Mierzwa przysłuchiwał się rozmowie towarzyszy. Sam nie zabierał głosu, skoro inni mają lepsze pomysły... Jedynie w niemym geście wzniósł oczy do niebios. - Ursunie, gdybym miał choć jednego dukata za każdą groźbę śmierci. To mówilibyście do mnie von Antara - podniósł płonące bierwiono z ogniska i położył przed sobą. Ogień powstrzyma każdego plugawca czy odmieńca.
Następnie uwagę skupił na wilkoczłeku.
- Duży, szybki i niewrażliwy na Twoje kule, Vogel. To ostatnie akurat mu się chwali. Ale na poważnie okrutniku, jesteś w stanie mu dorównać wręcz? Dysponujesz siłą klątwy Nurgla. Może trzeba by mu ją zademonstrować... - wyszczerzył kły do blondaska w kapeluszu.
Sam zaś sprawdził jak wychodzi szabla z pochwy, poprawił świeże opatrunki. Zerknął na Hankę. Spała, mimo tego rozgardiaszu.
Nie pierwszyzna im było negocjować w trudnych warunkach, wspomnieć choćby Kapelusznika z Ostermak, ale ten wilk... był dziwny.
Mierzwa był ciekaw jego reakcji, gdy Gigant postawił swą wielgachną stopę na Róży.
I co na to Elise? |