Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2012, 12:13   #108
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Zaciekłość z jaką walczyli ze sobą edainowie napełniła serce Alarifa smutkiem. Dagarim Aratar nie brali jeńców. Elf strzelał starając się trafiać w kończyny, by ranić i uniemożliwiać walkę, ale by nie zabijać. Kierował się nie tylko litością, ale i względami praktycznymi. Bez jeńców nie dowiedzą się jak Angmarczycy organizowali zasadzki i kto był zdrajcą.

Niestety z rzezi ocalało tylko dwóch napastników, co gorsza ich prowodyr zbiegł.
- Niedobrze. – stwierdził Sindar, gdy walka już dobiegła końca i można było na spokojnie przeanalizować sytuację.
- Niedobrze Bali, że ów Dongorath uciekł. On wiedział najwięcej. Spróbuję czegoś dowiedzieć się od jeńców, ale … to tylko sługi złych panów.
Stropił się podchodząc do rannych Angmarczyków. Wybrał jednego z wyglądu bardziej rozgarniętego i skupił się na myślach mężczyzny chcąc poznać jego historię. Patrzył przy tym cały czas mężczyźnie w oczy.

Początkowa niechęć człowieka eksplodowała w jego oczach strachem, gdy poczuł jak elf wkrada się w jego myśli. Odwrócił wzrok, a jego ciałem wstrząsnął dreszcz. Nie pomogło mu to jednak pozbyć się z wnętrza głowy niechcianego gościa.

Po dłuższej chwili Alarif wstał wzdychając ciężko. Jego dar kosztował go sporo wysiłku.

Gdy walka dobiegła końca, a ogień został ugaszony należało zabezpieczyć transport na dalszą podróż. W tym celu Alarif zrobił mały obchód, by poszukać przydatnych 1)sród ciał wrogów łupów.

Jego bystry wzrok wyłowił ze śniegu dymiącą leciutko maczugę. Sindar przyklęknął nad nią próbując odczytać runy. Nie na wiele się to jednak zdało.
Elf poszedł poszukać płaszcza, czy peleryny jakiegoś poległego edaina. Wkrótce wrócił z odzieniem jakiegoś nieszczęśnika i ostrożnie zawinął maczugę w materiał. Starając się nie dotknąć maczugi gołą ręką.

- Bali to chyba broń Dongoratha. – powiedział pokazując oręż krasnoludowi.
- Wygląda mi na przeklętą. Takich rzeczy nie wolno zostawiać, ale i lepiej nie używać.
Rozejrzał się po twarzach przyjaciół.
- Modron ma rację. Lepiej przygotujmy się na śnieżycę. Trzeba zrobić schronienie. Ruszymy dalej jak przejdzie zamieć. Przynajmniej jedzenia nam nie zabraknie. – dodał uśmiechając się.

Zawsze należało patrzeć na pozytywne strony każdego zdarzenia.

Sindar w zamyśleniu spojrzał na ośnieżone skały wąwozu.
- Jeden z rannych pochodzi zza gór Mglistych. Przynajmniej tam kierują się jego myśli o domu. Należy do jednego z plemion Easterlingów. Zwerbowany do armii Wielkiego Czarnoksięznika. Zbiegł ze strachu na południe. Tam dostał się pod rozkazy watażki Dongoratha. To okrutny człowiek. – Alarif wzdrygnął się na wspomnienie obrazów jakie widział w głowie mężczyzny.
- Widziałem też siedzibę Dongoratha. Drewniany fort wśród wzgórz. W środku drewniany, piętrowy budynek, studnia, spichlerz. To być może były wzgórza Tyrn Formen. Może nawet niedaleko. Iglaki, skały, ludzie i orkowie. To chyba jedna z sadyb Czarnego Strażnika.
Elf spojrzał zamyślony na towarzyszy.
- Lepiej będzie jak ruszę jego tropem, nim śnieg zawieje ślady. Nie sądzę bym go dogonił, ale może odnajdę ten fort.
Wyprostował się poprawiając ekwipunek.
- Bali zaopiekuj się proszę tą maczugą, lecz nie dotykaj jej broń Cię Eru. Wrócę niebawem. Gdyby jednak nie spotkamy się w Amon Aer.
Uśmiechnął się do towarzyszy.
- Do zobaczenia.
Rzucił na pożegnanie i ruszył w drogę po śladach Dongoratha.
 

Ostatnio edytowane przez Tom Atos : 19-12-2012 o 08:12. Powód: Uzupełnienie postu o wiadomości od kymila.
Tom Atos jest offline