Alex powoli usiadł.
I natychmiast pożałował tego jakże nieroztropnego gestu. W głowie wirowało mu, a świat się kołysał, jakby naraz nieruchoma i stateczna ziemia zamieniła się w falującą powierzchnię burzliwego morza. Opadł na ziemię znacznie szybciej, niż wcześniej usiadł.
- Jeszcze żyję - odparł, widząc zaniepokojone spojrzenie Eryka. - Ale nie bardzo wiem, co się działo.
O tym, że w sumie wygrali, świadczył fakt, że jeszcze żyje. Gdyby zwycięzcami okazali się chłopi, z pewnością już by wąchał kwiatki od korzonków, jako że ta warstwa społeczeństwa nie cackała się z pokonanymi wrogami.
Usiłował sobie przypomnieć jakieś szczegóły starcia, ale w głowie miał pustkę. Czarną plamę, przesłaniającą wspomnienia. Pamiętał tylko, że Felix odciął maga. I wtedy się zaczęła cała awantura. Niech go szlag trafi, idiotę...
- Jeśli przypadkiem zobaczysz gdzieś to cholerne Piórko, to go zabij w moim imieniu - poprosił. - Ja na razie nie mam siły.
Siły to, powiedzmy, jeszcze miał, ale nie sądził, by zdołał w cokolwiek trafić, czy to mieczem, czy strzelając z łuku.
- Muszę odpocząć - dodał.
Złapał się za głowę, mając nadzieję, że gdy ją przytrzyma, to mu łeb nie spadnie z karku. |