Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2012, 16:58   #55
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Obudził go przeraźliwy ziąb. Prychając wodą, niczym morski zwierz wygramolił się z balii, rozchlapując dookoła zimną wodę. Zamroczenie alkoholowe gdzieś wyparowało. Z grubsza osuszywszy się ręcznikiem, wczołgał się do łóżka nie czekając, aż rozbudzi się zupełnie.
- Spać... - mruknął, ponownie zasypiając.

Obudził się z poczuciem niepokoju, jakby gdzieś w mroku izby czaiło się niebezpieczeństwo. Przez chwilę oddychał szybko, starając się wychwycić wszelkie niezwyczajne szmery. Nic - cisza. Odetchnął głębiej i podniósł się z łóżka. Nie było wygodne, ale za to przyzwoicie czyste i nawet typowi podrzędnym gospodom mieszkańcy sienników nie naprzykrzali się zbytnio. Później przemył twarz zimną wodą ze stojącej balii nawet nie zauważywszy, kiedy nieprzyjemny nastrój się ulotnił.

Ubrał się szybko, przypiął pas z rapierem i lewakiem, spojrzał jeszcze na swoje odbicie w wypolerowanym kawałku blachy zawieszonym na ścianie i potarł kilkudniowy zarost na twarzy. Ten ostatni zaczynał przeszkadzać, jednak Ramirez doszedł do wniosku, że golenie może poczekać.
- Czas na śniadanie... - mruknął i wyszedł z pokoju.

W izbie jadalnej panowała nerwowość. Zauważywszy grobowy nastrój miejscowych, Estalijczyk znad miski z jajecznicą na kiełbasie rzucał zaciekawione spojrzenia na prawo i lewo. W końcu, zebrawszy do kupy urywane zdania i półsłówka, dowiedział się przyczyny zamieszania - w okolice zawitała Inkwizycja. Sama organizacja nie zrobiła na de Ayolasie wrażenia - w Estalii prężnie, o ile nie prężniej, niż w Imperium Inkwizycja poczynała sobie od lat. Z drugiej strony nie znał metod działania miejscowych fanatyków, jak określał ludzi, których jedynym celem życia było tropienie i niszczenie przejawów herezji. Jakiejkolwiek i przez kogokolwiek.

Kolejną, już nie tak pomyślną informacją była wiadomość, że nie mogą opuścić okolicy do czasu, aż pachołkowie inkwizytora się znudzą i odjadą. To mogło sprawić, że będzie musiał zabawić tutaj dłużej, niż zamierzał. Obecności fanatyków Sigmara się nie obawiał - nie miał nic na sumieniu, żeby pojawić się w ich śledztwie.

- A to co znowu...? - skomentował wieść o pilnym zgromadzeniu przed namiotem zajmowanym przez inkwizytorów. Nic to - pójdzie i się przekona.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline