Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2012, 13:06   #107
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Zwycięstwo Baliego nad Dongorathem wprawiło jego żołdaków w osłupienie. Tu i ówdzie dał się słyszeć nawet jęk zdziwienia. Niektórzy ze zdumienia przecierali oczy, lecz zabójcze szypy Alarifa i Modron przywróciły ich do rzeczywistości.

Również żołnierze Wrony odzyskali wiarę w swe męstwo i dali odpór napastnikom.

- Arthedain! - wyrwało się z tuzina piersi.

Zakapiory padały od kling wykutych w Fornost Erain jeden pod drugim. Tylko dwóch banitów zaledwie zdołało umknąć żądnym odwetu Dagarim Aratar. Zmierzali w ślad za swym poranionym wodzem.

Prawa ręka Czarnego Strażnika, brodaty Easterling padł z ręki Seotha. Jego oczy nawet po śmierci z nienawiścią wpatrywały się w Eothraima.

- Bądź przeklęty... - zdołał wyszeptać zanim umarł.


***


Gdy szał bitewny opadł wszyscy jak jeden mąż rzucili się gasić płonące wozy. Udało się im jednak odratować tylko jeden, choć i ten nie miał już plandeki. Na szczęście, żadne ze zwierząt pociągowych nie ucierpiało.

Khazad zerknął na osmalone skrzynki z bronią i żywnością.

- Będą musiały podróżować pod gołym niebem - uznał głośno patrząc jak pakunki pokrywają się drobną warstewką lepkiego białego puchu.

- Tak - przyznał chrapliwym głosem Wrona. Jego lewa ręka zwisała bezładnie przy ciele. - Ale pozostałe wozy nie nadają się do konwoju. Wszystko spłonęło. Co teraz?


- Teraz?
- odpowiedziała mu głuchym głosem Modron wpatrując w pobliskie szczyty. - Teraz kapralu trzeba nam się schować, bo niedługo przyjdzie zamieć...

- Macie rację, ale... A kim Wy właściwie jesteście, Pani? Ty i Twoi towarzysze? I skąd znasz me miano?








***


Bystrooki elf dostrzegł w oddali połyskujący w śniegu przedmiot, z którego biła wąska wstążka szarego dymu. Gdy zbliżył się był już pewien, że to zgubiony oręż upadłego strażnika. Żelazna maczuga była pokryta wijącymi się plugawymi runami, których Alarif odcyfrować nie mógł.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 16-12-2012 o 14:22.
kymil jest offline