No i czym byłyby Motomyszy z Marsa bez lektora Knapika? Przecież to profanacja dzieciństwa, oglądać tą kreskówkę z napisami :/
A kultowy lektor-amator Lodów na Patyku?
Czy byłby Sailor Moon bez Stachyry i legendarnego "Mydła-Powidła" czy "Grochu-Fasoli"
Lektorzy wryli się w polską tradycję, kulturę i nasze życie. Oglądanie z napisami to twór sztuczny, ciało obce, jakiś trend z zachodu który chce być tu forsowany przez grupy awangardystów.
I Fleja ma rację, dla mnie często obcojęzyczna gra aktorska jest męcząca, lektor ma zwykle głos miły i jednostajny. To pozwala mi się bardziej skoncentrować na tym, co film chce przekazać.