Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2012, 08:15   #93
Sierak
 
Sierak's Avatar
 
Reputacja: 1 Sierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłość
Wczesne zrywanie się z łóżka nie było dla Marco żadnym problemem, jeszcze mieszkając w domu starał się narzucić sobie odrobinę samodyscypliny i ustalił wczesne godziny wstawania i kładzenia się do snu - ot żeby zachować zdrowy metabolizm i dać organizmowi okazję do odpoczynku po treningach. Zdziwił się więc zaskoczeniem Knotte widzącego go na nogach o tak wczesnej porze. Ekwipunek generalnie miał na sobie, w większej części to on był ekwipunkiem. Owijki zapobiegające otarciu się knykci nosił prawie zawsze, a te kilka buteleczek poukładanych w sakwie akurat dzisiaj znalazło się szczęśliwie wokół jego pasa. Nie zwlekając więc podążył za przełożonym wpadając na coś, co wyglądało jak orszak pogrzebowy.
- Mistrzu, publiczna egzekucja...? - Zapytał, starając się ukryć niepewność w głosie.

- Sądzisz że do publicznej egzekucji potrzebna jest grupa uderzeniowa Inkwizycji? No ja jakoś sobie tego nie wyobrażam... Nie. Nie tym razem chłopcze. Natrafiliśmy na kult pod przywództwem demonologa z Naz'Raghul. Idziemy pozbyć się tej zgnilizny nim obejmie więcej ludzi.

Mężczyźni za plecami dwójki szli w ciszy i milczeniu.

- Kult tutaj w obrębie miasta? - Odpowiedział zaskoczony Marco, aczkolwiek szczęśliwy byłoby tutaj lepszym słowem. Przez moment obawiał się kolejnego sądzenia niewinnych staruszków tylko tym razem w obecności katów. Fakt likwidacji czegoś, co faktycznie stoi w sprzeczności z Wszechojcem bardzo mu odpowiadał.
- Znowu Dzielnica Piwniczna?

- Biały Park - Knotte przyśpieszył tylko kroku, co zapewne miału zmusić Eleadorę do skupienia się na gonieniu za mistrzem, a nie rozmyślania na temat zbliżającej się walki.

Ale jednak...

Biały Park był dzielnica usytuowaną tuż pod ulicami świątynnymi oraz tymi gdzie mieszkała szlachta. Ludzie tam żyli dostatnio, bogato i nie znali problemów większości ludzi mieszkających w Atlas City.

- Biały Park? - Zaskoczył się adept wiedząc, że to już nie żebrzacze przelewki. Jednocześnie przyspieszył kroku.
- Wiemy z czym walczymy?

- Raczej z kim. Z kultystami. Ich przywódca to Marmurowy Książe.
Znany też również jako Edwar Dustby, szanowany i znany w całym mieście właściciel kamieniołomów dostarczających budulca do rozbudowy Atlas.

- Chodziło mi o wywiad - ile osób, ich stan a co za tym idzie wyszkolenie. Chcę wiedzieć, czy walczę z bogatym dzieciakiem, który z bogactwa ojca już nie miał co robić i poszedł czcić demony, z weteranem wojennym, czy jeszcze gorzej, piekielnym magiem. Czy mamy kogoś, kto ochroni nas przed złym wpływem demonicznej magii i jak wygląda budynek w którym ich zdejmujemy. Wielka sala, małe korytarzyki, piętrowa, parterowa? Lubię wiedzieć na jakim terenie walczę i maksymalnie wykorzystać jego potencjał, na przykład walka z czarodziejem w obszernej auli mogłaby być uciążliwa, kiedy złapanie go w ciasnym korytarzu będzie problematyczne dla niego, ale o tym mistrzowi pewnie nie muszę mówić - Długi wywód zakończył spojrzeniem po towarzyszącym orszaku. O nich też właściwie nic nie wiedział...

- O ile dobrze zrozumiałem naszego szpiega, w willi Dustby'ego gromadzi się sporo młodych mieszczan oraz szlachciców, ale niewiele mi wiadomo o jakichkolwiek weteranach biorących udział w obrzędach. Jeśli idzie zaś o miejsce spotkań, piwnica. Co ciekawe, reszta rodziny Księcia nie wie nawet w co wpakowała się głowa rodu. No i regularnie sprowadzają tam grupy młodych niewolnic. Wyłącznie dziewic...

- Niewolnic... - Pięści Marco samoistnie zacisnęły się tak, że zbielały mu knykcie - Banda niewyżytej gównażerii, rozumiem że jeśli nie uda nam się wszystkich wziąć żywcem i przypadkiem któryś zginie, żaden szlachecki dom nie będzie robił co do tego problemów?

- Niech tylko spróbuje... - Knotte uśmiechnął się krzywo.
- Nasza obstawa zna procedurę, ty jeszcze nie. Jeśli dobrowolnie się poddadzą, aresztujemy ich. Każdy zaś kto będzie stawiał opór... Powiem tak, nawet żebrak ma prawo zabić szlachcica w obronie własnej. Rozumiesz chyba co mówię.
Ludzie znikali w domach i zaułkach na widok małej procesji. Im wyżej zaś dochodzili, tym domy stawały się bardziej okazałe. Życie zwykłych mieszczan diametralnie różniło się od poziomu egzystencji bogaczy.

- Tak jest, rozumiem - odpowiedział Marco sprawdzając na szybko, czy nie brakuje mu ekwipunku w sakwach - coś jeszcze, o czym powinienem wiedzieć przed najazdem?

- Żadnych wyrzutów sumienia. Nie tutaj - Knotte spokojnie zbliżył się do jednej z bram. Nie legitymując się nawet podszedł do dwóch strażników i ogłuszył jednego ciosem pałki w skroń. Drugi rzucił się w stronę budki koło bramy, wyciągając przed siebie dłoń.

Sekundę później jeknął z bólu gdy jeden z mężczyzn w czerni bełtem w kuszy przybił mu dłoń do progu.

Kotte spokojnie obszedł go i zajrzał do środka małego pomieszczenia.

- Hmmm... Zero broni za to wielki, mosiężny dzwon na sznurku... Twój pan kazał ci dzisiaj dzwonić na każdego gościa, prawda?

Strażnik zacisnął tylko zęby i kiedy wydawało mu się że Knotte stracił nim zainteresowanie, wygiął się i sięgnął drugą ręką do dzwonu alarmowego. Tym razem bełt przebił mu oko i wyszedł z tyłu głowy.

- Marco - inkwizytor spojrzał na podwładnego - weźmiesz sześciu ludzi i udasz się dookoła domu, szukając okien do piwnicy. Ja i reszta wejdziemy przodem, neutralizując wszelkie zagrożenia. Nie spodziewam się by heretycy byli uzbrojeni...

Eleadora przez moment zastanawiał się, czy metody Knotte nie są zbyt ostre, przypomniał sobie jednak z kim walczą.
- Tak jest, zajmę się tym.
Adept jeszcze raz sprawdził obecność buteleczek z kwasem, ogniem alchemicznym, wodą święconą i miksturami. W drugiej kieszeni miał kilka kamyczków, których miał nadzieję dzisiaj nie używać. Upewniwszy się, że wszystko jest na miejscu skinął głową swojemu oddziałowi i ostrożnym, niemal wyuczonym krokiem ruszył przed siebie.
- Mistrzu... - Zatrzymał się jeszcze na moment, zwracając na siebie uwagę Knotte'a - niech Najjaśniejszy nas prowadzi.
Knotte, tak samo jak pozostali (a i zapewne sam Marco nie zdawał sobie jeszcze z tego sprawy), mogli nie zauważyć niecodziennej, niewidocznej dla oka emanacji towarzyszącej słowom młodzieńca. Bez względu na wiarę bądź niewiarę inkwizytora i oddziału, na te kilka chwil stali się bardziej pewni siebie, a ich posunięcia bardziej pewne, skoncentrowane.

Marco używa zdolności czaropodobnej Błogosławieństwo.
 
__________________
- Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3!
Sierak jest offline