A Felixa, sprawcy całego zamieszania i obiektu gorących uczuć gapiów, nigdzie widać nie było. Uwolniwszy maga, nie czekał aż ktoś podłoży ogień pod stos, tylko pociągnął nowicjusza za łokieć i razem rąbnęli o ziemię. Mając sporych rozmiarów palenisko jako chwilową tarczę przed oczami podkurwionych wieśniaków, pomógł mężczyźnie podnieść się.
- Dziękuję, dziękuję. - Mag zaczął wyrzucać z siebie litanię dziękczynną pod adresem Piórka. - Stokrotne dzięki.
- A proszę cię bardzo. - Odparł chłopak, zerkając zza stosu i podziwiając swoich adoratorów. - Jak wyjdziemy z tego żywi to pamiętaj, że masz dług u Felixa, zwanego Pawim Piórkiem.
Młodziak obrócił jedynie nóż w dłoni i uśmiechnął się lekko. Wywołał niemałą burzę. Krzyczały khazady, krzyczeli wieśniacy, krzyczał Weiss z Wujaszkiem. Alex wtórował całej tej symfonii, a Matthias machał jak oparzony w felixową stronę. Oj tak, sytuacja zdecydowanie przedstawiała się ciekawie i nudy nie należało się spodziewać.
- Dobra, trzeba spierdalać. - Felix obwieścił rzecz oczywistą magowi. - Gdzieś w las. Postaraj się nadążyć.
Po czym chłopak wystrzelił zza stosu, za cel obierając sobie najbliższy winkiel. Z tłuszczą zawziętą, by go dorwać i zapewne obedrzeć ze skóry, miał całkiem dobrą motywację do zabawy w maraton.
__________________ "Information age is the modern joke." |