Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2012, 11:57   #122
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Kilka dni leniwej żeglugi bardzo im się przydało. Lekarstwa dostarczone przez Gomrunda i Konrada szybko pomogły na przeziębienie i Sylwia miała czas żeby nieco się uspokoić. Spędzała dni na pokładzie, polerując skorupę żywego jaja, lub w swojej kajucie podziwiając drugie jajo –klejnot. Szczurowi wypłaciła 10 koron za pomoc, którą chłopak z dumą nazwał współudziałem, więc dodatkowo kazała mu pluć przez lewe ramię, obracać się przez prawe i nie krakać.
Nawet z Julitą nawiązała w miarę przyjacielskie stosunki.

Po rozmowie z Gomrundem zmówiła też jedną, porządną, prawie dwudziestominutową modlitwę do Shalyi. Starała się ograniczyć tylko do najważniejszych próśb, ale ich lista i tak była horrendalnie długa. Żeby wybrnąć z tej żebraczej pozycji, obiecała bogini datek z części zrabowanych fantów, tej, którą przeznaczyła na sprzedaż. Bo ze wspaniałym jajkiem jakoś nie chciała się jeszcze nie rozstawać. Naprawdę lubiła piękne przedmioty.

Czasem zamyślona wpatrywała się w rzeką albo króliczą łapkę, nadal próbując zrozumieć minione wydarzenia i przekonać samą siebie, że nie zwariowała. Wtedy znowu czuła fantomowy ból w podbrzuszu i słyszała łopot czarnych skrzydeł. I nie wiedziała czy gardło ściska jej strach czy gniew.

Jedyną osoba, która musiała się mierzyć z jej gorszymi nastrojami był Dietrich. Zdarzało się, że prychała niegrzecznie na każde wypowiedziane przez ochroniarza słowo. Czasem zaś zwyczajnie rozmawiała i żartowała jakby nic nigdy między nimi nie zaszło. A kilka razy, nagle, na widok mężczyzny bez powodu zmieniła miejsce pobytu, usilnie starając się zapanować nad wykwitającym na policzkach rumieńcem.
Tylko w wieczór spędzony z mieszkańcami dżonki usiadła obok Spielera i mocno się do niego przytuliła. A potem, kiedy ubyło już trochę cygańskiej wiśniówki, i przytulanie i całowanie przestało wystarczać, jakoś wcale niezawstydzona wzięła Dietricha za rękę i zaprowadziła do swojej kajuty.

O świcie, gdy ochroniarz już spał, wymknęła się po cichu. Ze Świtu. Bo nie tylko Szczura skusiły wieszcze zdolności starej cyganki. Jednak w przeciwieństwie do wyrostka Sylwia postanowiła swą ciekawość dobrze ukryć.
Pomarszczona niczym stare jabłko, ubrana w kwieciste spódnice cyganka o wyblakłych błękitnych oczach nie była ani trochę zaskoczona.
- Czekałam siwowłosa.
Aż dziewczyna przestraszona zerknęła w zwierciadło, sprawdzając czy znowu nie straciły koloru.

Prawdziwym zgrzytem w sielskiej podróży był natomiast tonący statek i to był drugi raz, kiedy Sylwia się modliła, tylko, że tym razem za zmarłych.

***

W Nuln kiedyś spędziła pół roku. Było to zaskakująco niedawno, bo wyjechała ze stolicy południowego Reiklandu zaledwie rok temu. Wielkie, ciepłe, tak różne od Middenheim miasto rozleniwiało ją słońcem i kolorami. Niewiele wtedy dokonała. Przez całe lato głównie wylegiwała się nad rzeką, przy zwodzonym moście i dopiero, gdy nadeszła jesień stanowczo poproszona, popracowała na zlecenie Gildii. Musiała zatrudnić się jako pokojówka pewnego profesora. Niestety była to robota nudna i całkowicie bezużyteczna, bo Gildii nie chodziło o jej pracodawcę, lecz o jednego z jego klientów, o czym oczywiście Sylwii wcale nie poinformowano. Cztery miesiące sprzątania, zamiatania i robienia zakupów służyły w rezultacie niczemu i mimo przyzwoitej doli spowodowały, że wynudzona Sylwia postanowiła pożegnać się z nulneńską organizację i dać szansę innym miastom Imperium.

Teraz jednak znajomość z profesorem i fakt, że Sylwia niczego u niego nie ukradła były jak znalazł. Malthusius, mimo wiedzy i doświadczenia niewiele pomógł w identyfikacji jaja. A ono żyło i były dni, kiedy pulsowało ciepłem niczym ręka Ericha. Nulneńskie uczelnie były słynne na całym świecie. Sylwia wierzyła, że w końcu czegoś się dowie.

***

Odnawiać stare kontakty zaczęła zaraz po zejściu z pokładu. Poszła z Gomrundem sprzedawać księgi i zwoje, choć uzyskała za nie taką cenę, że było jej wstyd. Na szczęście potem u blondwłosej i szerokobiodrej paserki Karen poszło lepiej i za czarną zbroję krasnolud dostał już niezła sumkę. Bardziej jednak zaskoczyły Sylwię pieniądze, które zarobiła na wisiorku i smoczej klepsydrze -270 koron starczyłoby i na trzewiki i piękną suknię. Westchnęła wtedy tak rozdzierająco, że Gomrund dopytał się o przyczynę.
Przyznała się bez namysłu.

A potem wykonała to, do czego się przyznała. Poczciwa kapłanka Shalyi zaniemówiła widząc woreczki kruszcu ofiarowane przez niepozorną wyznawczynię. 270 koron dla Gołębicy, w intencji uzdrowienia kilku imiennie wymienionych osób.

Sylwię pocieszyła druga rozmowa z Karen. Paserka słyszała o wykładanych klejnotami złotych jajach. Było ich na świecie zaledwie kilkanaście, wszystkie robione na zamówienie, przez tego samego kislevskiego jubilera. Warte tyle, co spory dworek.

***

Przyklasnęła pomysłowi Gomrunda z popołudniowym teatrzykiem. I zgodziła się robić za stróża tyłów Płomiennego i Ericha. Miała tylko nadzieję, że Dietricha nie wyrobi się do tego czasu ze swoimi sprawami, i nie będzie im mógł towarzyszyć. Bo tylko początkowo nie bardzo przejęła się wróżbą starej cyganki. Jakby sens słów docierał do niej stopniowo. Ale w Nuln, do którego przybyli konkretnym celu, przeszkadzały jej już bardzo : Strzeż się tej co szuka smarku Plugawego a jego miłuje. Jej, lub tobie śmierć na rzece Reik!- wyskrzeczała za złotą koronę starucha.

A przecież gdyby teraz wyjechała, gdzieś daleko od tej cholernej rzeki, nikt nie musiałby umierać. I może wszystko skończyłoby się szczęśliwie i dla Dietricha i … w ogóle. A jej przecież i tak na niczym nie zależy. Byłaby śmieszna gdyby przywiązała się powodu paru godzin pieprzenia.

Tylko nie chciałaby się znowu topić, ani w żaden inny sposób umierać.
 
__________________
"Kobieta wierzy, że dwa i dwa zmieni się w pięć, jeśli będzie długo płakać i zrobi awanturę." Dzienniki wiktoriańskie
Hellian jest offline