Pinky obudził sie chyba ostatni spośród tej całej wesołej kompanii. Podniósł swoje małe zmutowane genetycznie ciałko i zobaczył góry piasku, oraz w oddali jakieś budynki. Przypominało mu to miejsce niedaleko laboratoriów ACME kiedy to z Móżdżkiem budowali wielką wieżę, nie pamiętał dokładnie za co, ale udawali wtedy małżeństwo, spotkali nawet bardzo miłego i samotnego staruszka, ale mniejsza z tym. Jego mały mózg w głowie nie potrafił szybko przetworzyć informacji o panującym zimnie na zewnątrz i wydawało mu się, że jest jeszcze ciepło jak na tym fajnym statku kosmicznym. Usłyszał jak jakiś Dyniogłowy koleś wypowiada swój plan, i trzeba przyznać, że Pinky, który nigdy nie wymyślał niczego uznał to za dobry plan. - Dobrze mówisz kolego ! Móżdżek by jeszcze użył do tego jakiegoś urządzenia, ale go niestety tu nie ma... - Powiedział dość niepewnie, ale raczej dało się go usłyszeć. |