Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2012, 08:15   #5
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Załoga Revlika przeżyła nie jedno i nie jedno widziała. To co jednak majaczyło przed nimi unosząc się w przestworzach było jak jakiś fantastyczny sen.
Olbrzymi kwiat unosił się swobodnie wysoko nad niekończąca się pustynią. Gdy okręt zbliżył się doń, okazało się, że z naturalną konstrukcją ma niewiele wspólnego. Wnętrze płatków skrywało zmyślnie wykonane okna, drzwi, jak i chodniki, niczym w jakimś gigantycznym mieście.

Revlik rozkaz wydał, by salwą przywitać mieszkańców tego tajemniczego obiektu. Huk z działa zburzył w oka mgnieniu panująca wokół nie zmącona niczym ciszę. Wiatr poniósł echo salwy, hen daleko poza horyzont.
Załoga, jak i sam jej kapitan w napięci oczekiwali jakiejkolwiek reakcji. Revlik liczył, że będzie ona pokojowa. Czy jednak można mieć nadzieję na tak ową, gdy się gości wita salwą?

Salwa wybrzmiała i na powrót światem zawładnęła cisza. Jedynie szum wiatru poruszał leniwie olinowaniem okrętu. Pojedyncze trzaski i piski podsycały tylko atmosferę napięcia.

Whhhoaaaaa!
Potężny huk wypełnił przestrzeń, jakby rozwarły się bramy piekieł. Matrosi z lękiem zaczęli rozglądać się wokół. Wypatrywali niebezpieczeństwa, ale wokół nie było nic co, by im zagrażało.
Revlik zauważył, jak Jork pokazuje mu ręką na dół.
Gdy Amberyta wychylił się przez burtę sam poczuł ukucie strachu w serce. Robal, którego widzieli wcześniej teraz wynurzył, czy raczej wyskoczył spod skrywających go zwałów piasku. Jego szarawe cielsko wznosiło się kilkadziesiąt metrów ponad powierzchnię ziemi. Rozwarł on trójdzielną paszczę uzbrojoną w ostre kły i wył niczym armia potępieńców.
Dudniący dźwięk wwiercał się w uszy i mózg i powodował potworne ukucie bólu. Co słabsi załoganci zwijali się w cierpieniach po pokładzie.
Amberyta z mieszaniną lęku i fascynacji obserwował gigantycznego robala. Przez chwilę wydawało mu się, że dostrzegł jakąś ludzką sylwetkę stojącą na ciele robala. Trwało to jednak zbyt krótko, by mógł mieć pewność i że nie było to przewidzenie.

Wrzask robala wprawił powietrze w niesamowite drżenie. Fala rozedrganego powietrza uderzyła w okręt Revlika. Powietrzny statek przychylił się gwałtownie i zaczął niebezpiecznie kołysać. Tylko dzięki rozwadze, umiejętnościom i refleksowi sternika zawdzięczali, że nie runęli w dół.

Robal z głośnym hukiem opadł na ziemię i zaczął ponownie zanurzać się w sypkie piaski.

Ponowne zwarcie szeregów i doprowadzenie załogi do ładu, zajęło kilka minut. Cały czas Hork, Hrusk obserwowali latający kwiat. Nic się tam nie działo. Kompletna cisza, jakby cała misterna konstrukcja była niezamieszkana.
Revlik sprawdził stan załogi i już gotował się, żeby zejść na dół na powierzchnię powietrznego cudu natury, gdy niespodziewanie na pokładzie zmaterializowały się dwie istoty. Wyglądali, jak mężczyźni, ale była w nich jakaś eteryczna trudna do uchwycenia kobiecość i delikatność. Obaj byli wysocy i bardzo szczupli. Ich głowy zdobiły długie, sięgające pasa siwe włosy.
Nisko skłonili się przed Amberytom i podeszli do niego. Revlik obserwował ich uważnie gotów w każdej chwili bronić się lub odpowiedzieć na ich atak.
Ten jednak nie nastąpił, a zamiast tego dwaj efemeryczni mężczyźni wręczyli Amberycie kartę. Gdy tylko Revlik poczuł jej chłód wiedział z czym ma do czynienia. Ledwo zdążył przyjrzeć się wizerunkowi na karcie, a dwaj przybysze rozwiali się niczym mgła na wietrze.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline