Issander: Pokelore: 7 - nie udało ci się po raz kolejny skontaktować z Candlayem. Może gdybyś miał dodekahedron, ale nie masz go ze sobą. Ostatnio pamiętasz, że wypadł ci z ręki, gdy drzewo cię chwyciło i Mai go miała... ale czy ma go teraz? Nic o tym nie mówiła, a i trochę czasu od tamtego momentu minęło. Może się popsuł? Może już nie ma Candlaya i jesteś tylko ty i to co jest w tobie... Issander, Luaka, Mai:
Luaka i Issander zdecydowali się wejść na pokład łodzi podczas, gdy Mai zdecydowanie odmówiła. Decyzje... czy jednak po tym co przeszliście należałoby zostawiać Maię samą na pastwę tych dzikich i obcych odstępów? Marynarzowi najwyraźniej tak znów się nie śpieszy, zwłaszcza, gdy pokazaliście mu, w którą stronę do Nienazwanej Przystani (właściwie jesteście na półwyspie, więc nieważne, w którą stronę popłynię się lub pójdzie to zawsze dotrze się do miasteczka - ale z tego miejsca wyruszając na południe jest bliżej).
- Nie jestem pewien dziewczynko czy to dobry pomysł, abyś sama przemierzała plażę, choć wy dzieciaki to macie swoje sposoby, żeby unikać różnych... niebezpieczeństw. - z łodzi wyjął trzy puszki - Może chcecie trochę szpinaku? Niestety nie mam żadnego innego jedzenia, ale szpinak jest bardzo smaczny. - zaproponował wam przyjaźnie. Niezależnie od propozycji szpinaku to już ostatni moment, żeby zadecydować czy znów się rozdzielacie czy nie... Spooky:
Strażnik dokładnie obejrzał cię po czym wpuścił do środka. Deszcz powoli przemijał, gdy wędrowałeś uliczkami wśród naprędce zbudowanych baraków. W końcu dotarłeś do głównej ulicy, przy której biegły tory kolejowe łączące dwie części przystani - północną i południową. Aktualnie kolejki nie było na torach. Ruszyłeś na południe, potem skróciłeś... i jeszcze skręciłeś. Robiło się coraz ciaśniej, gdy w końcu dotarłeś do drzwi swojej ciotki. Zapukałeś, a drzwi otworzyły się. Jak właściwie wygląda twoja ciotka i czy to właśnie ona stoi teraz przed tobą czy może ktoś inny? Jak wygląda wystrój jej domu? Czy ona ma męża? Dzieci? |