Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2012, 21:03   #48
Volkodav
 
Volkodav's Avatar
 
Reputacja: 1 Volkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwu
King po powrocie do domu strzelił jednego mocniejszego i padł na swoje niepościelone wyro. Mieszkanko, które wynajmował nie przystawało szlachcicowi, ale większość rzeczy, które robił od kiedy sam podejmował o sobie decyzje nie przystawały szlachcicowi. Jego cztery kąty były zagracone, nie sprzątnięte, pełne broni, amunicji, gazet i książek (tak lubił czytać). Stąd pewnie mina gońca, który pojawił się u niego z rana. Najpierw zlustrował wzrokiem Bishopa jakby nie wierząc, że ten koleś może być w jakikolwiek sposób spokrewniony z Meldrunem. Później spojrzał na pokój gdzie na biurku obok książek o konstrukcji broni palnej leżały zdobyczne wampirze zęby itp.
-O cho... - złapał się za głowę -Obudziłeś mnie młody lepiej niż mocna kawa.
King zatrzasnął drzwi przed gońcem i zaczął się pośpiesznie ubierać. Skompletował ekwipunek, sprawdził amunicję i gdy miał już wychodzić pod jego drzwiami pojawił się kolejny posłaniec, tym razem od samego lorda Meldrun.
-Dobra. Powiedz mu, że Vestey został zabity i że sprawa jego córki jest dalej w toku. Będę u niego dzisiaj popołudniu - już zamykał drzwi gdy nagle coś mu się przypomniało - A! Czekaj! Znajdź Abrahama i Kenne. Powiedz im, że udaję się do Perły. Jeśli będzie czas... a zresztą... przesuń się!
Szybko wybiegł na ulice i skierował się w stronę Perły znaczną część drogi pokonując sprintem. Czuł w kościach, że skoro Vestey zmarł to musiał trafić na coś grubszego. O zwykłym zbiegu okoliczności nie mogło być przecież mowy. Najwidoczniej trop, którym udał się nieboszczyk miał większy potencjał niż babranie się w sprawach loży. King nie miał wątpliwości, ze takie śliskie gnidy pewnie mają coś za uszami, ale śmierć Vestey'a była gorącym śladem, który trzeba było zbadać.
-Ja do Thomasa Meldruna - odepchnął barkiem jednego z ochroniarzy i bez pardonu po prostu wszedł do środka - Thomas! Gadaj co się stało!
 
__________________
Regulamin jest do bani.

Ostatnio edytowane przez Volkodav : 16-12-2012 o 21:12. Powód: literówki
Volkodav jest offline