Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-12-2012, 14:28   #51
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Trzeba go było w jajca ugryźć. - rzucił niedbale do skomlącego psa. Gonitwy nie były jego ulubionym zajęciem. Zwłaszcza na trzeźwo. Miał wtedy kłopoty z orientacja w terenie a jak na złość nie zabrał ze sobą jakieś gorzały, coby sobie chyżości nadać.

- Tam! -

Wskazał kierunek Imrakowi, po czym ruszył w kierunku źródła dziewięć. Złapie go albo nie, ale tak czy sik, pies powinien złapać trop. O ile Imrak nauczył go tropić.
 
malahaj jest offline  
Stary 16-12-2012, 15:35   #52
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Imrak pędził co sił w nogach, co w przypadku jego krótkich kulasów oznaczało pozostawanie daleko za Francem i jeszcze dalej za Skurwielem. Co z tego, że mógł biec tak przez pół dnia, skoro przeciwnik mógł podczas ucieczki robić postoje na odpoczynek. Khazad warczał przy tym wściekle, plując przed siebie śliną. Gdy dopadł do leżącego psa, wielkolud już biegł dalej, gdzieś tam pokazując. Krasnolud jednak zatrzymał się na chwilę i trącił kundla czubkiem buta. Sam kopał go nie raz, wiedział, że bydlak jest wytrzymały.

- Nie leń się, kundlu! No już! Trop!

Nie czekał aż Skurwiel się podniesie, o ile miał taki zamiar. Franc już był za daleko, Imrak podejrzewał, że uciekinier zwiewa do bramy. Zamiast pędzić za nim, krasnolud swoim tempem pobiegł od razu ku środkowi wioski, gdzie zdecydowanie łatwiej można było się rozejrzeć.
 
Sekal jest offline  
Stary 17-12-2012, 12:30   #53
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
*** Franc i Imrak***

Franc zauważywszy, że pies skomląc nie miał za bardzo sił się poruszyć, sam w te pędy pobiegł w stronę domu, przy którym dostrzegł ruch. Dopiero parę sekund później podbiegł do kundla Imrak, po czym swoim sposobem, butem, zmotywował psa do pościgu. Ten obawiając się gniewu khazada wstał, po czym kulejąc i popiskując straszliwie, ruszył za Francem. Maurer już jednak zbliżał się do narożnika domu. Imrak natomiast zmienił kierunek i ruszył w stronę środka wioski, by stamtąd mógł wszystko lepiej obserwować.

Franc rozpędem minął róg… Nawet nic nie dostrzegł, nawet nie poczuł bólu, po prostu padł i stracił przytomność.

Imrak, gdy dobiegł do ulicy, ujrzał że jego kompan leży, a ciemna postać oddala się już od niego. Skurwiel próbował ją gonić, ale kuśtykając nie miał najmniejszych szans, by złapać szybkiego mężczyznę. Złodziejaszek z powodzeniem zniknął za budynkiem. Khazad podbiegł do kompana, żył, oddychał normalnie...nigdzie nie było widać krwi, nigdzie nie było widać żadnej rany. Maurer ocknął się, nie wiedział co się stało, pamiętał tylko, że biegł, skręcił za róg i kolejną rzeczą jaką ujrzał, była niezbyt urodziwa khazadzka morda.

Dalsze poszukiwania złodziejaszka na niewiele się zdały. Mężczyzna jakby rozmył się w nocy. Nie było go, choć obeszli niemal całą wioskę, pies nie złapał już tropu. Gdy wrócili do stajni, Franc zauważył, że nie miał już perły. Poza nią nic raczej nie zginęło. Nie pozostawało nic, tylko zapić niepowodzenie solidniejszym alkoholem. Zabrali się więc do roboty. Skurwiel za to legnął z boku, liżąc swoje obolałe ciało.


*** Wszyscy ***


Zbudzili się o poranku. Na zewnątrz wciąż padało. Było szaro i ponuro, a w powietrzu unosił się chłód i wilgoć. Wychodzący z zajazdu, by dostać się do karczmy, musieli przejść przez błotniste już podwórze. Wychodzący ze skacowanymi głowami ze stajni, nie mieli takiego problemu. A w oberży panowało wielkie poruszenie. Zebrani tam chłopi z ożywieniem nad czymś debatowali. Gdy podróżnicy weszli do środka tamci na moment zamilkli, jednak po chwili wrócili do swojego tematu. Khazadzcy bracia też tam byli, nie siedzieli jak wczorajszego wieczora przy środkowym stole, tylko wyraźnie zmęczeni nocą, z zasępionymi minami, zajęli jedną z narożnych ław. Oni nie uczestniczyli w ogólnym poruszeniu. Franc i Imrak szybko skojarzyli o czym chłopi gadali, gdy szli ze stajni do karczmy ujrzeli kilku przedstawicieli imperialnej Inkwizycji. Od chłopów w karczmie dowiedzieli się, że do sioła przybył Inkwizytor, łowca czarownic, a z nimi dziewięciu akolitów Sigmara. Ponoć zamknęli wioskę i póki co nikomu nie wolno jej opuścić. Do wioski można było wjechać, ale każdy miał być ostrzegany, iż do odwołania nie można było wyruszyć na trakt.

Swój obóz Inkwizycja rozbiła między domem burmistrza, a wschodnią bramą. Inkwizytor, burmistrz i lokalny kapłan, przebywają obecnie w domu tego drugiego. By nikt im nie przeszkadzał, wejścia broniło dwóch akolitów. Pozostali, z paroma miejscowymi, dbało o to, by nikt nie złamał zakazu i nie opuścił wioski. Niedługo później narada dobiegła końca, a Inkwizytor udał się do swego namiotu. Wtedy też jeden z akolitów przybył do zajazdu i ogłosił, że za krótką chwilę burmistrz będzie miał dla wszystkich istotne ogłoszenie i nakazał by zebrać się przy namiocie Inkwizycji. Obecność przedstawicieli wszystkich rodzin, a także wszystkich przyjezdnych, była obligatoryjna! W związku z tym wszyscy zaczęli się zbierać do wyjścia.

Calowi, którego wzrok akurat zatrzymał się na karczmarzu, wydawało się że ten lekko pobladł. Rzekł coś do syna po czym czmychnął w stronę zajazdu.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 17-12-2012 o 12:32.
AJT jest offline  
Stary 17-12-2012, 13:57   #54
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Zebedeusz obudził się nad ranem. Był sam, co go lekko zdziwiło bowiem Eve, zdołała się wymknąć tak cicho że żak się nie obudził. Snu nie miał nigdy ciężkiego toteż był lekko tym faktem zaskoczony. Przeszukując kieszenie, nie pewny czy dama nie okradła go, znalazł list. Zwinięta kartka papieru, którą rozłożył i przeczytał:

" Jeszcze się spotkamy. Uważaj na siebie"

Ubrał się i powoli zszedł na dół. Akurat gdy schodził zauważył wielkie poruszenie, a gdy wzrok młodzieńca padł na akolitę Sigmara, ten tylko pokręcił głową. Gdyby się przyjrzeć uważnie Zebedeuszowi, można było dostrzec jak palce jego zaciskają się na poręczy,a on sam nerwowo przełyka ślinę.

Był głodny i pić mu się chciało toteż wiadomość nie ucieszyła go zbytnio, jednak nie chcąc się rzucać w oczy, postanowił udać się na miejsce. Wzrokiem poszukiwał Franca, który zapewne też się stawi, i czekał na ogłoszenie burmistrza. Potem zamierzał udać się do zajazdu, zjeść coś.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 17-12-2012, 16:58   #55
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Obudził go przeraźliwy ziąb. Prychając wodą, niczym morski zwierz wygramolił się z balii, rozchlapując dookoła zimną wodę. Zamroczenie alkoholowe gdzieś wyparowało. Z grubsza osuszywszy się ręcznikiem, wczołgał się do łóżka nie czekając, aż rozbudzi się zupełnie.
- Spać... - mruknął, ponownie zasypiając.

Obudził się z poczuciem niepokoju, jakby gdzieś w mroku izby czaiło się niebezpieczeństwo. Przez chwilę oddychał szybko, starając się wychwycić wszelkie niezwyczajne szmery. Nic - cisza. Odetchnął głębiej i podniósł się z łóżka. Nie było wygodne, ale za to przyzwoicie czyste i nawet typowi podrzędnym gospodom mieszkańcy sienników nie naprzykrzali się zbytnio. Później przemył twarz zimną wodą ze stojącej balii nawet nie zauważywszy, kiedy nieprzyjemny nastrój się ulotnił.

Ubrał się szybko, przypiął pas z rapierem i lewakiem, spojrzał jeszcze na swoje odbicie w wypolerowanym kawałku blachy zawieszonym na ścianie i potarł kilkudniowy zarost na twarzy. Ten ostatni zaczynał przeszkadzać, jednak Ramirez doszedł do wniosku, że golenie może poczekać.
- Czas na śniadanie... - mruknął i wyszedł z pokoju.

W izbie jadalnej panowała nerwowość. Zauważywszy grobowy nastrój miejscowych, Estalijczyk znad miski z jajecznicą na kiełbasie rzucał zaciekawione spojrzenia na prawo i lewo. W końcu, zebrawszy do kupy urywane zdania i półsłówka, dowiedział się przyczyny zamieszania - w okolice zawitała Inkwizycja. Sama organizacja nie zrobiła na de Ayolasie wrażenia - w Estalii prężnie, o ile nie prężniej, niż w Imperium Inkwizycja poczynała sobie od lat. Z drugiej strony nie znał metod działania miejscowych fanatyków, jak określał ludzi, których jedynym celem życia było tropienie i niszczenie przejawów herezji. Jakiejkolwiek i przez kogokolwiek.

Kolejną, już nie tak pomyślną informacją była wiadomość, że nie mogą opuścić okolicy do czasu, aż pachołkowie inkwizytora się znudzą i odjadą. To mogło sprawić, że będzie musiał zabawić tutaj dłużej, niż zamierzał. Obecności fanatyków Sigmara się nie obawiał - nie miał nic na sumieniu, żeby pojawić się w ich śledztwie.

- A to co znowu...? - skomentował wieść o pilnym zgromadzeniu przed namiotem zajmowanym przez inkwizytorów. Nic to - pójdzie i się przekona.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 17-12-2012, 17:55   #56
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nawet jeśli Detlefowi coś się śniło, to rankiem nic z tego nie pamiętał. Spał na tyle dobrze, że obudził go dopiero jakiś ruch na podwórzu. Widać jakieś ranne ptaszki zabierały się do pracy. No, może nie do końca ranne, bowiem świt minął już jakiś czas temu.
Bez względu na porę dnia Detlef nie zamierzał zmieniać swoich nawyków. Mycie, rozgrzewka, trening... W końcu ruszył do karczmy.

Nie zwracając uwagi na panujące w karczmie zamieszanie zasiadł do posiłku. Rozpoczynanie dnia o pustym żołądku byłoby pomysłem dość głupim.

Nie dało się ukryć, że jakość posiłku jakby ustępowała standardom, jakie powinny obowiązywać w porządnej gospodzie. Jedzenie było nieco gorsze niż wczoraj. Czyżby kucharz się nie wyspał?
A może na jakość jego pracy mieli wpływ niespodziewani goście, jacy w liczbie dziesięciu zjawili się w wiosce? Nawet ktoś o kryształowo czystym sumieniu czułby się nieswojo w towarzystwie przedstawiciela Inkwizycji.

Detlef zdecydowanie nie lubił, gdy ktoś przerywał mu jedzenie, bez względu na powód. Tego ranka nie musiał aż tak narzekać. Na szczęście skończył jeść, nim do karczmy dotarła informacja o tym, że wieś zostaje zamknięta do odwołania, a Inkwizytor zwołuje powszechne zebranie.
Takiego zaproszenia zlekceważyć nie można było. Detlef spokojnie wstał, wyszedł z karczmy i nie spiesząc się ruszył w stronę namiotu inkwizycji.
 
Kerm jest offline  
Stary 17-12-2012, 22:21   #57
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Więcej wódki! - warknął na karczmarza, gdy tylko zorientował się, że butelka zaraz będzie pusta. No w sumie to zostało jeszcze dobre pół flaszki, ale to w sumie to samo. Był w podłym nastroju. Świat na trzeźwo był bardzo chujowym miejscem. Nie mógł już dłużej w nim wytrzymać. Był niemal pewny, że gdyby tylko mógł się napić, to złapał by skurwysyna, ani nie dał się zaskoczyć. Kurwa!

Tymczasem do wsi zawitał Inkwizytor, wiec pewnie niedługo będzie można ogrzać kości przy zgrabnym, płonącym stosie. Ciekawe, która z lokalnych kurew tym razem będzie czarownicą. Widział to już nie raz. Najczęściej to była ta, która dawała za darmo, z czystej przyjemności chędożenia cudzych mężów. Ich żony już postarają się o to, aby znalazły się „dowody” na jej czary. Jebało go to w sumie. Stracił szacunek dla inkwizycji, kiedy zobaczył jak jeden święty mąż aż zabrudził sobie nowiutkie gatki, na widok zmutowanej bestii Nurgla. Mimo to, nie chciał wszczynać awantur, ani robić sobie wrogów. Tak po prawdzie, to chciał odwalić te całą szopkę i wrócić do butelki. Tylko ona go naprawdę kochała. A on ją.

Zwlókł się zza baru i z flaszką w ręku powlókł się za tłumem.
 
malahaj jest offline  
Stary 19-12-2012, 17:04   #58
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Cal es Thel zwany od niedawna "Wędrowcem" zagłębił się w najdalsze okłady własnego umysłu wertując wspomnienia dni minionych. Z największą ochotą wracał do lat spędzonych na Ulthuanie, gdzie wraz ze swoim starszym bratem i siostrą bliźniaczką zleciało mu wczesne dzieciństwo. W transie był w stanie ponownie poczuć zapach tamtejszych kwiatów i odczuć w płucach czystość powietrza. Elfi umysł potrafił odwzorować wspomnienia w każdym szczególe, nawet tym bolesnym cieleśnie. Niczym niezwykłym było więc, że elfy odczuwały ból kiedy wspominały akurat stoczone dawniej boje, w których odniosły rany. Na całe szczęście Cal przeżył o wiele więcej chwil radosnych, pozbawionych niebezpieczeństwa.

Wyszedł z zadumy kiedy pianie koguta zwiastowało świt, a pierwsze promienie wschodzącego Słońca poczęły rozjaśniać niebo. Bala z wodą, teraz już zimną, stała dalej w jego pokoju, wszystkie rzeczy leżały tam gdzie je zostawił, w nadanym im odpowiednio porządku. Podniósł się z łóżka i przebrał w szaty podróżne, następnie wyjął z torby ulthuańskiej roboty lustro, przy którym rozczesał swoje długie złote włosy. Nie spieszył się zbytnio, miał czas. Mimo tego poranne obrządki higieniczne nie zajęły mu wiele czasu. Kiedy tylko obmył twarz wodą z bali, postanowił zabrać swój dobytek i opuścić zajazd.

Pogoda na zewnątrz nie należała do zachęcających, aby uchronić się przed deszczem elf narzucił na głowę i ramiona szarą płachtę, którą nosił przy sobie, a w której to po raz pierwszy napotkał na barwną grupę śmiałków polujących na nekromantę. Omijając co większe skupiska błota ruszył spokojnie w stronę karczmy. Akurat w tym samym momencie jej właściciel otwierał drzwi dla bezpieczeństwa zamykane na noc. Elf z Ulthuanu pozdrowił człowieka lekkim uśmiechem i skinięciem głowy. Mężczyzna nie wiedział za bardzo co zrobić więc skłonił się mu jak zazwyczaj kłaniano się szlachcie i wpuścił egzotycznego nieznajomego do środka przodem. Cal podziękował mu w imperialnej mowie i zasiadł przy jednym z pustych stolików od razu zamawiając sycące śniadanie i kielich wina.

Minęło sporo czasu nim pierwsi stali bywalcy poczęli schodzić do przybytku, ich miny nie wyrażały zadowolenia, co zainteresowało nieco elfa, gdyż zauważył wcześniej poruszenie na miejscowym ryneczku. Kiedy usłyszał pierwsze plotki ściągnął brwi w zamyśleniu. Niemal od razu połączył pojawienie się niesławnej inkwizycji z tajemniczym magicznym przedmiotem, przynajmniej takie były jego pierwsze przypuszczenia. Pytanie tylko którego poszukiwali, obecnie grupa posiadała dwa możliwie niebezpieczne nasycone magią twory. Rąbek tajemnicy w przypadku pierścienia zostało nieco uchylone, natomiast perła stanowiła całkowitą dla elfa zagadkę, a to z powodu niechęci Imraka i Franc'a do pokazywania jej komukolwiek poza własnymi świńskimi oczkami. Ostrzegał ich, miał nadzieję więc, że są gotowi na konsekwencję.

Z kolejnymi mijającymi chwilami do środka wchodzili kolejni kompani Cal'a. Każdego z nich witał przyjaznym uśmiechem i skinięciem głowy, przy okazji gestem dłoni zapraszając by przysiedli się do niego. Chciał podzielić się z nimi plotkami, ale nie musiał, miejscowi głośno dyskutując wyręczyli go w tej sprawie. Przybycie oraz słowa jednego z akolitów Sigmara poruszyły mały tłumek. Kazano wszystkich zgromadzić aby wysłuchali ważnego ogłoszenia. Cal wodząc wzrokiem po obecnych zauważył podejrzane zachowanie karczmarza. Zmrużył lekko oczy i szybko znalazł się przy Zbedeuszu dzieląc się z nim spostrzeżeniami. Lienz wydawał się rozsądnym człowiekiem, nie był też zapijaczonym zakapiorem pokroju Franca i Imraka, była więc szansa, że zbada sprawę dyskretnie, bez użycia nad wyraz ciężkiego kawałka żelastwa. Elf spoglądał na Zbedeusza pytająco, najwyraźniej wyczekując odpowiedzi na przekazane właśnie informacje. Los pokaże co się teraz stanie.
 
Blackvampire jest offline  
Stary 20-12-2012, 09:13   #59
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Zebedeusz kiwnął głową do elfa, lecz teraz nie zamierzał wyróżniać się i nie pojawiać się na spotkaniu. Rzucanie się w oczy Inkwizycji nigdy nie było dobrym pomysłem ani dobrą drogą na długie życie. Tak więc na razie nie zamierzał zmieniać planów, i to samo zaproponował elfowi. Wysłuchać co mają do powiedzenia. Potem porozmawiamy z karczmarzem, a jeśli nie będzie chciał rozmawiać cóż wtedy Franc z nim porozmawia. Zebedeusz uśmiechnął się na samą myśl o tym. Tak, rozmowy Franca i jego sposoby przekonywania żak uważał za pouczające i wręcz warte przypatrzenia.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 20-12-2012, 10:14   #60
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Imrak miał prawie tak samo zwalony humor jak i Franc, choć nie zamierzał uchlewać się tak jak robił to ludzki kompan. Głównym powodem był brak gotowizny. Pił tylko do pewnego czasu, dokładniej do pojawienia się tej całej... jak oni się tam zwali...? A, inkwizycji. Ludzie potrafili na zwykłe gówno wymyślać straszliwie skomplikowane słowa. Wszyscy szeptali i przeżywali, a khazada tylko wkurwiało, że ktoś mu czegoś zabrania i jeszcze za to nie płaci. Może choć jakie szczury w tej zabitej dechami wsi były? Patrząc na strach przepełniający te malutkie serca, nikt mu za nie nawet nie zapłaci. Trzeba było znaleźć inną okazję. Przeca nie będzie tu siedział jak pizda. Normalnie by wylazł, ale jedenastu na jednego to mu się nie kalkulowało. Gdyby Skurwiel był w pełni sił, to mieliby we dwóch szanse przebicia, w pojedynkę jednakże nie chciał próbować. Tuż po pościgu zajął się swoim psem, podnosząc go za skórę na karku, oglądając ze wszystkich stron, macając ze dwa razy i odstawiając na ziemię.
Łapy, które leczą.

Szczurołap przez całe życie zdawał sobie sprawę z wyłącznie jednej swojej wady: ciekawości. Nigdy nie potrafił się jej długo opierać, zwłaszcza w chwilach, w których tak naprawdę nic innego do roboty nie miał. Teraz również, w krzyżu go od razu zaswędziało. Ciekaw był, czego tu te skurwysyny szukają. I co do ukrycia mają tutejsi mieszkańcy.
Nie miał zamiaru rezygnować z tego, co niby mają tam wszystkim do powiedzenia. Zeskoczył ze stołka, patrząc jak wszyscy wyłażą powoli z karczmy.
Może chociaż zdąży zerknąć?
Raz jeszcze się rozejrzał a potem poszedł za tym przerażonym wieśniakiem, co jak na jego prosty krasnoludzki gust, miał zamiar coś gdzieś ukryć.
 
Sekal jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172