Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2012, 06:09   #87
Kizuna
 
Kizuna's Avatar
 
Reputacja: 1 Kizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodze
Uśmiechnęła się lekko i spokojnie podeszła do ławki, na której siedziała Laurie.

-Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła z tego powodu?-

Słowo "tego" podkreślone zostało wskazaniem na medalion Inkwizycji.

-W końcu pracujesz tu dłużej niż ja i nie wiem czy sama bym czuła się komfortowo, że ktoś pracujący tutaj tydzień już zdobył znaczny awans.-

Laurie zaśmiała się, wstała i objęła elfkę.

-Szczerze? Może byłabym zła gdybyś co rusz nie narażała życia, nie uratowała mnie na tamtym statku i ogółem gdybyś nie zapieprzała jak dziki osioł. W tym wypadku mogę ci tylko pogratulować.- mówiąc to, puściła Tsuki oczko.- Ja też jestem po pracy. Zahard był bardzo zadowolony z nieścisłości jakie wykryłam w kartotece świętej pamięci Wooda. Okazuje się że przelewał spore sumy pieniędzy na podstawione konto, należące naprawdę do Davidhoff'a... Ale mniejsza o pracy. Co planujesz? Noc jeszcze młoda.

Prawda, była ledwo trzecia nad ranem.

-Plany mam proste. Zgarnąć ciebie, udać się do jakiejś prostej karczmy, najlepiej bez idiotów, którzy życzą sobie śmierci z mojej ręki, napić się i iść spać. Spędziłam sporą część poprzedniego dnia i całą noc uganiając się za hienami cmentarnymi.-

Uniosła spokojnie dłoń i najzwyczajniej w świecie podrapała się pogłowie, lekko wzdychając.

-Może nie zabrzmi to mile, ale naprawdę czuję odrazę do tutejszej populacji. W moich stronach sama myśl o bezczeszczeniu grobów by nie przeszła. Nawet gdy polegnie potężny samuraj, nikt nie odważy zabrać się jego katany, nawet gdy posiada potężne moce przodków, jeśli ten sam nie powie, że został zabity w honorowej walce i poprosi o niesienie świadectwa jego przodków dalej.-

-Spokojnie, ja jestem z Wysp.- dziewczyna uśmiechnęła się i raźnym krokiem ruszyła w stronę wyjścia. Po drodze pozdrowiła skinieniem głowy kilku akolitów i finalnie obie opuściły teren zakonu, kierując się w stronę dzielnicy kupieckiej.

Tsuki czuła też przyjemny ciężar w torbie na biodrze. Zapłata swoją drogą, ale jeszcze 300 złotych lintarów z kuferka w gabinecie Vogela, złoty oraz drewniany posążek z jej ojczyzny oraz dwie butelki niezłych alkoholi, sprawiały że zlecenie jako całość wydawało się warte zachodu.

Laurie zaś rozejrzała się, kiedy przekroczyły zakręt będący granicą ulicy kupieckiej.

-To gdzie pijemy?

-Prawdę powiedziawszy nie znam miejscowych pijalni, jeśli to nie problem to podążę za tobą, a pijemy na mój koszt, w końcu dostałam awans to wypada.-


Dziewczyna wyszczerzyła zęby, chwyciła towarzyszkę za rękę i raźnym krokiem ruszyła wzdłuż drogi. Ominęła kilka dużych karczm, dwie mniejsze, kilka sklepów gdzie towary można było kupić o każdej porze by finalnie zagłębić się w wąską uliczkę pomiędzy budynkami.

Następnie przeszła przez małą bramę na otoczony kamienicami park i palcem wskazała na małą oberżę, szyld był kolorowy i ładnie wykonany, okna świeciły ciepłym blaskiem rozpalonych płomieni a miejscowi musieli pewnie spać z głowami pod kołdrą, bo śpiew niósł się z stamtąd czysty acz głośny.

-"Dwanaście Przybłęd". Wiem, nazwa nieciekawa ale to wspaniały lokal. Nikt cię tam nie wyzwie od "szpiczastoucha", "kurdupla" czy "żwirojada". No chyba że chce żeby cała sala, włącznie z bardem i karczmarzem, mu wpieprzyła. Mają też egzotyczne trunki.

Skinęła głową. A po chwili ciszy wystawiła ramię w kierunku przyjaciółki.

-Oczywiście, nie nalegam jeśli nie chcesz...-

Nie nalegała. I bynajmniej niczego nie insynuowała. Tak po prostu wystawiła ramię, może Laurie chciała akurat objąć jej rękę, a po prostu uznała, że nie wypada pytać?

Kapłanka zaśmiała się, ujęła towarzyszkę pod łokieć i raźnym krokiem weszła do tawerny. Uszy elfki zalane zostały muzyką, śmiechem oraz śpiewem. Laurie, znając już lokal, podeszła do lady, łokciami zrobiła miejsce dla siebie i Tsuki i wyszczerzyła się do barczystego barmana o miedzianej skórze i płomiennorudych włosach.

-Cześć If.

Mężczyzna skinął tylko głową i spojrzał pytająco na Tsuki.

-Moja przyjaciółka. Dostała awans i pijemy.

Tym razem barman uśmiechnął się lekko, pokiwał głową i postawił przed każdą z dziewczyn po trzy kufle. Mały, średni i duży.

-W sensie rozmiar drinka. A tam masz spis czym te kufle mogą być wypełnione.- wyjaśniła szybko, palcem wskazując na namazane kredą menu, które w brew pozorom było dość szerokie. Były tam alkohole o jakich nawet Tsuki nie słyszała.

Wodząc wzrokiem po nazwach, Tsuki zamarła. No bo czy to możliwe?

Dwunastą pozycją w menu było bowiem wino śliwkowe z lodem. Napitek który rozsławił na Jadeitowych Wyspach skromnego karczmarza z Klanu Kamiennej Say.

Chwilę się zastanowiła i od razu wiedziała co chce.

-Duży, wino śliwkowe z lodem.-

Sięgnęła po swoją sakiewkę i spojrzała na Laurie.

-Wybierz co chcesz na mój koszt, ale w dużym kuflu.-

Kapłanka skinęła tylko głową.

-To samo co Tsuki.

If skinął tylko głową, zgarnął dwa duże kufle i postawił je za ladą. Na oczach samurajki wyjął z kubełka roztopionego lodu kamionkową butelkę i spokojnie wypełnił oba naczynia słodkawym, cudownie pachnącym trunkiem o jedynym w swoim rodzaju bukiecie. Następnie pstryknięciem palców wezwał do siebie bladą dziewczynę o włosach w kolorze jasnego błękitu.

-Ile lodu?

Mężczyzna uniósł w górę cztery palce u każdej dłoni. Dziewczyna spokojnie wyjęła coś na kształt korytka, nalała doń wody i ułożyła na nim obie dłonie. W ciągu kilku sekund cień zmieniła się w lód.

Laurie uśmiechnęła się.

-Dzięki Nashia.

-Nie ma za co. Widzę że bierzecie śliwkowe. Na każdy duży kufel, mały gratis.


If zaś podał dziewczynom zamówienie i na migi pokazał że należy się dziesięć złociszy.

A Tsuki jawnie wskazywała lekki szok poprzez równie lekki wytrzeszcz. I uśmiechnęła się lekko, podając dokładnie dwie sztuki platyny. Jedną przesunęła w stronę If'a, drugą w stronę Nashi. Do dziewczyny też się zwróciła.

-Za poprawienie humoru, Yuki.-

Dziewczyna uniosła brwi i spojrzała na samurajkę.

-Yuki?Ktoś już mnie tak nazwał chyba...- spojrzał pytająco na Ifa, który to w odpowiedzi uniósł dłonie do głowy i z palców utworzył coś podobnego do promieni słońca dookoła swojej łepetyny. Nashia, jak nazwała ją Laurie a Yuki, według elfki, pstryknęła palcami.- Już wiem! Jakieś dwa tygodnie temu też był tutaj taki poczochraniec, co nazwał mnie w ten sposób. Też pił wino śliwkowe, a kiedy już się upił to zaczął zawodzić tą dziwną piosenkę... Jak to szło...Utsukushi coś coś shiri desu...

Mogła jedynie lekko się zaśmiać, szybko śmiech urywając. Niestety, kąciki ust były poderwane do góry już nieodwracalnie.

-Zakładam, że jesteś tutejszą istotą, skoro ten termin ci nic nie mówi. Yuki-onna, duchy zimy, kobiety o wyglądzie takim jak twój, żyjące na Jadeitowych Wyspach. Zależnie od poszczególnej, pomagają odnaleźć się zagubionym w śnieżycach lub też same ich gubią.-

Lekko się uśmiechnęła, nie kryjąc tego.

-Co do piosenki... jestem pewna, że wolałabyś nie wiedzieć o czym śpiewał. Nie byłoby to zbyt odpowiednie.-

-Skoro tak mówisz.- dziewczyna wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się do was.- Dzięki za wyjaśnienie i napiwek.

Mówiąc to podrzuciła platynową monetę i złapała ją w locie.

-Na zdrowie.

Laurie zaśmiała się tylko i uniosła kufel w toaście.

-Zdrowie.

Noc powoli zmieniała się we wczesny poranek a dziewczyny dalej piły. W sumie, na głowę przypadły im trzy duże kufle wina i trzy małe, które tylko dzięki stosunkowo małej mocy trunku nie pozbawiły biesiadniczek zmysłów. Mniej więcej w połowie picia do Tsuki oraz Laurie dosiadła się Nashia, dołączając się do nich w piciu. Głównie chodziło jej co prawda o jej odległe kuzynostwo z Jadeitowych Wysp, o którym to samurajka sporo jej opowiedziała, ale z czasem pić zaczęła dla samej przyjemności smakowania trunku w tak wyborowym towarzystwie.

Koło siódmej, kiedy słabe promienie słońca oświetliły ulice, Laurie oraz Tsuki śmiejąc się opuściły karczmę i wspierając się na sobie, ruszyły w stronę lokum wojowniczki. Drzwi od jej kwatery okazały się co prawda ciężkim przeciwnikiem, ale w końcu podchmielone wpadły do domu.

Laurie ze śmiechem zaczęła ściągać buty i ubrania, by po wszystkim objąć rozebraną do rosołu Tsuki w pasie, i paść wraz z nią na łóżko.

Dopiero potem poszły spać.
 
__________________
Oczyść niewiernych
Spal heretyka
Zabij mutanta
Kizuna jest offline