Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2012, 22:06   #90
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Gorzka, paląca nienawiść na widok przywódców kultystów wypełzała z duszy Petru. Byli tak blisko! To nie byli zwykli Grzesznicy - to byli czempioni swych oszukańczych bożków, wybrani lub aspirujący do tego plugawego zaszczytu i udowadniający swe oddanie. Zabicie tych fałszywych proroków … dopadnięcie i rozpłatanie kalających ziemię Naz’Raghul kultystów byłoby czymś … osiągnięciem … powinien to zrobić, spróbować na chwałę Pelora pozbyć się plugastwa. Aust już zabił strażnika na dole, Grzesznicy będą wiedzieć że ktoś tu był, obecności Petru i Skuldyjczyków już nie da się ukryć.

Próbował zachować trzeźwość umysłu. Nie wiedział co rytuał ma na celu, jakie diabelstwo ma przyzwać i jak wpłynie na otoczenie. A jego ciało, jakie by zahartowane i twarde nie było, było tylko ciałem. Dzisiejszego dnia walczył już kilkakrotnie, oberwał dotkliwie a jego twarz, bok, żebra … w zasadzie całe ciało płonęło bólem. Wnętrzności ściskał mu strach na widok ohydnego rytuału i myśl o tym że sam mógłby tak skończyć, krzyczący w niekończącej się agonii duszy wydartej przez demony i wydanej na ich tortury.

A jednak … jakaś gorączka wsączyła się w niego i nie chciała go opuścić. Strach - a i owszem, wskazujący kierunek ucieczki ale i wyostrzający mu zmysły. Odraza na widok okropnej ceremonii, jaką odczuwać powinna każda istota której umysłu nie wypaczyło szaleństwo. Ale też żądza walki i rozlewu krwi, gdy spoglądał na kultystów tak blisko, nieświadomych śmierci czającej się za ich plecami. Podkraść się blisko, na odległość skoku - przecież dałby radę! Potężny zamach, głowa przywódcy heretyków spadająca w pył, szarża na pozostałych, krew na jego szponach i mieczu...
- Co ci jest? - Rulfa szturchnięcie w bok, akurat w ranę po nożu, przywróciło mu zmysły. Jakby ktoś zdarł mu z twarzy czerwoną zasłonę. Zdał sobie sprawę że nienawiść sprawiła że szczerzy zęby wpatrując się w krąg pogan. Czym prędzej wyzwolił się spod władzy pieśni zabijania dźwięczącej w jego głowie. Było ich tylko trzech, a tamtych - dwunastu, do tego krogeyny i strażnicy... To samobójstwo! Ale jednak coś złego wewnątrz niego szczerzyło kły i budziło ryk w głębi gardła. I było gotowe rzucić go do walki z zaciekłością demona. Uspokoił się po kilku szybkich oddechach.

- Dziewczyna. Chyba tylko ją jesteśmy w stanie uwolnić i obronić w czasie ucieczki. I szybko musimy się za to zabrać - mruknął. Powoli, ostrożnie wysunął palec by wskazywać w miarę tego jak plan mu się krystalizował.
- Możemy przekraść się tędy - wskazał - Światło pochodni przy kręgu oślepia patrzących - mówił na tyle głośno by Skuldyjczycy mogli śledzić jego tok rozumowania i poprawiać go w razie potrzeby - Śpiew głuszy dźwięki. Może się udać. Ale jeśli dziewczyna spanikuje i krzyknie, zdradzi nas - ostrzegł posępnym tonem. - Choć gdyby zaczęła krzyczeć, to w tym miejscu wcale nie powinno to nikogo zdziwić. Mieliście jakieś ustalone sygnały w oddziale? - zapytał. Mógł sobie tylko wyobrażać co pomocnica maga przeżywa. Na jej miejscu już dawno odgryzłby sobie język albo rozerwał tętnice.

- Podkradniemy się do klatki. Będę obserwował niebo i teren, dam znać kiedy krogeyn nie będzie w pobliżu i będziecie mogli zakłuć strażników, pomogę jeśli będzie trzeba - szepnął, sam zdumiewając się temu co mówił, ale prawda była taka że w ciemności czy półmroku widział zdecydowanie lepiej od Skuldyjczyków i to on powinien koordynować tę akcję. Gorsi od niego nie byli w nożowej robocie, a może i wprawniejsi. - I lepiej będzie jeśli dziewczyna was zobaczy, a nie moją gębę. Krwią nie ma co się przejmować, zbyt wiele jej rozlano - spojrzał na menhiry i przerżnięte ciała.

- Jeśli będzie źle i krzyknę byście zamknęli oczy to zróbcie to bez wahania - powiedział niechętnie, bowiem nie lubił tego zdradzać - Przywołam światło Pelora które oślepi patrzących a wtedy nieprędko odzyskają wzrok w pełni. W razie czego uciekajcie z dziewczyną, odciągnę pościg. Krogeyny najchętniej atakują stadem i z powietrza, na ziemi są niezdarne, pamiętajcie o tym.

- Ta wasza broń … te granaty - szepnął gdy kolejne szczegóły planu układały mu się w głowie - czy w jakiś sposób mogą same eksplodować, czy trzeba je podpalić?
- Lont. Lont trzeba podpalić, a im on dłuższy tym więcej czasu upłynie od eksplozji.
Jeszcze gdy Rulf to mówił Palenquianin potrząsał głową.
- Więc nie wykorzystamy ich, im dłużej Grzesznicy nie będą o nas wiedzieli tym lepiej. Ruszajmy w imię Pelora, musimy się spieszyć - ponaglił i wyjaśnił - miejsca takie jak to mogą wypaczyć ciało. Im dłużej tu przebywamy, tym gorzej dla nas.
Ostatnim, ponurym spojrzeniem obrzucił kultystów.
- Kiedyś nie będę uciekał - szepnął z wyzwaniem w głosie. Potem popełzł przez mrok niczym wąż.


 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline