Rimini odruchowo sięgnął do pasa po broń, a nie natrafiwszy na nią palcami zaklął brzydko pod nosem. Gdyby coś ich zaatakowało, prawdopodobnie nie będzie miał wyboru i będzie musiał bronić się Wyniesieniem. Poziom adrenaliny gwałtownie podskoczył, gdy mężczyzna lustrował otoczenie swoimi czerwonymi tęczówkami. Ciemności, że oko wykol. Czuł jednak czyjąś obecność niezbyt daleko od ich obecnej pozycji.
- Bierzcie broń.- Rozkazał tym, którzy wybrali marsz razem z nim.- Mamy towarzystwo.-
Bardzo brakowało mu Czterech Proroków. Bez nich nie wiedział zupełnie jak bronić się, lub atakować, a gdyby nawet wymyśliłby jakiś plan, jego umiejętności i tak mogłyby nie wystarczyć, by odnieść zwycięstwo.
Wielkim wysiłkiem woli powstrzymał strach popychający go do Wyniesienia. Nie jest mu potrzebne, jeszcze nie. Gdy nadejdzie czas, użyje go, ale teraz jest w stanie bronić się jeszcze swoimi rękoma, nogami i materią. Gdyby tylko jego ciało zechciało wydzielać ją szybciej...
__________________ " - Elfy! Do mnie elfy! Do mnie bracia! Genasi mają kłopoty! Do mnie, wy psy bez krzty osobowości! Na wroga!"
~Sulfelg, elfi czarodziej. "Powołanie Strażnika". |