Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2012, 16:37   #22
Carasell
 
Carasell's Avatar
 
Reputacja: 1 Carasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodze
- Kanada.. pieprzona Kanada. Czemu zawsze musi chodzić o Kanadę..
Mruknął pod nosem otrzepując swoje stylowe wdzianko z brudu. Wstał wspierając się na lasce i rozejrzał się dookoła. Polska? Tak! To był ich istny raj na ziemi. Tutaj wszyscy kradli, więc nikt nigdy nie pomyślałby, że mogły to zrobić jakieś liliputy wyłażące z dziwnych otworów w podłodze. Bywało tak, że bandami przenosili się do Polski i kradli koła w samochodach, wykręcali żarówki z latarni.. Raz nawet zakosili trójząb Neptunowi na fontannie w Gdańsku, a i tak spadło na jakichś pijanych małolatów. Po prostu żyć nie umierać.
Inaczej rzecz się miała w Kanadzie. Nie było na świecie liliputa, który lubiłby Kanadę. Tamtejsi ludzie byli.. źli. Po prostu źli.
- Znam doskonały sposób, by dostać się szybko do.. Kanady - mówiąc to wzdrygnął się. - W Przyszłości mamy taką.. pewnego rodzaju sieć, która pozwala nam dostać się do Rzeczywistości.. to znaczy do waszego świata, w każdym miejscu na Ziemi.
Przypomniało mu się, jak pewnego razu wylazł z przerębla na Antarktydzie i aż do wzdrygnęło po raz wtóry.
- Tylko jest pewien problem.. jesteście kapkę za duzi, żeby dostać się do Przyszłości..
Mróz zakręcił mu w nosie. Nie zdążył zakryć ust dłonią (każdy liliput jest dobrze wychowany, nie ma to tamto) i kichnął niespodziewanie głośno. Los chciał, ze fala dźwiękowa przeszła przez spiralę w jego lasce (którą swoja drogą dostał tuż przed wyruszeniem na misję ratunkową od maga), co wywołało jakąś dziwną anomalię. Dźwięk zamienił się w światło, którego wiązka ugodziła prosto w brzuch Mr. Sainta. W pierwszej chwili zdawać się mogło, że Saint zniknął, ale po dokładniejszym obadaniu sprawy można było zauważyć w miejscu, w którym stał, jego idealną miniaturkę.
- Osz w mordę..
 
Carasell jest offline