― Taaak. Ruszajmy. ― Hallex wbił miecz w ziemię i podrapał się niemrawo po policzku. Poszło im bardzo dobrze, ale zwycięstwo wcale nie napawało go otuchą. Jeśli już, spotkanie ze żwarcami przypomniało mu o wszystkich okropieństwach, jakie znaleźć można było w nowym świecie, i wcale nie uśmiechało mu się teraz wchodzić do lasu. A właściwie ― uśmiechało mu się jeszcze mniej niż wcześniej. Spodziewał się, że starcie z rabusiami nie będzie ich jedynym, ba, może nawet nie być najgorszym.
― Tylko następnym razem postarajmy się wymijać dzikie bestie, w porządku? Nie warto tracić sił przed dotarciem do naszego celu ― stwierdził, wycierając miecz szmatką, którą dobył z plecaka, i chowając go do pochwy. ― Ciekawe, czy na czymś żerowały ― mruknął, podchodząc do miejsca, gdzie zastali nieumarłe wilki. Pomyślał, że być może dzikusy, których ścigali, porzuciły tam ciała jeńców. |