Zombie w końcu mógł na luzie chodzić, bez tych śmiesznych bandaży i kominiarki. Grupa przyjęła to dość łagodnie, jak wygląda i czym tak w rzeczywistości jest. Dla jednych był człowiekiem, dla innych nie był. On sam się uważał za człowieka. A nawet jeśli nim nie był, to co z tego? Mówił, myślał, miał ludzkie odruchy.
Teraz prowadził idąc wzdłuż korytarza. Już tyle lat nie był poszukiwaczem, z trudem przypominał sobie to co zapomniał przez ponad 50 lat. Broń którą naprawił i sprawił, że w razie potrzeby na 100% wypali, trzymał za paskiem spodni. W ruinach nie było trzeba się bronić, tylko być uważnym. No bo przed czym niby się bronić? Przed pułapkami? Na te potrzebny był tylko spryt i bystre oczy. A te, akurat posiadał.
Ruiny nie zrobiły na nim większego wrażenia, za swych lat świetności bywał w o wiele bardziej budzących respekt miejsca. Księżyca Saturna, tam to były ruiny. Wielkie gmachy pełne bogactw, ale i pułapek. Szybko ich eksplorowanie zostało zabronione, ale śmiałkowie i tak to czynili. I się na tym bogacili. I to jeszcze jak, rok w tych ruinach ustawiał poszukiwacza do końca życia. Pilar też tam był, ale zarobione pieniądze odebrano mu kiedy zmienił się w żyjącego trupa. Cóż, bywa. To tylko rzeczy, tylko pieniądze. - Słuchajcie, kiedyś żyłem z grabienia neandertalczańskich budowli. Idźcie po mich śladach, krok w krok i najlepiej w odstępach po kilka metrów. Ale macie się widzieć. Nie chcę by któryś z was nadepnął na coś, co zabije wszystkich bo byliśmy zbyt blisko siebie. Rozumiecie? – przyjął swój stary ton, kiedy wydawał komendy takim jak jego „przyjaciele” – Ktoś z was jeszcze się na tym zna? Na przeszukiwaniu ruin?
__________________ Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być. |