Kallen odetchnął z ulgą gdy odbili od brzegu i udali się w rejs do przystani. W końcu nie miał nad sobą bata
Plugga czy kapitana. W końcu mógł swobodnie korzystać z magii i cieszyć się towarzystwem
Alberta. Znaczy na tyle ile
Albert tego sobie życzył. Ich relacje opierały się na dawaniu sobie swobody.
W pierwszy dzień rejsu elf wyciągnął jedną z figurek z zaklęciem przemiany siebie. Mógł spokojnie zabrać się do pracy nad przygotowaniem specjalnego naparu, który później poda chowańcowi. W ten sposób dodał nowe zaklęcie do swojego repertuaru.
Mógł też nareszcie cieszyć się słoną morką bryzą i kropelkami wody na policzkach gdy wychylał się za burtę. Czuł się jakby ktoś ściągnął mu kajdany z rąk i nóg.
Kapłanka Besmary leżała zakonserwowana magicznie w ładowni. Czar elfa mógł trwać 4 dni, więc prawdopodobnie nie będzie nawet musiał go powtarzać - jeśli się uda.
~*~
Kallen był bardziej zaskoczony pytaniem
Samms niż wizją zobaczenia
Harrigana w samej bieliźnie, tańczącego tango z
Pluggiem, którzy przyśnili mu się dzisiejszej nocy.
- Samms... eee... ja... - nie dokończył. Dziewczyna roześmiała się siarczyście. Elf wziął głęboki wdech i wydech.
- Hmmmm... chciałabyś zostać wiedźmą? Nie każdy ma odpowiedni talent... ale można spróbować. Jesteś dla mnie jak siostra, Samms, i chciałbym abyś umiała zadbać o siebie. - dodał.
- Najpierw trzeba będzie ci znaleźć chowańca. Albert jest moim chowańcem i niestety nie mogę się z nim podzielić. Chcę jednak ci uświadomić pewną ważną rzecz - to chowaniec będzie twoim nauczycielem. Ja mogę dać ci parę porad i sugestii, ale to chowaniec będzie twoim mentorem i skarbnicą wiedzy. - Chowaniec dla wiedźmy jest czymś więcej niż tylko sługą czy przyjacielem. Jest łącznikiem. Mostem pomiędzy potężnymi siłami, które kierują światem, a tobą. Może to być jakiekolwiek zwierze. To byt zdecyduje czy chce się z tobą skontaktować i nauczać przez chowańca. - Na statku najłatwiej będzie pewnie o mysz, szczura czy mewę. Możemy jednak poczekać do przystani i tam kupić coś bardziej egzotycznego, jeśli wolisz. Jeśli się nie uda... przynajmniej będzie kolacja. - puścił do dziewczyny oko i uśmiechnął się szeroko.
~*~
Elf uniósł swoją długą i smukłą brew na widok
Zimnego.
- Tak, nie wątpię. Jakże to przemyślane z twojej strony. Szkoda tylko, że nie dałeś mi wcześniej znać. - dodał kwaśno. Miał nadzieję, że będzie w stanie pomóc
Rybieflaki, bo go lubił. Głupi undine jednak przeoczył jego kiepski stan.
- Uroczo. Ty, ta, i tak dalej. Prawie jak Zimny. - westchnął i ruszył z
Samms zbadać
Rybieflaki i pomóc mu w miarę możliwości. Oprócz opieki lekarskiej wspomoże go niewielkim zaklęciem, które nieco zwiększy jego szanse. Potem będzie mógł jeszcze raz przebadać resztę załogi.
~*~
- No Rybieflaki, nawiasem to twoje prawdziwe imię?, nieźle żeś się załatwił. Gdybyś tak dużo nie pił to szybciej byśmy to zauważyli. - westchnął i zaczął go badać.