Gdy jeszcze otwierały się portale Uthilai myślał, że gorzej być nie może. Obłędna jatka, środek szalonej bitwy, a teraz jeszcze te wszystkie nieznane przejścia. Rozbłysk niebieskiego światła powitał z graniczącym z pewnością przeczuciem, że jednak będzie gorzej.
Nie zawiódł się.
To dopiero był chaos! Aasimar nie miał pojęcia co się dzieje. Było mu jednocześnie zimno, gorąco, unosił się i jakby coś mu ciążyło, nie był pewien co słyszy, ale nie był to dźwięk podobny do czegokolwiek. Przed oczami migotało mu mnóstwo ..rzeczy. Dopiero widok absurdalnej wysepki ze slaadem i githem dały mu punkt zaczepienia. Limbo.
Zdał sobie też sprawę, że nie oddycha. Trzeba było szybko temu zaradzić. Wspominając wszystko co wiedział o planie Uthilai zaczął gorączkowo myśleć: ~Powietrze! Wiatr! Świeże jak z Żywiołu! Powietrzepowietrzepowietrze! ~Nie tak ~stwierdził siniejąc. Z pełnym przekonaniem odetchnął pełną piersią. Gdy pierwsze, małe zwycięstwo miał za sobą mógł trochę lepiej zorientować się w swoim położeniu. Nie wiedzieć czemu trzymał w rękach czyjąś wypełnioną torbę i grubą księgę, którą widział jeszcze na statku. Jego przypadkowi towarzysze też dryfowali w chaosie, ale githzherai stała pośrodku rozwijającego się dywanu z którego wypływały ulice o znajomym bruku. Na jedną z nich już wchodził mężczyzna z dwoma ostrzami karach.
Chłopak przypasał swoją, nieco już opalizującą, maczugę i mocniej chwycił przedmioty, które przypadkiem wpadły mu w ręce. Posłuchał słów githzherai i zaraz spod jego stóp wypełzł mały kawałek szarej podłogi. W najwyższym skupieniu zrobił kilka chwiejnych kroków za każdym razem zmieniając na chwilę chaos w grunt. Z trudem dotarł do wychodzącej ku niemu ścieżce, po które udał się do skrzyżowania.
-Dzięki za uratowanie skóry! Prawdziwe szczęście, że trafiliśmy tu z takim krwawnikiem jak ty. - powiedział do githzherai składając jej lekki ukłon. Kto jak kto, ale on dobrze wiedział jak ważny jest przewodnik w obcym miejscu.
-Ale... co teraz? -dodał. Nie miał raczej ochoty zwiedzać Limbo, szczególnie biorąc pod uwagę okoliczności w jakich się tu dostał. Niemniej miał ochotę przeżyć, co mogło być niełatwe z jego skromną wiedzą o tym planie. |