Kapłan Besmary parsknął, wyraźnie rozbawiony pytaniem. - Nie wiem co ci tutejsi nagadali, ale kapłana Besmary o takiej potędze nie znajdziesz w promieniu pięciuset mil albo i więcej. To przeklęte zadupie Kajdan, a nie Port Peril, czy Tron Besmary! - wyjaśnił. - Jeśli już jakiś się tu zagubi to tylko na statku jednego z Wolnych Kapitanów, ale raz, że o żadnych takich wizytach nic mi nie wiadomo, a dwa, że z pewnością nie zrobiłby tego za darmo i dla marynarzy z konkurencyjnego statku.
Popatrzył na elfa i jego towarzyszkę, dostrzegając ich żal. - Przykro mi, rozumiem, że to ktoś bliski?
Jęknął, próbując podnieść się do pozycji siedzącej, by lepiej ich widzieć. - Jest jeszcze inna droga... - wyszeptał niepewnie. - Ale to nie jest dobry pomysł - przemyślał swoje słowa - Właściwie jest to bardzo zły pomysł, wybaczcie, że w ogóle wspominałem. - machnął ręką. - Lepiej byście pogodzili się ze stratą towarzysza... Mam tu gdzieś księgę z poradami duchowymi i innymi takimi pierdołami dla marynarzy... jak sobie znajdziecie to jest wasza - wskazał stos zalegających w rogu przedmiotów. - Jak już tu jesteście to moglibyście też staremu kalece przynieść nową flaszkę rumu, tak cholernie szybko się kończą w tym upale! |