Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2012, 11:53   #271
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
- Nie jesteś pierwszym heretykiem, który chciał mnie zastraszyć - powiedziała, chowając pistolet laserowy do kaburyi groźniej wyglądającą broń przekładając do zdrowej
- A ja nie straszu... ja radzę - ostatnie słowo wyraźnie wyrecyrtował
- ale na pewno jesteście najbardziej bezczelni w waszych kłamstwach. Nie obracaj się.
Kobieta zdrową ręką dobyła bagnet, a chorą trzymała tuż przy torsie, znacznie utrudniając jakiekolwiek próby wyrwania jej broni. Nie czekając dalej ruszyła nieco w bok by mieć Boryę między sobą a Johnatanem i podeszła bliżej.
- Nie próbuj niczego głupiego, heretyckie ścierwo! - Krzyknął Trax upoewniając się, że lasgun jest na pełnej mocy i nasłuchując z przygotowaną bronią.
Ruka przyjął wyraz zdumienia i spojrzał pytająco na kobietę
- To do mnie czy do ciebie? - zapytał posiłkując się gestem ręki wskazując, niedbałym gestem, wpierw na siebie, potem na nią. Kobieta, zaskakując Rukę, jakby to wykorzystała. Płynnie doskoczyła do niego, rękę z nożem prostując pod jego ramieniem i przedramię zginając tak, że oparte miała o szyję i krtań Vostroyanina, przyciskając go jednorącz do siebie, unieruchamiając jedną rękę i utrudniając mówienie. Ta sama ręka w dłoni miała skierowany w dół, jak w stylach walki Kasrkinów nóż, oparty w tej chwili o bok szyi Ruki - o jego tętnicę szyjną. Przyznać musiał przed samym sobą nawet, że to bardzo profesjonalny ruch, którego chętnie by się nauczył w innych okolicznościach. Pistolet z lufą przy jego wątrobie (lub strzelający pod drugim jego ramieniem w inny cel) nie pomagał.
Innymi słowy, nie docenił oficera.

- Zamilknij, dobrze? - poprosiła nieudanie grzecznym głosem Vostroyanina, siłą, ruchem ręki i przede wszystkim efektywną dźwignią obracając go wokół siebie jak tarczę, pi razy drzwi w stronę [b]Traxa[/]b i drzwi.
- Odejdź stąd jeśli nie chcesz zginąć tak jak reszta tych zdradzieckich ścierw suko! - Krzyknął ponownie, czy to dla oznajmienia, że jest nadal zagrożeniem czy po prostu osłabienia morali. Czekał na jakiś błąd.
- Dawno by mnie tu nie było gdyby nie wasi...
Drzwi zostały wyważone potężnym uderzeniem pancernej pięści żołnierza Piechoty Kosmicznej w pancerzu wspomaganym. Egzemplariusz ledwie mieścił się w pancerzu w wejściu, ale w tym ułamku sekundy w którym się pojawił z bolterem wycelowanym w kobietę i Rukę nawet Traxowi musiało jej się zrobić niemalże żal, a jednocześnie chciało się jakoś śmiać.
-...zdegenerowani władcy... - wystękała jakoś bez mocy.
Trax odruchowo usunął się z pola widzenia nowych osobników, nie mając zupełnie ochoty na walke z Aniołami śmierci.
Tyberiusz wyszczerzył się do wizjera hełmu. Złapał ją. Ocenił sytuację. Pojedyńcza przeszkoda do celu, tak brak zagrożeń.
- Puść go albo giń - dla podkreślenia słów bolter idealnie celował w jej pierś.
- Jeśli go puszczę, to zginę. Nie wydaje mi się. - próbowała wydobyć z siebie tyle stanowczości, ile mogła - Twój kolega, o Władco Nocy? Zastrzel nas oboje, przynajmniej zabiorę jeszcze jednego.
- Zgłupiałaś kobieto? - wychrypiał Borya, odwrócił głowę nieco aby ręka nie napierała mu na krtań - Czekaj, czekaj, czekaj... usklidnit sje i pomyślmy LOGICKY. Variant A) Mas pravdu i jesteśmy chaosytami. Chwała ci za to...
- Milcz. Kim jesteś aby zabierać głos? Jesteś tylko przeszkodą... -
- Ruka D’Yavola. Sługa Inkvizycji z ręki inkvizyce Patricii Koln ve sluzbe Geo Mantamalesa na misji pro slavu Imperium i Imperatora. Do usług. Więc jak mówiłem... Jeśli jesteśmy ci źli to chwała ci za to i miejsce u boku Imperatora po śmierci. ALE! Nie jesteśmy chaosytami. Myślisz inaczej, ale PRZYJMIJMY, że jednak tak. Co my tu, kurwa, robimy...
- Zamknij się. - szepnęła do Ruki, podkreślając słowa naparciem noża na szyję - Cenisz tego pionka na tyle, że mnie wypuścisz zdrajco? To się pośpiesz. Choć... - zawiesiła słowo.
- Inkwizycji? Haajve Sorcane? -
- Anioł Śmierci Imperatora, zwany Żelaznym Krukiem. Zbrojmistrz z Kruczej Gwardii. - Wyrecytował Borya widząc w tym realną szansę na to, że nie zostanie rozerwany bolterowymi pociskami.
- Puść go i opuść to miejsce, nie będzie więcej negocjacji. - Powiedział w stronę kobiety. Gniew i urażona duma wrzała wewnątrz Anioła, był jednakże jedynie sługą Imperatora, a Ci ludzie po części mu służyli. Taka wola Pana.
- Bo ostatnio wiara na twoje słowo dobrze się skończyła dla moich ludzi. Zasiadają teraz u boku Imperatora. - splunęła - To więcej, niż was kiedykolwiek czeka. Zabieram go ze sobą, wypuszczę go u wejścia. - to mówiąc, powoli ruszyła wzdłuż ściany do narożnika i dalej do wejścia, dbając, by nie odsłonić się przed Aniołem. Na Traxa również uważała, ale słusznie założyła, że stanowi mniejsze zagrożenie.
Medyk słysząc wymianę zdań, postanowił pozostać za osłoną w razie jakichś komplikacji. Nie zamierzał zostać postrzelony po raz kolejny.
Kobieta ostrożnie wyszła z Boryą z pomieszczenia, uważnie zasłaniając się nim przed kolosem i rękę z pistoletem trzymając w pogotowiu, teraz uważając na techadeptów. Haajve połowicznie zarejestrował obraz jej wychodzącej z Boryą, uzbrojoną w jego pistolet. Doszła do wrót sanktuarium.
- Ciągnij za sobą jedną połowę wrót. - powiedziała do Ruki.
+Przekaz podprogowy. Kto umie. Zmasowany atak na nią. Jeżeli ucieknie.+ Haajve wydał wiadomość do techadeptów techlinguą +Źle się to skończy dla wszystkich+
 
Arvelus jest offline