Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2012, 23:02   #23
Quelnatham
 
Quelnatham's Avatar
 
Reputacja: 1 Quelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetny
Gdy jeszcze otwierały się portale Uthilai myślał, że gorzej być nie może. Obłędna jatka, środek szalonej bitwy, a teraz jeszcze te wszystkie nieznane przejścia. Rozbłysk niebieskiego światła powitał z graniczącym z pewnością przeczuciem, że jednak będzie gorzej.
Nie zawiódł się.

To dopiero był chaos! Aasimar nie miał pojęcia co się dzieje. Było mu jednocześnie zimno, gorąco, unosił się i jakby coś mu ciążyło, nie był pewien co słyszy, ale nie był to dźwięk podobny do czegokolwiek. Przed oczami migotało mu mnóstwo ..rzeczy. Dopiero widok absurdalnej wysepki ze slaadem i githem dały mu punkt zaczepienia. Limbo.
Zdał sobie też sprawę, że nie oddycha. Trzeba było szybko temu zaradzić. Wspominając wszystko co wiedział o planie Uthilai zaczął gorączkowo myśleć:
~Powietrze! Wiatr! Świeże jak z Żywiołu! Powietrzepowietrzepowietrze!
~Nie tak ~stwierdził siniejąc. Z pełnym przekonaniem odetchnął pełną piersią. Gdy pierwsze, małe zwycięstwo miał za sobą mógł trochę lepiej zorientować się w swoim położeniu. Nie wiedzieć czemu trzymał w rękach czyjąś wypełnioną torbę i grubą księgę, którą widział jeszcze na statku. Jego przypadkowi towarzysze też dryfowali w chaosie, ale githzherai stała pośrodku rozwijającego się dywanu z którego wypływały ulice o znajomym bruku. Na jedną z nich już wchodził mężczyzna z dwoma ostrzami karach.

Chłopak przypasał swoją, nieco już opalizującą, maczugę i mocniej chwycił przedmioty, które przypadkiem wpadły mu w ręce. Posłuchał słów githzherai i zaraz spod jego stóp wypełzł mały kawałek szarej podłogi. W najwyższym skupieniu zrobił kilka chwiejnych kroków za każdym razem zmieniając na chwilę chaos w grunt. Z trudem dotarł do wychodzącej ku niemu ścieżce, po które udał się do skrzyżowania.

-Dzięki za uratowanie skóry! Prawdziwe szczęście, że trafiliśmy tu z takim krwawnikiem jak ty. - powiedział do githzherai składając jej lekki ukłon. Kto jak kto, ale on dobrze wiedział jak ważny jest przewodnik w obcym miejscu.
-Ale... co teraz? -dodał. Nie miał raczej ochoty zwiedzać Limbo, szczególnie biorąc pod uwagę okoliczności w jakich się tu dostał. Niemniej miał ochotę przeżyć, co mogło być niełatwe z jego skromną wiedzą o tym planie.
 
Quelnatham jest offline