Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2012, 18:48   #311
Agape
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Nie miała pojęcia po co Mierzwa i ten nowy z nią poszli, na ziołach się przecież nie znali. Chcieli ją ochraniać? Dobre sobie! Nie potrzebowała ochrony, nie teraz. Albert to co innego, kiedy tamtych dwoje jedynie pałętało się pod nogami i gapiło, czarodziej naprawdę się przydawał, z nim szukanie szło znacznie szybciej.

Część potrzebnych składników rosła w lesie, więc po prostu weszła w las, może i było jakoś dziwnie cicho i ponuro, ale jaki sens miałyby wcześniejsze poszukiwania gdyby zawrócili nie mając wszystkich składników? Absolutnie żadnego! Jakże wszystko było teraz proste, myślała niedbale odrzucając spróchniały pień który utrudniał jej dostęp do grzybków.

Skupiona na celu o mało z rozpędu nie trzasnęła kozaka który znienacka złapał ją za rękę. Spojrzała nań pytająco, nieco rozdrażniona. Jak już nie pomaga to mógłby przynajmniej nie przeszkadzać.

- A i owszem.- odparła na jego pierwsze pytanie po czym wróciła do swoich zajęć. Mężczyzna chyba nawet tego z jej strony nie oczekiwał natychmiast zasypując pytaniami Alberta jako bardziej uczonego, zupełnie jakby sama nie potrafiła wyjaśnić co się z nią dzieje. Na wzmiankę o błogosławieństwie roześmiała się dziko.
-O tak błogosławieństwo… od samego papy Nurgla.- skomentowała. Czyżby kozak tak łatwo zapomniał o nadzwyczajnej sile goblinów z którymi przyszło się mu mierzyć, czy może nie chciał wierzyć że i jego towarzyszy mogła dotknąć zaraza? Nie obchodziło jej to.

Kiedy zerwali już wszystko co mieli do zerwania żwawo ruszyła do obozu, trzeba było jeszcze przecież uwarzyć mikstury. Szybko rozstawiła kociołek i aptekarskie utensylia. Najpierw pozwoliła by Róża przygotowała odtrutkę, a potem już sama zajęła się miksturami leczniczymi. Nim nastał zmierzch udało jej się sporządzić dwie, akurat tyle by spłacić swój dług zaciągnięty u reszty kompanii, co też uczyniła oddając jedną Gislanowi a drugą Brunonowi. Potem posiliła się i dopilnowała by wiedźma zjadła swoją porcję. Dziewczyna musi być jutro w dobrej formie.

- No to jak będzie, ruszamy czy koniecznie chcecie zaczekać na Łowcę Czarownic?- zapytała po raz kolejny, dając do zrozumienia która opcja jej odpowiada.

Na nowe znalezisko, owszem popatrywała i słuchała również, ale bez szczególnego zainteresowania, ot kolejny nieszczęśnik któremu przyszło stanąć na drodze mrocznych sił.
 

Ostatnio edytowane przez Agape : 13-12-2012 o 18:54.
Agape jest offline