Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2012, 16:18   #20
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Ledwo policja przybyła na miejsce zdarzenia, a już w pobliżu kamienicy zgromadził się spory tłumek. Kilkanaście osób zebranych przed zakładem fryzjerskim Mc Powella.
Funkcjonariusze podzielili się obowiązkami, dwójka doświadczonych ruszyła na górę, a ich partnerzy, świeżo upieczeni absolwenci akademii pozostali na zewnątrz.

Mike Miller zgodnie z rozkazem porucznik Brendy zgłosił do centrali konieczność wezwania pogotowani oraz jakiegoś wsparcia.
- Tu 1635. Wysłaliście już karetkę? Pani porucznik Johnson prosi o wsparcie, razem z funkcjonariuszem O’Harą weszli do budynku.
- Pogotowie już jedzie - odezwał się operator - tylko z tym może być problem, bo całe miasto zakorkowane i nieprzejezdne. Niech Johnson oceni sytuację i stan poszkodowanego. Co do posiłków, to stary mówi, żeby Brenda wzięła na wstrzymanie i zajęła się tym, co do niej należy. Dwa patrole do domowej awantury, to i tak aż nad to. Jak ktoś zacznie do was strzelać, to dajcie znać, a pomyślimy o wsparciu. Tak powiedział dosłownie. Trzymaj się młody i jakby coś to melduj.

Ledwo Miller skończył nadawać, a już musiał zająć się jakimś natrętem, który chciał wejść do środka podając się za brata ofiary, a za chwilę podejrzanego.
Miller musiał sam ocenić sytuację i podjąć decyzję, gdyż został sam pod drzwiami kamienicy.
Jego równie niedoświadczony kolega udał się na drugą stronę ulicy, by podpytać gapiów i ich uspokoić.

Nicolas Meyers stanął przed kilkunastoosobowym tłumem, jaki zebrał się pod zakładem fryzjerskim Mc Powella. Wygłosił standardową formułkę o tym, że policja już zajęła się sprawą i wszystko jest pod kontrolą i nie ma powodów do paniki. Potem zadał pytanie, kto coś wie na temat tego co się wydarzyło.
- Panie - rzekł łysiejący facet około czterdziestki w grubej puchowej kurtce - ja to nie wiem, co się stało, ale to było do przewidzenia. Bill w końcu nie wytrzymał i wybuchł. Tylko kto, by nie wybuchł panie. Benzyna drożeje, żarcie drogie, jak skurwysyn, a do tego jeszcze czarny prezydentem. Świat się kończy.
- Noo! - jęknęła jakaś staruszka - Kończy, kończy. I to ponoć już zaraz, za kilka dni. Ziemią ma coś obrócić, czy jak. Na Discovery widziałam taki program, mówili o tym, że to te Maje przewidzieli, czy jakoś tak. I co, nie sprawdza się? Zobacz panie, jaki śnieg sypie. Ledwo na drugą stronę można przejść. Ja to już stara jestem, to i nie żal. Was młodych żal. Szkoda tak młodo umierać.
- Oj tam, bzdury gadasz Gretta - wtrącił się fryzjer z białym fartuchu - Ci Maje, to jakieś prymitywne głupki byli. Ludzi mordowali, niby w ofierze bogom. Co takie prymitywy mogą o kosmosie wiedzieć.
- Żebyś się Fred nie zdziwił - zaripostowała.
- Widzisz pan - szepnął łysiący facet, który jako pierwszy zabrał głos - tak ludzie myślą, to co się mają nie wkurwiać. Świat na psy schodzi mówię panu.
- Bill to dobry chłop - zasmucił się wysoki brunet - Szkoda chłopa.
- Pewnie, że szkoda - potwierdził łysy.
- Teraz to pewnie, albo go zabiją niby w obronie własnej, albo w kaftan wsadzą. Mówię wam.
Meyers już po kilku chwilach miał kwadratową głowę od tych opowieści. Musiał albo obrać inną metodę przesłuchań, albo sobie darować. W ten sposób niczego konkretnego na pewno się nie dowie.

Henry Kovalski w końcu poznał swego dziadka i zbliżył się do niego. Wyglądało na to, że faktycznie w całą sprawę wmieszany jest jego ojciec. Z dziadkiem nie rozmawiał od bardzo dawno, więc ledwo go poznał. Henry nie mógł uwierzyć w to, co się działo. Był na interwencji, gdzie prawdopodobną ofiarą jest jego ojciec. Instynkt zawodowy, go jednak nie opuszczał i kazał
Evansowi wszystko nagrywać.
William nie do końca wiedział, czy ma się skupić na przesłuchaniu, tłumie gapiów, czy może na Henrym i jego dziadku. A tymczasem dwójka policjantów poszła już na górę.
Evans musiał zaufać swojemu instynktowi i skierować kamerę w odpowiednie miejsce. Jak na wieczór nie zmontują nowego odcinka, to naczelny zrobi im z dupy jesień średniowiecza.

Porucznik Brenda Leigh Johnson zaufała radzie O’Hary i zostawiła niedoświadczonych młodziaków na ulicy. Sama z O’Harą ruszyła na górę.
Będąc na schodach oboje wyjęli broń i ostrożnie szli na górę. Awantura miała miejsca na trzecim piętrze, pod numerem 32B.
- Słuchaj Brenda - odezwał się cicho “Żigolak” - Ja będę gadał. Jak facet jest wnerwiony i jeszcze usłyszy babski głos, to się wkurwi jeszcze bardziej. Bez obrazy, oczywiście. Sam jednak wiesz, jak jest.
Właśnie byli na półpiętrze między drugim, a trzecim piętrem, gdy rozległ się huk wystrzału, a po chwili stłumiony przez ściany i drzwi krzyk.
- Wypierdalać! Co się gapicie kutasy? Lepiej powiedźcie, który idiota wezwał gliny. Jak znajdę, to nogi z dupy powyrywam. Wypierdalać stąd, nie ma co się gapić cwele!

Wszyscy znajdujący się na ulicy także usłyszeli huk wystrzału i krzyki. Bill Marshall bowiem wychylił się przez okno i strzelił w powietrze, po czym zaczął krzyczeć w stronę zgromadzonych gapiów.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline