Abraham zamówił podwójną brandy. Dopiero mocniejsze trunki miały na niego jakiekolwiek działanie. Przez czas pobytu w restauracji nie odzywał się. To za sprawą Kenny doczekali się audiencji i jej też pozostawiał rozmowę. Tak naprawdę tylko chwilę spędził na wspominaniu Henry'ego. Sam nie był sentymentalnym człowiekiem. Śmierć, ot ostatni proces jaki czeka nasze ciała. Gorzej, że zbierała ona ostatnio obfite żniwa i mogła dosięgnąć lordowskiej córki.
Gdy skończyli spotkanie, Abraham tylko skinął mężczyźnie, a sam wziął Kennę na stronę. - Loża... tego nam brakowało. Tam ręka rękę myje, a każdy ma coś na sumieniu. Załóżmy, że do kogoś z pozostałej dwójki dotrzemy, wyprą się wszystkiego w żywe oczy. Nawet gdyby mieli i tuzin ofiar na sumieniu.
Uznał, że zanim wykonają następny krok, trzeba zawczasu spotkać się z Bishopem, który w międzyczasie skierował kroki do Perły. Miał zamysł wymagający kooperacji z wyszkolonym żołnierzem. |