18:02   #21
 
Szamexus's Avatar
 
Reputacja: 1 Szamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znany
Zanim przyjaciele Finroda zareagowali na odgłosy goblinów, on sam już wiedział że nie są sami w okolicy. Rozumieli się bez słów. Szybko i sprawnie z czujnością i zręcznością leśnych stworzeń, bezszelesnie zbliżyli się na odległość z której mogli zidentyfikować paskudne stworzenia. Enyo swoją wypowiedzią scharakteryzowała dokładnie to co wszyscy myśleli zapewne o goblinach. Fin jedynie krótko przytaknął:
- Aha i nie spuszczał wzroku z zdanych zapewne na porażkę stworzeń.

Łuk miał w ręku, gdy znalazł się w dogodnym miejscu błyskawicznie wyjął strzałę, naciągną cięciwę i wypuścił pocisk. Strzała pomknęła dokładnie w miejsce o którym myślał. Przeszyła szyję jednego z goblinów na wylot. Efektem był głośny gulgot i krew wytryskująca z zielonej gęby. Goblin nawet nie zdążył krzyknąć, osunął się bezwładnie na ziemię, dołączając do pozostałych kompanów.

Z nieukrywanym podziwem zerknął na Maxa i Enyo. Ich uderzenia były równie skuteczne. Skomentował:
- Maxymilianie, Solarion chyba Cię polubił dając takie możliwości. I Ty Enyo widzę, że czujesz się usatysfakcjonowana ze swojej nowej zabawki.

Finrod, podszedł do swojej ofiary żeby zabrać zużytą strzałę. Postanowił przeszukać gobliny i obozowisko.

- Może na dziś damy spokój z dalszą drogą i zorganizujemy sobie obóz. Rozpalmy ogień, w tych lasach zapewne można coś upolować. Zasługujemy chyba na odpoczynek. Zaproponował. - Chętnie coś wam ustrzelę smakowitego do jedzenia. Uśmiechnął się, miał ochotę na porcję mięsiwa znad ognia.
 
__________________
Pro 3:3 bt "(3) Niech miłość i wierność cię strzeże; przymocuj je sobie do szyi, na tablicy serca je zapisz"

Ostatnio edytowane przez Szamexus : 01-12-2012 o 18:06. Powód: propozycja obozu
Szamexus jest offline  
Stary 02-12-2012, 09:42   #22
 
JPCannon's Avatar
 
Reputacja: 1 JPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputację
Brax widząc kilka paskud na swojej drodze poczuł jak krew zaczęła szybciej krążyć w jego żyłach. Uwielbiał walkę i nigdy się z tym nie krył. Poziom adrenaliny skacząc wysoko w górę sprawił, że Savage zupełnie nie zwracał uwagi na nic poza swoimi celami. Słowa Maxa obeszły go bez echa, widać było wyraźnie, że jest w swoim świecie. Brax zacisnął mocno dłonie na rękojeści swojego dwuręcznego miecza. Nie zwrócił kompletnie uwagi, że ilość celi szybko się skurczyła. W jego głowie było ich jeszcze wiele do pokonania. Mięśnie na całym jego ciele napięły się maksymalnie, by chwile potem wyrzucić go daleko przed siebie. Brax przebiegł przez zarośla jak rozwścieczony byk, wymachując przed sobą mieczem tak zajadle, że ściął przy tym kilka mniejszych drzew.

-Chodźcie tu wy paskudne szumowiny. Niech ostrze mego miecza zakosztuje waszej obślizgłej krwi! –krzyczał na cały głos szukając celów innych niż otaczająca go flora.

Po paru chwilach wojownik zdołał się uspokoić i zdać sobie sprawę, że nie ma już z kim walczyć. Wziął kilka głębszych wdechów i opuścił ostrze. Jego krzyki jeszcze jakiś czas roznosiły się echem po lesie. Chwilę potem krzewy przed wami zaczęły wyraźnie szeleścić. Nagle wyszło z niego pięć kolejnych goblinów. Widząc tylko jeden cel, na ich paskudnych pyskach pojawiły się szerokie uśmiechy, wypełnione rzędem ostrych zębów. Chwyciły mocniej za swój niewielki oręż by chwilę potem ruszyć w stronę Braxa. Nie trzeba było długo czekać by wojownik z ogromną uciechą znów uniósł wielki miecz.

[media] http://img715.imageshack.us/img715/8829/walka1w.jpg[/media]

(Mechanika w komentarzach)
 
__________________
"Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego"

Ostatnio edytowane przez JPCannon : 02-12-2012 o 09:59. Powód: literówki
JPCannon jest offline  
Stary 05-12-2012, 13:24   #23
 
JPCannon's Avatar
 
Reputacja: 1 JPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputację
Brax poczuł wyraźnie jak rośnie w nim żądza walki. Nie przestawał być w pełnej gotowości ani przez chwilę. Przy jego dość dużej posturze małe gobliny wyglądały co prawda dość śmiesznie, jednak nauczono go nie lekceważyć żadnego przeciwnika. Stwory miały też przewagę liczebną co dawało im znacznie większe szansę na zwycięstwo. Na szczęście Brax miał w pamięci wszystkie treningi jakie przebył pod okiem swojego ojca i jego drużyny. Wygrana w walce była dla niego kwestią honoru i nie miał zamiaru łatwo odpuścić.

Gdy gobliny otoczyły szczelnie Braxa starał się pilnować każdej ze swych stron jak najlepiej. Nie było jednak szans by uchylić się przed tyloma ciosami. Na szczęście jego skórznia, jak i ciało przyjęły ciosy najlepiej jak mogły. Skończyło się na płytkich zranieniach, otarciach i siniakach. Pomimo niewielkiego uszczerbku, Savage miał zamiar oddać Goblinom znacznie mocniej. Zacisnął swoje dłonie na rękojeści miecza tak silnie, że aż zaczęły drżeć. Chwilę później w mgnieniu oka obrócił się wokół z wyciągniętym przed siebie ostrzem. Efektem tego manewru była spora ilość rozlanej krwi, ochlapująca mocno Braxa, oraz cztery bezgłowe ciała ciężko opadające na ziemie. Ostatni goblin stał sparaliżowany. Nie wiadomo czy przez swoją lżejszą niż u towarzyszy ranę, czy przez widok padających w okół niego trupów. Brax uśmiechnął się tylko pod nosem, wiedząc, że ostatnia paskuda nie zdoła im już uciec.

-"Dziś oczyścimy ten świat ze sporej garści paskudnych ścierw"- pomyślał szczęśliwy, szykując się do kolejnego uderzenia.
 
__________________
"Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego"

Ostatnio edytowane przez JPCannon : 05-12-2012 o 13:26. Powód: literówki
JPCannon jest offline  
Stary 10-12-2012, 10:05   #24
 
ElaOP's Avatar
 
Reputacja: 1 ElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodze
Po pierwszej walce, Enyo przeczuwała, że coś za łatwo poszło. Nie opuszczała kuszy ani na chwilę. Zapobiegawczo wyjęła bełt, ze związanego pęka przy swoim pasie. Naciąganie kuszy nie należało do najłatwiejszych, jednak im ciężej było ją naładować tym z większą siłą była w stanie potem wystrzelić. Ta myśl mocno zachęcała do całego tego męczącego procesu.

Ledwo zdążyła włożyć pocisk do swojej broni, kiedy Brax wystrzelił z krzaków jak jakieś dzikie zwierzę. Miała doświadczenie w atakowaniu z zaskoczenia, czy ukrycia, więc dobrze wiedziała jakie są zwykle konsekwencje z robienia takiego rumoru. Widok pokrak wychodzących z głębi krzaków przed Braxem specjalnie jej nie zaskoczył. Było ich dość dużo jak na jeden bełt, jednak skoro dopiero co załatwili taką samą grupkę, to i tym razem nie powinno być problemu. Zobaczyła jak Fin napina cięciwę łuku, a Max zaczyna szykować kolejną inkantację. To było trochę jak zawody w kto pierwszy ten lepszy. Nikt jednak nie spodziewał się tego co zrobił ich przyjaciel z wielkim mieczem.

Widok turlających się po ziemi głów martwych goblinów wszystkich wprawił w lekkie osłupienie. Nagle z pięciu zrobił się jeden przerażony stworek. Enyo nie miała jednak zamiaru zrezygnować z triumfu i szybko przycelowała w ostatniego z ocalałych, zielonoskórych. Bełt wystrzelił z pełną siłą, wprawiając cięciwę broni w miłe drżenie. Grot pocisku celnym trafieniem powalił goblina, który do samego końca zdawał się być sparaliżowany strachem. Enyo podniosła się powoli z pozycji celowania i cicho szepnęła do siebie parę pochwał pod nosem

-W dziesiątkę-Skwitowała, kiedy na jej twarzy pojawiał się właśnie szeroki uśmiech.
 
ElaOP jest offline  
Stary 10-12-2012, 11:46   #25
 
JPCannon's Avatar
 
Reputacja: 1 JPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputację
Po ukatrupieniu kolejnej grupy goblinów, wciąż nie byliście pewni, czy możecie w końcu opuścić broń. Przez chwilę jeszcze wyczekiwaliście gotowi do walki, wszystko wskazywało jednak na to, że żaden więcej stwór nie wyjdzie wam teraz naprzeciw.

Zebraliście wystrzelone bełty, strzały, i łupy z zabitych stworzeń. Przeczesywaliście ich prowizoryczny obóz jeszcze przez chwilę. Kiedy mieliście już iść dalej Finrod trafił na kiepsko ukrytą pod mchem i liśćmi sakwę. W środku znaleźliście prawdopodobny „skarbiec” goblinów. W środku znajdowało się około setki słońc , dwa naszyjniki, na oko warte razem jakieś pięćdziesiąt monet i pięć sztuk małego oręża. Trzy sztylety, mała buława i toporek. Nie był to imponujący skarb, jednak na początku waszej wyprawy wszystko mogło się przydać.

Kiedy podzieliliście się łupem i zaczęliście planować co dalej, nagle pogoda mocno się popsuła. Ciemne chmury pojawiły się jakby znikąd, szczelnie zakrywając słońce i zapowiadając silny deszcz. W powietrzu zerwał się potężny wiatr, zmuszając was do skrycia się za drzewami by móc złapać oddech. Próbowaliście coś do siebie krzyczeć, jednak świst wichury był tak silny, że nie słyszeliście nic poza głośnym bełkotem. Finrod dobrze znał strukturę lasów i potrafił szybko znaleźć kryjówkę przed kiepską pogodą. Nie musiał długo szukać by dojrzeć jaskinię blisko was. Zamiast krzyczeć gestami wskazał reszcie drogę. Nie mając lepszej kryjówki pobiegliście razem do wnętrza ciemnej groty.

Gdy znaleźliście się w środku żadne z was nie mogło powstrzymać się od kaszlu, przez pył z ziemi jaki wdychaliście na zewnątrz. Na zewnątrz wiało już tak mocno, że ciężko było zobaczyć cokolwiek dalej niż na dwa metry. W jaskini czuliście się w miarę bezpiecznie, było tam dosyć ciepło i była to świetna ochrona od pogody panującej na zewnątrz. Usiedliście na chwilę zmęczeni cała tą sytuacją.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=2WZWzb1x7O0&feature=plcp[/media]
https://www.youtube.com/watch?v=2WZWzb1x7O0

Szósty zmysł Enyo jednak nie dawał jej spokojnie odpoczywać. Wciąż coś podpowiadało jej, że coś w tym miejscu jest nie tak. Szybko okazało się, że jej niepokój był w pełni usprawiedliwiony gdy z głębi jaskini wyłonił się wielki na 3 metry, pokryty ciemno brązową sierścią, rozwścieczony Niedźwiedź. Pogoda na zewnątrz zdawała się stawać coraz gorsza, podrywając z ziemi kamienie, gałęzie i krzaki. Nie mogliście uciec na zewnątrz. Jedyny wybór jaki mieliście to kolejna walka.

[media] http://img22.imageshack.us/img22/5342/map3uz.jpg[/media]

(mechanika w komentarzach)
 
__________________
"Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego"

Ostatnio edytowane przez JPCannon : 10-12-2012 o 12:06.
JPCannon jest offline  
Stary 10-12-2012, 14:14   #26
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Łup po goblinach zaiste nie był wielki, ale z drugiej strony świat stał się trochę lepszym miejscem pomyślał z lekkim uśmiechem na twarzy. Przypasał sobie do pasa małą buławę i wetknął za pas sztylet.


Nie była to broń do jakiej przywykł jednak lepsza niż gołe pięści czy drąg. Zaraz też rozpętała się najgorsza burza jaka widział od dawna. Nie było to naturalne, ale nie mógł podzielić się tym z przyjaciółmi, z prostego powodu. Żaden by go nie usłyszał.
Finrod czy to z racji swojego wyszkolenia, czy pochodzenia, po chwili odnalazł jaskinię w której będą mogli przeczekać.


Gdy znaleźli się w środku, Max odetchnął z ulgą, dobrze że dobytek jak i inne potrzebne sprzęty były w jego sakwie, toteż niezamokły. Już chciał powiedzieć przyjaciołom o tym fakcie i wyjąć drwa, aby rozpalić ognisko, gdy usłyszał ryk.

Sklął się w duchu, że nie zachował czujności i myślał o cieple. Finrod jak zwykle wykazał się niesamowitym refleksem i w momencie, gdy wielki niedźwiedź, ruszył na Enye już miał strzałę na cięciwie. Pośpiech jednak ma wady, bo strzała chybiła, ale osiągną część celu.
Niedźwiedź zamiast zaatakować kuszniczkę postanowił wyeliminować tego, który się stawia. Czy to wbity zmianą celu, czy niezwykłym refleksem chybił półelfa.

- Dość tego na Solariona! Do mnie ogary! - wrzasnął de'Vireas, tak iż zdawało się, że zatrzęsła się jaskinia. Zaraz też wokół niego pojawiały się trzy ogniste bestie.



Każda kształtu i rozmiary wielkiego psa myśliwskiego, jednak całe utkane z ognia. Psy w ułamku sekundy rzuciły się na niedźwiedzia. Pierwsze zatopiły kły w łapach stwora, a ostatni skoczył na szyję. Szamotanina trwała chwilę, po której niedźwiedź padł w konwulsjach, a ogary z lekkim dymkiem rozwiały się w powietrzu.

Skóra niedźwiedzia nie odniosła jednak obrażeń, od ognia. pozostały na niej tylko ślady ścisku szczęk.

- Jeszcze ktoś do cholery? - zapytał zirytowany.
 
deMaus jest offline  
Stary 10-12-2012, 16:13   #27
 
JPCannon's Avatar
 
Reputacja: 1 JPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputację
Trup niedźwiedzia padł ciężko na ziemię wzbijając piach osiadły w jaskini. Reakcja musiała być naprawdę szybka, bo gdyby to dzikie zwierzę trafiło któreś z was, mogło by być ciężko pozbierać potem zwłoki do kupy. Ślad na ziemi po chybionym ataku niedźwiedzia, wciąż było widać wyraźnie. Głęboka, wyryta w ziemi dziura. Wszyscy mieliście dość, wyskakujących z każdej nory przeciwników. Byliście jednak świadomi, że to naturalna kolej rzeczy, kiedy byliście już tak spory kawałek od miasta.

Pogoda zelżała chwilę po tym jak pokonaliście bestię. Każde z was było pewne, że nie była to typowa wichura, czy burza. Nie chcieliście jednak ryzykować już wyprawy tego dnia, gdyż szybko zaczynało się ściemniać. Dzień minął wam szybciej niż się spodziewaliście. Dobrze było jednak najpierw sprawdzić czy na pewno w głębi jaskini, nie czeka na was coś jeszcze. Wewnątrz było dosyć ciemno. Każde z was oświetlało sobie drogę na inny sposób. Fin nie miał z tym problemu gdy jego oczy zaczęły lekko błyszczeć w mroku, pozwalając mu widzieć niemalże tak dobrze jak w ciągu dnia.

Jaskinia nie była bardzo głęboka. Miała w sobie ledwo jedną głębszą jamę. Wyraźnie znajdowało się tam legowisko niedźwiedzia którego ubiliście. Od razu w nozdrza uderzył was zapach rozkładającego się truchła. Szybko znaleźliście tam zwłoki jakiegoś leśnego stworzenia, którego teraz nie dało się już zidentyfikować. Sądziliście, że to wszystko co możecie tu znaleźć, głębiej jednak natrafiliście na coś jeszcze.

[media] http://digital-art-gallery.com/oid/4...igital_art.jpg[/media]

Jakiś nieszczęsny wojownik musiał wcześniej próbować walczyć z tą bestią w pojedynkę. Nie miał on jednak tyle szczęścia co wy. Widać było głębokie rany na jego ciele, chodź były już dosyć stare. Miał na sobie podniszczoną zbroję płytową, dużą tarczę i długi miecz. Do tego mały woreczek przy pasie z kilkoma drogocennymi kamieniami. Nie znaliście się na takich błyskotkach, jednak wiedzieliście, że w mieście możecie dostać za nie ładny pieniądz.

Poza tym nie znaleźliście w jaskini nic więcej. Głębsza grota była o tyle idealną kryjówką, że jeśli rozpalilibyście ogień w jej grocie, to nikt z zewnątrz by go nie dostrzegł. Mogliście na chwilę odetchnąć i mieliście idealne miejsce na nocleg. Przebyliście już trochę drogi i zdobyliście pierwsze większe doświadczenia w waszej misji. Odpoczynek przy ognisku był idealną przerwą w waszej podróży.

[media] http://savvima.com/wp-content/upload...04/Bonfire.jpg[/media]
 
__________________
"Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego"

Ostatnio edytowane przez JPCannon : 10-12-2012 o 16:13. Powód: literówki
JPCannon jest offline  
Stary 18-12-2012, 21:54   #28
 
Szamexus's Avatar
 
Reputacja: 1 Szamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znany
Miło było wreszcie przysiąść przy ogniu. Przyjemny trzask palonego drewna dodawał nastroju spokoju tej chwili. Zdecydowanie należała im wszystkim się ta chwila.

To jak Brax załatwił gobliny było zaiste w jego stylu. Zawsze w takich momentach Fin przypomina sobie okoliczności jak się poznali. Było to jeszcze zanim przystąpił do drużyny, a włóczył się po lasach w okolicy Portu. Wtedy, podczas drobnej potyczki w której Fin zdecydował się pomóc handlarzom przejeżdżającym traktem, zdarzyło się tak że pomimo swojej zwinności i zaskoczeniu został przez łupieżców otoczony. Tak to już bywa, ludzie których bronił gdy tylko zaczęła się walka i padli pierwsi napastnicy od strzał Fina, uciekli. Wtedy wobec przewagi liczebnej Fin był naprawdę w tarapatach. Dzięki nieznanemu zrządzeniu losu wielki wojownik nie wiedzieć skąd znalazł się w tamtym czasie i miejscu. Jak się potem okazało obserwował zajście chwilę, i gdy zorientował się co sią stało nie wahał się przyjść z pomocą. A i Finrod poczuł znowu szansę i razem utłukli kilku zbirów a dwóch ranili i dostarczyli do miasta w celu osądzenia i ukarania. Tak poznał Braxa, potem ten zaprosił Fina na wino do karczmy ... tam po kilku głębszych gawędzili sobie miło. Potem jeszcze nie raz się spotykali i nie raz deklarowali swoją pomoc w różnych sytuacjach ...

- Ech Brax, nie tracisz mocy i krzepy, a mieczem władasz iście wzorowo! Odezwał się Finrod. - Max a Ty nie gniewaj się ale do Twoich "pomocników" trudno mi przywyknąć, gdy ich "budzisz" jednak zawsze się obawiam aby wiedziały kogo atakować, haha. Zaśmiał się przyjaźnie.
- Z wami to i na hordę Orków wyruszę, nooo i wiedząc, że Ty Enyo jesteś w okolicy. Uśmiechnął się i puścił oko do niewątpliwie najładniejszej kobiety w promieniu wielu mil.
- Przyjemnie tak, tak przyjemnie. Zdecydowanie lubię takie wieczory .... Delektował się chwilą.
- Ustalmy kolejność wart zanim się pośpimy.
 
__________________
Pro 3:3 bt "(3) Niech miłość i wierność cię strzeże; przymocuj je sobie do szyi, na tablicy serca je zapisz"

Ostatnio edytowane przez Szamexus : 18-12-2012 o 21:56. Powód: literówki
Szamexus jest offline  
Stary 19-12-2012, 09:23   #29
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
kiedy okazało się, że walka skończona ruszyli na przeczesywanie jaskini, aby sprawdzić ją do końca.
- Nie martw się o moje psiaki. Solarion zawsze rozpozna swoich - odpowiedział Finrodowi, ale zaraz zamilkł bo znaleźli kolejnego mieszkańca jaskini, choć ten nie powinien sprawiać problemów.

Max ukląkł przy tupie i obejrzał go.
- Kimkolwiek byłeś, cokolwiek czyniłeś, jeśliś był godzien niech Solarion przyjmie twoją duszę i da ci spoczynek na jaki zasłużyłeś. - wyszeptał, a następnie przyjrzał się sprzętom, które posiadał nieboszczyk. Dłuższą chwilę przyglądając się mieczowi. - Solarionie, choć nie wiem kim był ten człowiek, to ty wiesz to najlepiej. Wiesz także, że ja jestem w potrzebie, niech ten miecz, jeśli należał do dobrego służy nadal dobrej sprawie. Jeśli władała nim zła ręka, niech teraz moje uczynki naprawią zło nim wyrządzone. - po czym dobył miecza, który o dziwo nie zaśniedział jak zbroja czy tarcza. Był to dobry znak.


Nie dużą chwilę potem siedzieli przy ognisku, Max miał zapas drwa w swojej sakwie, więc nie było potrzeby wychodzenia na zewnątrz, będą tylko musieli następnym razem nazbierać zapas i upchnąć w sakwie.

- Siedzenie w jaskini przypomniało mi pewną historię, nie wiem czy prawdziwą, ale podejrzewam, że tak. Opowiedział mi ją mój imiennik Max de'Vires, elf, kapitan pirackiego statku. Mianowicie.
Las wydawał się nie do przebycia, liany zwisały z każdej gałęzie, a duża część z nich była w dodatku jadowitymi wężami i te cholerne komary. Max zastanawiał się czy ta wyprawa to chrzest bojowy, który przygotował mu Faniv, czy faktycznie idą po wielki skarb. de'Vires od niecałego tygodnia, kapitan własnego statku, który to łaskawie ocalił z rak cesarskiego kapitana, i który został wcielony do małej floty kapitana Faniva Delco i zarazem prawa ręka kapitana, a może już admirała całej floty. Tak, niewypalanie całego statku, było dobrym pomysłem, a Dalco umiał się odwdzięczać. Choć teraz chyba lubił się pośmiać.
- Sam daleko jeszcze? - Zapytał pierwszego oficera ze swojego statku.
- Nie, według mapy od kapitan Dalco jeszcze jakieś ćwierć mili. Zaraz powinniśmy wyjść z tej pieprzonej dżungli i znaleźć wejście do jaskini. - Odpowiedział Sam Havers, także świeżo mianowany na pierwszego. To też był chyba sprawdzian, Faniv dał mu samych nowych ludzi, żaden nie pływał z nimi dłużej niż rok, i żaden nie awansował powyżej bosmana. Jakby Dalco chciał sprawdzić czy da sobie radę. Zamierzał dać sobie radę, w końcu, kiedy trafił na ten statek był zaledwie rozkapryszonym dzieciakiem, a teraz jest kimś. Oczywiście miał talent, nie był zwykłym miękkim człowiekiem, no i znał wojenne rzemiosło. Dobrze, że Dalco się wtedy na nim poznał i dobrze, że mieli tu dobrych wojaków. Tak wiele, się nauczył, od Soriana al-Khnire, szkoda, że już nie żyje, szkoda, że zmarł w tak głupi sposób. Zadławienie się kością, to nie śmierć, dla tak doświadczonego maga. Z drugiej strony był już bardzo stary, nawet jak na standardy magiczne. 107 lat to dużo, jak na człowieka, no i teraz to jest strategiem. Dostał gabinet Soriana i jego magiczne przedmioty, a było tego trochę. W każdym razie oby Dalco miał rację, co do tego miejsca. Jeśli znajdą to co mówią legendy, to nie dość, że będą o wiele bogatsi, to Max być może odnajdzie tu to o czym wspominał Sorian zawsze gdy wspominano legendę o skarbie kapitana Gevaro. Sam Sorian nie wiedział czym był owy magiczny przedmiot, ale od kiedy dowiedział się o tym, że Dalco zdobył mapę, ogarnęła go istna mania, aby zbadać ten przedmiot i najlepiej zdobyć go na własność. Po chwili marszu ich oczom ukazała się niewielka polanka, i dwie kolumny. Po zbliżeniu się do nich, zauważyli stare zarośnięte trawą schody prowadzące w dół. Max, który nie zamierzał, tracić niepotrzebnie ludzi, podniósł kamień leżący u jego stóp, kazał magowi pokładowemu rzucić na niego zaklęcie światła i wysłać przed sobą, na wysokości gruntu. Jego ludzie choć nowicjusze we locie Dalco, mimo wszystko byli doświadczonymi żeglarzami, wojownikami i złodziejami. Wszak nie każdego przyjmowali w swoje grono, musiał być kimś by zostać nikim, w tej kompani. De'Vires wielokrotnie zastanawiał się, czemu rezygnują z posad, pierwszych oficerów i bosmanów, aby być zwykłymi żeglarzami. Oczywiście poza pieniędzmi, sława i możliwością, pływania z najlepszymi i najskuteczniejszymi piratami na wszystkich znanych wodach.
Po kilkunastu metrach drogi w dół, doszli to kamiennych drzwi, z znakami, zapisanymi w języku altmerów. Nie długo zajęło Max aby odkryć, że to faktycznie miejsce o którym mówią legendy. Otworzyli wrota i ruszyli. Grobowce lub komnaty podziemne, niebyły bardzo rozległe, i zbytnio usiane pułapkami, w sumie znaleźli tylko trzy. Znaleźli mnóstwo złota i klejnotów, co pewnie pozwoliło by większości załogi, na spokojna emeryturę, ale to nie był cel Maxa. Odesłał Sama z większą część chłopaków do statku z skarbami jakie znaleźli. Sam został z jednym z bosmanów i dwoma wybitnie utalentowanymi złodziejami. Kazał im szukać skrytek w ścianach i podłogach, a sam przejrzał bibliotekę.
Ku jego przeogromnemu zdziwieniu, większa część tych ksiąg była o magi. W legendach nikt nie wspominał o tym, że Gevaro, był magiem. Choć wcale nie musiał nim być, to jednak coś w tym miejscu sugerowało, że nim był. Po przejrzeniu dokładniej dwóch ksiąg, usłyszał wołanie jednego ze złodziei.


Disen znalazł skrytkę w niedużej komnacie obok biblioteki. Była w niej katana, aż ociekała magią, a kiedy de'Vires wziął ją do ręki, zaświeciła lekko na złoty kolor i zgasła. To było to, o tym mówił Sorian. Max, przypasał katanę i powiedział.
- Masz za to ode mnie okrągły tysiąc złotych monet. - powiedział do złodzieja. Leć teraz na statek i każ tu przysłać, ze czterech chłopów i niech wezmą worki. Mam stąd do zabrania księgi.


Gdy biblioteka była już spakowana, i wszystkie skarby zabrane. Max, kazał zasypać wejście do jaskini.
- Śpij spokojnie wieki kapitanie – powiedział, a następnie ruszył do własnego statku „Pięknej Anny”.




Ruszyli do ich rodzimego portu, na spotkanie Dalco. Po trzech dniach żeglugi, dotarli, a de'Vires, odkrył, że w tym czasie Faniv zdobył kolejny statek, co razem dawało, flotę pięciu statków pirackich. Prawdopodobnie najwięcej w historii piractwa. Spotkali się na jego okręcie, gdzie Max, przekazał wieści i to co odkryli. Dowiedział, się także, że zdał, co prawda bez słów, ale kiedy wychodził widział, jak dwóch innych kapitanów, przekazuje sakiewki w stronę Dalco. Dobrze wiedzieć, że Faniv stawił na jego sukces. Spotkał się także z resztą magów, jacy z nimi pływali i przedstawił im księgi. W drodze rozmawiał z jego magiem i dowiedział się, że większość mu się nie przyda, bo już dawno opanował podobne zaklęcia, odkrył tylko trzy księgi, którym chciałby przyjrzeć się dogłębnej. Resztę przekazał, więc innym mniej doświadczonym magom. Następnie wrócił na swój statek i ponownie zabrał się do badania tajemniczej katany. W końcu już się o niej trochę dowiedział, ale może skrywać także inne tajemnice. Rano czekała go wyprawa z resztą statków. Ponoć Dalco dostał cynk, o dużym transporcie, złota, a to już robota dla całej floty.

Czuję przyjaciele, że i my na koniec tej przygody będziemy mogli opowiedzieć, nie jedną taka historię. Co do wart, to z chęcią wziąłbym pierwszą.
-
 
deMaus jest offline  
Stary 19-12-2012, 11:45   #30
 
ElaOP's Avatar
 
Reputacja: 1 ElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodze
Enyo przeciągnęła się. Zdjęła swe karwasze i obciśle oplatającą ją skórznie, pozostając w samej koszuli i skrawku materiału, osłaniającego jej ciało od otarć. Spostrzegając wzrok towarzyszy, szybko okryła się kocem. Czasami przy swoich przyjaciołach czuła się aż nader swobodnie. Usiadła blisko palącego się drwa ukrywając w ramionach wypieki zawstydzenia na twarzy. Wpatrywała się w iskry wydobywające się z ogniska. W takich chwilach wytchnienia i spokoju, kiedy jest czas na przemyślenia, umysł Enyo spowijały wizję wymarzonej przyszłości.

Jej wyobraźnia prowadziła ją właśnie korytarzami, zdobytego przez nią pałacyku. Wnętrzami skarbca wypełnionego po brzegi klejnotami i innymi kosztownościami. Później ukazywały jej się wizję chwały jaką może zyskać wraz ze swoimi towarzyszami. Gdy jej myśli kierowały się w ich stronę, zdała sobie z czegoś wyraźniej sprawę. Nie mając rodziny, teraz ciepło robiło jej się na sercu, gdy patrzyła na swoich przyjaciół. Uważała ich za swoją nową rodzinę. Wśród niej czuła się nareszcie bezpieczna i może czasem opatrznie przez nią rozumiana, była w niej naprawdę szczęśliwa.

Mimo swoich uczuć, starała się nie okazywać przyjaciołom aż tak bardzo swojego przywiązania. Bała się, że mogła by tym zapeszyć swoje ciepłe emocje i znów stracić bliskie jej osoby. Nie chciała jednak by było po niej widać, że coś ją trapi. Po słowach Finroda postarała się na chwilę oderwać od swoich rozmyślań by mu odpowiedzieć.

-Ciebie też naprawdę dobrze mieć przy sobie Fin. Mało kto mówiąc tak niewiele, powie Ci coś tak miłego- Odrzekła uśmiechając się ciepło w stronę przyglądającego się jej pół-elfa.

Następnie po wysłuchaniu opowieści Maxa, skierowała kolejne słowa w jego stronę

-Dobrze, że Ty bierzesz pierwszą wartę, bo muszę zażyć snu dla urody. Przecież z podkrążonymi oczami trudno jest pracować swoim urokiem.

Po tych słowach uśmiechnęła się szeroko do towarzyszy, by zaraz potem przeciągnąć się, ziewając donośnie, odwrócić się i położyć opatulona kocem na kamiennej posadzce. Co jakiś czas poprawiała tylko za krótki materiał oplatającej ją tkaniny, by jej towarzysze nie widzieli podczas jej wypoczynku więcej niż powinni.
 

Ostatnio edytowane przez ElaOP : 19-12-2012 o 12:00. Powód: odpowiedź po poście Maxa
ElaOP jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172