Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2012, 17:28   #12
Wnerwik
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Narrator:

W ładowni:
Wbrew oczekiwaniom przykuty do masztu więzień wcale nie wydawał się specjalnie oporny.
- Panie oficerze - skinął głową niezdarnym, otumanionym ruchem. Najwyraźniej dni skrępowania w ciemnej, dusznej ładowni niezbyt dobrze wpłynęły na jego koordynację ruchową - Czyżby to już była ta pora? Katowski pieniek przygotowany? Przynajmniej słonko świeci - rzekł słabym, zmęczonym głosem.
- Stul pysk, Narwal - warknął Jape, po czymzwrócił się do Mael Iosu: - On tylko gra, skurczysyna. Ma nadal dość siły, by przetrącić nam karki.
Więzień zaniósł się brzydkim, prześmiewczym rechotem. - Obawiam się, że mnie przeceniasz zielona małpko. Ale na ciebie by starczyło.
Opowiedzieli mu pokrótce z czym przychodzą.
- Byłem, widziałem. Jak gada, tak było. Choć zapewne ominął fragment w którym wił się jak robak i zalewał łzami, błagając przez smarki o litość dla tej swojej wypomadowanej dziuni. - Marynarz uśmiechnął się z sadystyczną satysfakcją. - Zaprawdę, nasz stary dobry kapitan lubował się w gromadzeniu niechętnych morzu dusz, z Rybimiflakami było podobnie, choć tłuścioch nie miał za grosza honoru i dwa razu próbował czmychnąć w porcie. Harrigan za każdym razem go wyłapywał. Drugi raz kazał ściąć rodzinę, która próbowała ukryć tę spasioną, zachlaną ciotę... Ach to były dobre czasy - rozmarzył się. - Po tym już poczciwy Ambrose nigdzie nie uciekał... I w ogóle nie odklejał się już od flaszki...

W kajucie kapitańskiej:
Rahadoumi słysząc słowa Ragnara skłonił głowę, krzyżując ręce na piersi.
- Kapitanie. - rzekł z szacunkiem. Pierwszy raz w jego oczach pojawiło się coś więcej niż tylko obojętność i pustka. - Mój lud nie wierzy w cuda, ale dopuszcza nadzieję. Wiedz, że obudziłeś jej cień w moim sercu. Jeśli nie na wyzwolenie, to przynajmniej na śmierć w walce z godnym, honorowym przeciwnikiem.
Przeniósł spojrzenie na Shackletona.
- Bosmanie, obawiam się, że nie mogę przyjąć waszej propozycji sojuszu. Jeśli nadal obstawać będziecie przy egzekucji, życzyłbym sobie pieniek albo pętlę na pokładzie przed załogą. - rzekł ważąc w myślach taką wizję - A tymczasem, do tego momentu proszę o przydział pracy na pokładzie, sir!
 
Wnerwik jest offline