Monique
Tomas podniósł lodówkę i zrównał swój krok z Monique. Wsłuchiwał się w rozmowę Toreadorów i obserwował park.
- Nie twierdzę, że za wysokie, tylko zastanawiam się jak wysoko toczy się rozgrywka. – Powiedział Michael idąc przodem - Nie popadajmy jednak w przesadną obawę. Po prostu musimy być ostrożni i nie działać zbyt pochopnie, to może nie wdepniemy w coś za głęboko, w co byśmy nie chcieli. Nie ma jednak co do tego wątpliwości, że trzeba to wyjaśnić. Andrew jest z rodu Lorda Byrona i przed nim odpowiada bezpośrednio. - zagalopował się w głośnych rozważaniach Michael i urwał.
- Wiedząc to, co wiemy – zastanawiała się Monique – możemy mieć haka na tą wyślizganą harpię. Ciekawe dokąd to nas zaprowadzi…
Doszli do ulicy, gdzie Monique sprawdziła działanie pilota. Kilkadziesiąt kroków dalej jeden z samochodów mrugnął światłami i wydał dźwięk sygnalizujący otwarcie zamka. Ruszyli w jego stronę i po chwili stanęli przy grafitowej Toyocie. |