- Świątynia? - Zaczepiony przez Atuara ‘tubylec’, na oko wywodzący się z klasy kupieckiej, spojrzał na kapłana zaskoczony. - Tutaj nie ma świątyni.
W całym mieście? Żadnej świątyni? To się wydało Atuarowi nieco dziwne. Są bogowie, są świątynie. Tak jest wszędzie.
- A świątynia lorda Ghalla? Gdzie się znajduje? - spytał.
- A, to musicie iść do górnego miasta - padła odpowiedź.
Atuar podziękował, a gdy kupiec się oddalił kapłan zwrócił się do Chui i Papuszy..
- Idziemy? - spytał.
- Chyba nie mamy wyboru - odparła Chui i ruszyła we wskazanym kierunku.
- Co myślisz o tym całym Nicosie? - rzuciła nagle w kierunku kapłana. - Mnie osobiście niezbyt się podoba.
Kobieta ciągle trzymała Papuszę mocno za rączkę, żeby ta się nie zgubiła, ani by nikt jej w tym nie pomógł.
- Lepszy jest Nicos, czy Noa? - spytał Atuar. - Ewentualnie możemy się schronić pod skrzydła lorda Ghalla.
- Nie czas na ironię. Po Noi przynajmniej wiemy, czego możemy się spodziewać. Mniej więcej - skwitowała zapytana.
Elfka zatrzymała się i przykucnęła przed dziewczynką.
- Muszę cię o coś zapytać. To bardzo ważne. Czy ci, którzy zostawili ciebie i twojego brata na tratwie, byli tacy jak ty? Byli Vistani?
- Chyba tak - odparła niezbyt pewnie dziewczynka.
- Nie pamiętasz? - spytał zaskoczony Atuar.
- Byli tacy, jak ja. Tylko nie wiem, czy ja jestem Vistani. - padła krótka i rzeczowa odpowiedź.
- Dlaczego cię zostawili? - kapłan zadał kolejne pytanie.
Po tym pytanie Papusza wyraźnie posmutniała. Instynktownie zbliżyła się do elfki.
- Oni mówili, że jestem zła i że przynoszę nieszczęście. Krzyczeli, że jesteśmy dziećmi demonów.
Jeśli Atuar dobrze pamiętał, to samo dziewczynka mówiła już wcześniej. Skoro to powtórzyła, to chyba była to prawda. Wzorem Chui przykucnął przed dziewczynką.
- Czy pamiętasz może, dlaczego tak mówili? - spytał. - Zrobiłaś coś złego? Czy też tak mówili z powodu twoich rodziców?
Gdy kapłan nachylił się nad dziewczynką i zadał jej pytanie, tuż przed tym jak padła odpowiedź zauważył, jak w oczach dziewczynki pojawił się niepokojący błysk.
- To byli źli ludzie - zapiszczała. - Oni kłamali. Ja nie jestem zła.
- Nikt z nas nie mówi, że jesteś zła - zapewnił ją Atuar. Swej opinii na temat tego, co siedzi w dziewczynce wolał się nie wypowiadać. - Gdyby było inaczej, to byśmy cię ze sobą nie zabrali - dodał.
Słowa kapłan wcale jednak Papuszy nie uspokoiły. Nadal patrzyła na niego przenikliwym wzrokiem, a grymas na jej twarzy robił się coraz poważniejszy.
- Hmmm - mruknęła tylko w odpowiedzi.
Chui zerknęła na kapłana. To zdecydowanie nie tak miało wyglądać. Choć przynajmniej jej przypuszczenia się potwierdziły i utwierdziły ją w przekonaniu, że dziewczynki nie odda. Całkiem możliwe było, że ów Nicos również nie miał wobec dziewczynki dobrych zamiarów.
- Oczywiście, że nie jesteś zła i nie wierz, gdy ktoś tak o tobie mówi! - powiedziała, głaszcząc Papuszę po głowie. Ostatnie, czego chciała, to doprowadzić małą do histerii.
Atuar poczekał, aż Papusza się uspokoi, a potem powiedział:
- Możemy zobaczyć, jak tam jest, w tej świątyni? Może nas czymś nakarmią - dodał.
Chui kiwnęła głową na zgodę, po czym znów chwyciła dziewczynkę za rękę i ruszyła za kapłanem. Na dalszą część “przesłuchania” przyjdzie pora później.
Dolne miasto od górnego oddzielał wysoki mur, jednak brama wiodąca do górnej części była szeroko otwarta. Dwaj strażnicy, oparci leniwie o futrynę, ograniczali swoją działalność do spoglądania na przechodzących.
- Jak trafić do świątyni lorda Ghalla? - Atuar spytał jednego z nich. |