- Niech Fahim cię prowadzi, bracie. Dzięki. - uśmiechnął się do Naima i splunął na żwarca.
Poszedł po strzały i wyrwał je z pnia i z ziemi. Sprawdził groty, wyrzucił nie zdatne do użytku strzały, a całe wrzucił do kołczana.
Rana pulsowała, wydobywając falami szkarłat. Runsanamani chwilę bił się z myślami, i podszedł do Maga Krwi.
- Widziałem takich jak wy. Umiecie robić takie rzeczy. Proszę, załatajże tą ranę. W końcu, póki łączy nas wspólna najemnicza płaca, jesteśmy druhy.
Nienawidził zaciągać długów. |