- Spokojnie - Malachius wciąż się uśmiechał, ale w głowie miał tylko jedną myśl. Ukarać Sancheza za niesuboordynację - To normalne w naszym biznesie. Moi ludzie bywają niestety strasznymi ... indywidualistami - chciał rozbroić nieco sytuację. Przekazał mężczyźnie informację na temat dopuszczalnej ładowności statku, zaniżając ją o pięć ton - Niestety, moja dziewczynka ostatnio się trochę poobdrapywała, jeżeli miałbym coś dla pana transportować, to tylko za dodatkową opłatą. Rozumie pan, odwlókłbym dla pana naprawy.
__________________ I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks |