Felix podczas ucieczki mamrotał pod nosem przekleństwa w stronę Alexa, których nie powstydziłby się niejeden marynarz czy szewc. Ich współpraca pod sztandarem Elektora nie będzie najłatwiejsza, biorąc pod uwagę że minęło tylko kilka dni, a oni już zaczęli zwracać się przeciwko sobie. Po prawdzie to Piórko nie mógł mieć im tego za złe, w końcu sam sprowokował i chłopski tłum, i swoich towarzyszy.
Cichy okrzyk wyrwał się z felixowego gardła, gdy pozbył się strzały z ramienia i poczuł ciepłą strużkę krwi. Zatoczył się nawet lekko i potrząsnął ciemną czupryną, coby pozbyć się czarnych plamek próbujących przesłonić mu widok. "Do diabłów z nim," przemknęło mu przez myśl.
Nie zdążyłby uciec, znał swoje możliwości i ich granice. Zanim zniknąłby w lesie, pospólstwo dopadłoby jego i zrobiło sobie z pleców cel treningowy. Może i bali się trochę maga, ale Felix żadnym guślarzem nie był i pewnie nie mieliby oporów przed rozerwaniem go na strzępy. Bądź spaleniem na stosie, który przed chwilą opuścił.
Musiał się bronić, stawić czoła temu skromnemu pospolitemu ruszeniu. Obrócił się na pięcie i zakręcił nożem. Magikowi nakazał gestem wycofanie się za jego plecy. Sam natomiast postanowił spróbować sprawdzonego sposobu na kłopoty - łgarstwa. Pamiętał dobrze swoje lekcje z Averlandu, pobierane u Diany. Stara dziwka może nie była dobra w swoim zawodzie, ale znała się za to na innych rzeczach. Podróżowała niegdyś z trupą aktorską po świecie i nieraz zgarniała przeróżne wyrazy uznania - biżuterię, kwiaty, serca mężczyzn. Jak wylądowała w averlandzkim burdelu, nikt nie wiedział, a i sama nie kwapiła się do wyznań i pisania biografii. Grunt, że nauczyła dziewczęta trochę tajnik aktorstwa. No, i Felixa też. Od Diany właśnie nauczył się odgrywać smutek czy radość, inspirować uwielbienie klienteli, bądź fałszować rozk... Mniejsza z tym. Najważniejsze, że znał się na łganiu.
- Teraz, kurwa! - Wydarł się, odwracając głowę w stronę linii drzew. - Odkryli nas, jesteśmy ranni! Trzeba ich zajebać, póki jest szansa! - Do chłopów zaś rzucił. - Gratulacje, macie przesrane.
Z powrotem zwrócił wzrok na chłopów, cofając się tyłem w stronę lasu i cały czas nawołując o pomoc. Nawet buźka wykrzywiała się mu w odpowiedniej do roli mieszance nienawiści i tryumfu, a i w okrzyki wplatał jakieś wymyślone na poczekaniu imiona, coby dodać całemu przedstawieniu wiarygodności. Obrócił nożem po raz kolejny, mając nadzieję że chłopi dadzą się wyprowadzić w pole.
__________________ "Information age is the modern joke." |