Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-12-2012, 10:26   #41
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Alex powoli usiadł.
I natychmiast pożałował tego jakże nieroztropnego gestu. W głowie wirowało mu, a świat się kołysał, jakby naraz nieruchoma i stateczna ziemia zamieniła się w falującą powierzchnię burzliwego morza. Opadł na ziemię znacznie szybciej, niż wcześniej usiadł.
- Jeszcze żyję - odparł, widząc zaniepokojone spojrzenie Eryka. - Ale nie bardzo wiem, co się działo.
O tym, że w sumie wygrali, świadczył fakt, że jeszcze żyje. Gdyby zwycięzcami okazali się chłopi, z pewnością już by wąchał kwiatki od korzonków, jako że ta warstwa społeczeństwa nie cackała się z pokonanymi wrogami.

Usiłował sobie przypomnieć jakieś szczegóły starcia, ale w głowie miał pustkę. Czarną plamę, przesłaniającą wspomnienia. Pamiętał tylko, że Felix odciął maga. I wtedy się zaczęła cała awantura. Niech go szlag trafi, idiotę...
- Jeśli przypadkiem zobaczysz gdzieś to cholerne Piórko, to go zabij w moim imieniu - poprosił. - Ja na razie nie mam siły.
Siły to, powiedzmy, jeszcze miał, ale nie sądził, by zdołał w cokolwiek trafić, czy to mieczem, czy strzelając z łuku.
- Muszę odpocząć - dodał.
Złapał się za głowę, mając nadzieję, że gdy ją przytrzyma, to mu łeb nie spadnie z karku.
 
Kerm jest teraz online  
Stary 19-12-2012, 11:02   #42
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Wujaszek był zły. Nowe ubranie. Nowe ciuchy, które zdobył takim wysiłkiem zniszczone. Ostrze wieśniaka przecięło i zniszczyło delikatną tkaninę. Pal licho ranę ale krew. Jak do kurwy nędzy miał pozbyć się krwi. Robił się zły, a Ci ludzie tutaj. Źli ludzie. Chcieli tylko przemocy, chcieli sprowadzić nieszczęście na Wujcia i jego Filipka. Pewnikiem było że chcieli go zabić a Filipka też oskarżyć. Pewnie o to podpalenie. Ach! Wujaszek ukrył twarz w dłoniach, nie chcąc by inni widzieli jego twarz. Smutną twarz. Tak teraz był smutny, bo nie rozumiał jak można było być takim złośliwcem by chcieć Wujaszka skrzywdzić.

“Mutanci. Hmm..pewnie te dranie ich ukrywają a biedaczek mag ich odkrył. To chcieli się
pozbyć świadka. Podłe sługusu Chaosu. Trzeba dojść prawdy. Wujaszek dojdzie ale już czuje pismo nosem. Wieśniaki. Sługasy Mroczny Potęg ale nie widzą że Wujaszek jest skuteczniejszy niż armia Inkwizycji”

Na razie jednak milczał. Gniew przez niego przemawiał, paniczny strach że głupota i zaślepienie tych ludzi, sprowadzi na nich nieszczęście. Jednak była też druga strona medalu o której Wujcio wiedział. Nie mogli od tak wyrżnąć ich bo mieli tylko domysły. Trzeba mieć DOWODY!!!

Wstał. Powoli. Jakby ociężale, czując każdy mięsień, gdyż jego ciało nie nawykło do walki. Jeszcze przynajmniej. A wzrok spoczął na Felixie i młodym magu.Sięgnął za pazuchę i wypił jedną z mikstur leczniczych, które posiadał, a potem podszedł do maga i Felixa.
Czoło które obficie krwawiło wymagało pomocy. Liczył że Eryk mu jakoś opatrzy je.

- Anzelm...a więc Panie Czarodzieju jakiś to mutantów widział. Gdzie. Skąd. Powiadaj prawdę, skoro żeśmy Cię odratowali od stosu ? - zapytał Wujcio a potem zwrócił się do Felixa grożąc mu palcem - Ne, ne, ne.. bardzo nie ładnie młody człowieku. Bardzo nie ładnie. Zawiodłeś Wujcia, bardzo zawiodłeś. Żeby to było ostatni raz bo inaczej deseczką na tyłek dostaniesz manto! - rzekł poważnie

Czekając na odpowiedź maga Wujaszek wzrokiem szukał Eryka. Gdy go znalazł kiwnął licząc, że on też podejdzie i wysłucha co uratowany ma do powiedzenia. Sprawę chłopów zamierzał załatwić potem. Miał już nawet plan. Misterny plan Wujaszka o którym wiedział tylko on sam i smok Filipek.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 19-12-2012, 11:21   #43
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Czarodziej podszedł do jednego z podżegaczy wpierw i zapytał, gdzie jest jego ekwipunek. Tamten spojrzał na Eryka, spojrzał i na nowicjusza, po czym nie trzeba go było długo przekonywać, by oddał co nie jego. Była tam, poza standardowym ekwipunkiem podróżnika, księga wiedzy tajemnej, drukowana książka „Język klasyczny dla adeptów magii”, metalowa menażka, oraz misternie wykonany kij. Czarodziej odzyskał również glejt, potwierdzający jego prawo do używania magii, który niezwłocznie pokazał kapłanowi Sigmara.
- To powinno wiele wyjaśnić - spojrzał na Eryka. Następnie kontynuował odpowiadając Anzelmowi.
– Sprawa miała się tak - zaczął. - Jestem właśnie w drodze do rodzinnego Altdorfu. Przechodząc tą okolicą, kilku mutantów zaatakowało mnie. Celna kula ognia odegnała ich pięknie i ostudziła ich zapały. Szczególnie tym dwóm - wskazał martwych. - Możecie sprawdzić, że odmienieni byli. Reszta uciekła, ale na mnie, choć czar się udał, uwagę musiał zwrócić i ukarać chytrze Tzeentch. Poczułem się źle i straciłem przytomność. Ocknąłem się jak tych dwóch podjudzaczy mnie już związało i zakneblowało. Następnie oskarżyli mnie o herezję, pewniakiem chcąc przywłaszczyć sobie moje rzeczy. Tłum im wierzył, nie dziwota, a ja wiele zrobić już nie mogłem. Resztę już znacie... - rzekł szczerym głosem dwudziestoparolatek. Sprawiał on wrażenie pogodnego na ducha i posiadającego duży optymizm. Wyglądało to jednak też na nieco wymuszone, przez co sprawiało trochę fałszywe wrażenie.
- Wdzięcznym jestem niezmiernie za uratowanie mnie… mnie niewinnego - podkreślił na koniec. - Wdzięcznym za to poświęcenie, w stronę obcego- spojrzał po kolei na tych, którzy najwięcej zrobili i poświęcili, by go obronić.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 19-12-2012 o 11:31.
AJT jest offline  
Stary 21-12-2012, 16:43   #44
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Eryk był zdecydowanie przeciwny jakiemukolwiek płaceniu chłopom za szkody. Wolał uspokoić wieśniaków w nieco inny sposób. Wydawało mu się, że zrobienie jakiegoś widowiska jak to się robi w miastach, uspokoi tłum. Oczywiście miało być to publiczne ukaranie Felixa za sprzeciwienie się tradycji i … próba wbicia mu czegoś do tej młodej pustej głowy. Z czasem jednak zrezygnował z tego pomysłu.

Póki co Eryk zajął się opatrywaniem rannych. Wujaszek był w opłakanym stanie. Rany co prawna nie były bardzo groźne, ale zostawią z pewnością paskudne blizny. To może źle wpłynąć na wizerunek Anzelma, ale co Eryk mógł poradzić? Zatamować krwawienie, oczyścić i... tyle.
Stosu, który jeszcze godzinę temu był ułożony dla maga ognia, użyto do spalenia szczątek mutantów.

Glejt i wyjaśnienia maga pokrywały się ze spostrzeżeniami Matthiasa. Dotknięci chaosem, dość … agresywna obrona. Wszystko pasowało do obrazu typowego maga ognia.
- Eryk Weiß, kapłan Sigmara z ramienia zakonu Oczyszczającego płomienia. Miło mi cię poznać Svenie. Sam wiesz jak kończy się większość wiejskich samosądów. Nie mogliśmy na to pozwolić w szczególności zważając na Twoje wykształcenie i oddaną służbę Imperium, do której się zobowiązałeś przy wstąpieniu do kolegium.
- Alexander Ranelf - przedstawił się były dowódca straży miejskiej Salkalten, obecnie wykonujący misję zleconą przez Elektora. - Mi również miło - skłamał.
- Dziękuję jeszcze raz z twe stawiennictwo, w tym powołanie się na urlykańskie, nie wyznawane przez ciebie, prawa Eryku. Z pewnością i dzięki tobie nie stałem się pochodnią żywą. A mą nagrodą, za spalenie dwóch odmieńców, nie była... śmierć - odparł. Na Alexa spojrzał za to spode łba, nie odzywając się do niego ani słowem.
- Wiem, że Wy, jako magowie ognia słyniecie z niezwykłej dyscypliny. Wiadomo powszechnie, że wasze kolegium niejednokrotnie wybiera swoich uczniów na dowódców oddziałów wojskowych. Co uważacie na temat czynu Felixa? Tego, który was uwolnił zanim użyto... “pokojwych” metod. Osobiście uważam, że młodzieniec zasłużył na karę. Gdyby nie jego występek nie doszłoby to … tej rzezi.
- Herr Weiss, nie mogę oceniać źle kogoś, kto zrobił to, by mnie ocalić. Nie mnie oceniać również to, czemu tak uczynił. Może dostrzegł w tym wszystkim podstęp i niecne plany tamtych. Może nie wierzył w uczciwość tego sądu, nie wiedząc jak po nim tłum zareaguje. Mógł się pomylić, choć tym razem tego nie zrobił. Jak rzekłem, nie mnie to oceniać, ryzykując swym życiem próbował mnie ocalić. I teraz z pewnością w mojej osobie również znajdzie sojusznika - odparł spokojnie.
- Nie mam zamiaru go tutaj publicznie chłostać aby wbić mu nieco rozsądku do głowy. Proponowałbym żeby po prostu pomógł wieśniakom uprzatnąć ciała zmarłych i naprawić szkody jakie przez to zamieszanie wyniknęły. Myślę, że musimy zabawić w tej wiosce do jutra. Alex porządnie oberwał, Anzelm podobnie.
- Myślę, że z pewnością trzeba do jakiejś hmmm.. ugody, z nimi dojść. Wyjaśnić co się stało, co zaistniało wcześniej... to prości, zlęknieni po wojnie ludzie. Wciąż mogą nie pojmować tego wszystkiego. Powinniśmy im pomóc ze stratami, zrozumieć, wybaczyć. A tego tu - wskazał podżegacza. - Tegu tu przykładnie wychłostać. Niech zobaczę, że sprawiedliwość rzeczywiście jest, a prawdziwi winni zaistniałych krzywd zapłacą.
- Dopuścił się kradzieży i próby … morderstwa. No bo jak to inaczej nazwać... U nas w zakonie kara się takich “Kowadłem”. Z pewnością wiecie na czym ta pokuta polega.
- Jeśli uważacie, że taka kara odpowiednia, ja się sprzeciwiać nie będę. Tym razem pewniakiem on jest winny. Chciał doprowadzić do śmierci mej, a przy okazji swym występkiem spowodował wiele szkód- rzekł Sven.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 21-12-2012, 17:24   #45
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Głupoty opowiadasz, Svenie, oceniając działania Felixa - stwierdził Alex. - Gdyby nie jego bohaterska akcja, to z pewnością by się obyło bez przelewu krwi. Co prawda potrafię zrozumieć, że masz inne zdanie na ten temat. Braku wiary w moc i skuteczność sądu bożego raczej nie należy pochwalać - dodał.
- A ty zaatakowałeś niewinnego. Gdyby nie jego, jak to rzeczesz, bohaterska akcja, to nie wiadomo, czy bym tu jeszcze stał. I cieszę się, że nie czekał na wynik takiego sądu, jaki widać preferujesz - odparł czarodziej.
- Nie ‘niewinnego”, tylko kogoś, kto złamał umowę. Aż dziw, ze tego nie dostrzegasz - odparł natychmiast Alex. - A czy coś preferuję, czy nie, to tego nie wiesz. Umowa jest umową.
- Strzelanie w plecy komuś z kim się podróżuje, jest strzelaniem temu komuś w plecy. Widać trzeba uważać, by nie mieć innych racji niż pan, panie Alexie - stwierdził Sven.
- Wystarczy postępować uczciwie, które to działanie jest ci najwyraźniej obce - odrzekł Alex.
- Chcesz rzec, że ten człowiek, Felix, postąpił nieuczciwie ratując niewinnego? Chcesz rzec, że należał mi się sąd wymierzony przez oszusta? - ironicznym głosem odparł.
- Sąd boży nazywasz sądem wymierzonym przez oszusta? - zdumiał się Alex. - Ciekawe masz podejście do nas, między innymi, nazywając tych, co stanęli w twej obronie oszustami.
- Podziękowałem komu miałem podziękować. Herr Eryk wie z pewnością, że i jemu. On stanął w mej obronie, ty strzelałeś w mym kierunku. Wybacz, ale wdzięczności nie czuję - odparł nowicjusz.
- Za to ja mam czuć wdzięczność dla głupka, przez któego omal mnie nie zabili. To całkiem logoczne rozumowanie - stwierdził Alex.
- A czy ja ci cokolwiek nakazuję - spojrzał na rozmówcę Sven.
- Ależ skąd - uśmiechnął się Alex. - Usiłujesz mnie tylko przekonać, że ważniejsze jest twoje życie, niż dziesięciu innych, którzy mogli tu zginąć. Lepiej wyrżnąć całą wioskę i spalić wszystko, prawda? Może bym się i z tobą zgodził, ty niewinny człowieku, gdyby nie to, że wszystko można było załatwić bez przelewu krwi. A za tym przelewem stoi nie kto inny, jak właśnie Felix.
- Mój drogi panie, ja do niczego nie przekonuję. Wręcz do momentu którego w którym wtrąciłżeś się do mej rozmowy z Herr Erykiem, nie rozmawiałem z panem. Teraz tylko próbuję odpowiadać, na twe dziwne rozumowanie, ale widzę niewielki to sens ma - odwrócił wzrok od Alexa.
- Jesteś głupcem i pozostaniesz głupcem - odparł Alex.
- Jeśli tak twierdzisz mądry człowieku - nie odwracając się odparł Sven. - Rad byłbym jednak gdybyś na nim pozostał i nie próbował przekonywać mnie do swoich racji... swoimi sposobami.
- Na kim mam pozostać? - spytał uprzejmie Alex. - Bo nie do końca do mnie dotarł sens tej wypowiedzi.
Z ust Svena nie usłyszał już jednak odpowiedzi.

Po dłuższej chwili Alex podniósł się i, dość niepewnym krokiem podszedł do swego wierzchowca. A potem, wspierając się na łęku siodła, ruszył powoli w stronę karczmy.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 22-12-2012 o 06:24.
Kerm jest teraz online  
Stary 24-12-2012, 10:30   #46
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Matthias z cichym uradowaniem przyjął koniec potyczki. W duchu dziękował Erykowi za, w miarę, spokojne rozegranie tej sytuacji i postanowił podziękować słudze bożemu w wolnej chwili. Mordrin stał i przysłuchiwał się rozmowie między, nowo poznanym adeptem kolegium ognia Svenem, a Erykiem i Alexem. Matthias postanowił nie brać udziału w tej dyskusji. Alex miał rację...nie ma co ukrywać. Eryk sprytnie operował słowem i przekazał swoję niezadowolenie w iście kapłański sposób...Alex dał upust swym odczuciom, Matthias i tak był zdziwiony że dowódca straży tak spokojnie zareagował.

Felix nie miał ochoty okazać skruchy, to było widać gołym okiem. Matthiasa nie wiele to obchodziło. Mordrin nauczony był stawać do końca za tymi z którymi przystawał...jeśli Felix skrewił to Matthias i tak stał by za nim do końca...młodzik mógł nie mieć racji, fakt, ale to nie znaczy że Matthias miałby sie odwrócić plecami od potrzebującego pomocy nożownika. Widać było że działania Felixa nie wszystkim się podobały, Matthias rozumiał to, ale jako najemnik poznał wielu różnych ludzi, jedni zacni, dzielili się strawą z innymi i pomagali przygodnie napotkanym, inni, rabowali i gwałcili, byli źli w oczach społeczeństwa. Lecz co w tym wszystkim miał do tego Matthias...zupełnie nic. Mordrin brał życie jakie było. Raz na wozie raz pod wozem, ale nigdy nie opuszczaj swoich, przyjaciól, znajomych, kompanów, żołnierzy ze swego oddziału...żolnierskie zasady. Dobrze że nie przyszło im zawisnąć za ten występek, przynajmniej na razie, co bedzie później to sie zobaczy...dla psa wojny fortuna ma swoje koło, którym toczy zawsze w przeciwną stronę do tej której byśmy się spodziewali.

Matthias bedąc świadkiem całej rozmowy, poprawił pasy i rzemienie, pomasował obolałą szczękę, pamiątkę po ciosie twardego, zaprawionego w ciężkiej pracy, chłopa. Łyk wody z bukłaka był dla Matthiasa jak zbawienie...Matthias podał bukłak krasnoludom by i oni zaczerpneli łyk odświeżenia. Po tym czas był by ciala zmutowanych spalić na stosie i tu Matthias pomógł, zaciągnął ciała zmienionych na chrust i po modlitwach Eryka podlożył ogień pod drewno. Matthias wpatrywal się w ogień i pomyślal o chlewiku chlopów, który podpalił kilka chwil wcześniej, prychnął i nigdy nie wrócil juz do tego myślą...taka jast cena walki. Z zamysłu wyrwał go głos Eryka.

- Matthias...nie wdychaj tego dymu, może być trujący...to zmienieni przez chaos...dobrze ci radzę.

Matthias spojrzał na Eryka i zrobił krok w tył, mówiąc.

- Wiem to Eryku...lecz masz me podziękowania za tę radę. Matthias przesłonił usta dłonią. - Nieszczęśnicy prawda? Kiwnął głową Matthias w stronę stosu. - Bogowie zgotują im za to przeklety los w zaświatach, prawda?

Eryk spojrzał na plonące ciała i wpatrując się w nie odpowiedział, a jego głos był dziwny, wsparty przez demoniczny wyglad jego oczu odbijających ogniki. - Gorszy niż myślisz, nie sposób sobie tego wyobrazić.

Herr Eryku...dobrze sprawę zalatwiłeś z tymi ludźmi ze wsi, oni nie winni i my nie winni...Felixowi może odpuścić można, choć i we mnie ciężko bedzie mu brata znaleźć. Powiedział po dłuższej pauzie Matthias. Eryk nic nie odpowiedział. Matthias nie pewien był myśli Eryka co do Felixa, ale to już Matthiasa nie dotyczyło i nie obchodzilo...najemny charakter ma swe wady i zalety...tak jak Matthias odpuścił Felixowi, tak tez dalszy jego los już go nie obchodził.

***

Rozmowy dobiegły końca...wszyscy zaczeli się zbierać i pomysłem Eryka, zostać we wsi na noc, ale Matthias miał coś do dodania.

-...nie tak szybko Sven. Glejt kolegium to jedno, nasza pomoc to drugie, ale na swą obronę nic w mych oczach nie masz. Za ciebie głowy nadstawiliśmy to i ty teraz nasze watpliwości rozwiać musisz herr adepcie. Proponuje herr Eryka i jeszcze kogoś by bez odzienia cię obejrzał i zmian co wiatry z połnocy niosą poszukał na twym ciele...to samo sie podżegacza tyczy. Dobrze mowię?
 
VIX jest offline  
Stary 27-12-2012, 12:39   #47
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Kargun nie ucierpiał zbytnio podczas tej potyczki z chłopami, widać doświadczenie z zielonoskórymi zrobiło swoje. To że nie był ranny nie umniejszyło jego wściekłości na tego parszywego, ludzkiego, chudzinę. Upatrzył sobie tego lalusia i nie zastanawiając się wielce postanowił dać upust swojemu niezadowoleniu. Gdy ten jak mniemał "Jemioła", pozbawiony mózgu kretyn Felix, gaworzył sobie w najlepsze z czarownikiem, krasnolud zbliżył się do niego i szarpnięciem za kurtkę sprowadził go do swego poziomu, a potem strzelił go otwartą dłonią w pysk.
 
Komtur jest offline  
Stary 27-12-2012, 15:18   #48
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Wujaszek wysłuchał do końca czarodzieja. Nie mówił nic. Nie oceniał. Nie komentował albowiem nie widział potrzeby. Spojrzał na Aliquama, który był w całkiem dobrej kondycji i rzekł do niego:
- Przyjacielu..powinniśmy odwiedzić sołtysa. Nie sądzisz ? - nie czekając na odpowiedź rzekł do Eryka - Eryku zostawiam was na razie. Trzeba pogadać z tutejszą władzą - udał się z Khazadem, jeśli zechciał dołaczyć, do wójta. Ruszył do jego chatki i zapukał, nie czekając na zaproszenie wszedł i rzekł:
- Witam. Jestem Freiherr Anzelm von Mull, z nadania Elektora. Myślę że powinniśmy porozmawiać na spokojnie o tym … - szukając słowa na chwilę zadumał sie - przykrym incydencie, który miał miejsce na głównym placu. Nie sądzisz? - zapytał retorycznie, czekając aż wójt wskaże mu miejsce gdzie mógłby usiąść. W końcu trzeba zachowywać się jak na Pana przystało.
- Witojcie- odpowiedział przysmolony nieco po gaszeniu pożaru mężczyzna w kwiecie wieku. - Jo żem ino Else Laszlo - przedstawił się skinąwszy głową. - Ano, możemy se pogadoć cosik o tym, spocznijże - wskazał Anzelmowi miejsce. - Jenna, no kruca, podejże panowi cosik ciepłego - krzyknął w kierunku kobiety stojącej u progu izby.
- [i[ Ach dziękować. Strawa rzeczywiście by się przydała i mi i mojemu towarzyszowi [/i] -dodał jeśli Khazad z nim ruszył - No właśnie. Samosąd. Zaatakowanie szlachcica. Jego świty. Próba morderstwa kapłana Sigmara. Samowolne zabawianie się w Inkwizycję..- bez żadnej groźby w głosie Anzelm wyliczał przewinienia, za które można było by puścić wioskę z dymem - No ale nie zajmujmy się drobiazgami. Przecież nie chcemy tu nikogo biczować, palić czy karać. Prawda Laszlo? - zapytał ze szczerym uśmiechem na twarzy
- Eeee - wyraźnie zatkało sołtysa - prawda - spojrzał zmieszanym wzrokiem na szlachcica.
- Ale Laszlo..ja człowiek prosty, o wielkim sercu jestem - Wujaszek wstał i zbliżył się do Wójta kładąc mu rękę na ramieniu - Tak. Herr Anzelm jest człowiekiem łaskawym i stronię od przemocy gdy tylko się da. Musicie tylko...powiedzieć co wiecie o mutantach? Bo widzicie...jeśli nie pomożecie nam..będziemy zmuszeni powiadomić Zakon. A to jak wiesz sprawi że dojdzie do przesłuchań, rozmów z Inkwizytorami i ich oprawcami a wtedy wszystko wyjdzie na jaw. A tego nie chcecie? Nie chcecie by Ciebie czy Twoją kochaną małżonkę na spytki wzięli, prawda ? - znów zadał pytanie retoryczne.
- Ła co ja mogę wiedzieć - przeląkł się wyraźnie Laszlo. - No jest tu trochę takich teraz po wojnie, ale my ich przepędzamy co siłów mamy. Przecia widziołżeś panie, że my łod razu palić takich podejrzanych chcom. I my palom to ścierwo takie - zarzekł się rozdygotanym głosem. Anzelm wyczuł, że chłop boi się i z tego strachu z pewnością nic nie ukrywa.
- Dobrze. Już dobrze. Nie macie się czego bać. Chcę tylko z tym podżegaczem porozmawiać. Z tym co tak jęzorem kłapał. Co do złego was i waszą społeczność na niebezpieczeństwo wystawił. Poślijcie po niego a jak sprawę wyjaśnimy to obie strony zapomnieć winny o tym nie porozumieniu. Nie sądzisz Laszlo..że To..będzie najlepsze rozwiązanie ? A potem pójdziemy do karczmy i przenocujemy, wina się napijemy i opowiemy sobie jakie to dzielne z was chłopiska. - rzucił radośnie
- Tak, tak, tak będzia najlepiej - przytaknął Anzelmowi. - Jenna, lećże po tego oszusta, jak już dasz panu jeść. Powiedzże tam, że waść chce se porozmówić się z nim i przyprowadzić se go do niego - krzyknął na kobietę, która właśnie kończyła nalewać polewkę Anzelmowi. Podała mu ją po czym wybiegła jako chłop przykazał.Niedługo później paru miejscowych chłopów przytachało podżegacza do domu sołtysa.
Wujaszek gdy tylko przytaszczono podżegacza rzekł spokojnie:
- Witajcie. Długo kazaliście na siebie czekać. Nie dobrze. Bardzo nie dobrze - Anzelm pokręcił głową - No ale zanim wydam osąd to chcę poznać chłopcze Twoja wersję. Mów prawdę bo na razie wychodzi, że chciałeś skazać na stos niewinnego człowieka. W dodatku nie dość że podżegałeś do samosądu, to jeszcze jego ofiarą miał być licencjonowany mag, a to karze się karą..powiedzmy batożenie i wyrwanie języka byś więcej kłamstw nie opowiadał. Mów wszystko co wiesz i co widziałeś. Tylko wtedy może okażę Ci łaskę. Inaczej … sam wiesz.. - szlachcic wstał i poklepał podżegacza po policzku.
Podjudzacz wyraźnie był wystraszony, z całą pewnością wiedział, czy przeczuwał co go czeka.
- Jak powiem prawdę, i obiecam, że nigdy już, przenigdy, tak głupio, niemądrze i źle nie postąpie, to okażecie litość? Ja wiem, kara mi się należy, z pewnością i słuszne to jest, jak najbardziej, ale nie wyrywajcie języka mi... nie palcie... proszę... Prawdę powiem i o litość proszę... - spojrzał błagalnymi oczami na Anzelma.
- Jeśli będziesz szczery ja odpuszczę Ci winy - rzekł spokojnie Anzelm, kładąc uspokajająco rękę na ramieniu podżegacza - Zacznijcie od imienia..a potem mówcie..
Na słowa Wujcia Eryk nieco się skrzywił. Rozumiał, szlachcic, gadanina, ale mowa o odpuszczaniu win... nie bardzo mu to leżało.
- Dieter jam - zaczął podżegacz. - Prawdą mogło być, co rzekł tamten - przyznał. - Prawda jest taka, że znaleźliśmy go, jak był nieprzytomny, a tamci dwaj zesmoleni. Historię do tego żeśmy dopowiedzieli sami, sami żeśmy też nieprzytomnego pojmali. Taka prawda jest- spojrzał na Anzelma.
- Czyli nie słusznie, w pełni świadomie go oskarżyliście, wiedząc że nie winni chcieliście skazać go na śmierć? - zapytał Anzelm
- Ja nie wiedziałżem kogo zesmolił, bo tego nie widziałem. Mogło i być jakośmy rzekli, ino tego nie sprawdzaliśmy - odparł Dieter.
Wujaszek podrapał się po brodzie i na chwilę zamilkł. Myślał co by tu zrobić a na końcu rzekł:
- Jak powiedziałem odpuszczam Ci Twoją winę - poczekał aż na twarzy podżegacza zagości uśmiech by dodać - lecz czy Twoją winę odpuści Ci czarodziej, którego chciałeś dla zysku spalić, mieszkańcy których naraziłeś na niebezpieczeństwo by zaspokoić swoje żądze nie bacząc na ich dobro a przede wszystkim czy wybaczy Ci Eryk Weiss, przedstawiciel zakonu Sigmara...to nie moja w tym głowa. Eryku należy do Ciebie - machnął Anzelm ręką by zabrali mu to ścierwo sprzed oczu.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 27-12-2012, 19:05   #49
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Walk rzeczywiście zbyt wymagająca nie była, ale niektórym się dostało (biedny Wujek), a jeszcze innym, dostało się za mało (cholerny Felix). Mimo wszystko wszyscy żyli, a Aliq wiedział z doświadczenia, że nie warto otwierać konflikt z Piórkiem, wciąż pamiętał nieszczęśliwy wypadek z udziałem jego samego i Alexa, trochę trwało nim ich relacje się polepszyły, musieli sporo przejść. Felix zaś nie wyglądał na takiego, co zwykł dożywać do końca niebezpiecznych przygód, a biorąc pod uwagę, że ledwo wyszedł z utarczki z plebsem, która taką przygodą nie jest, to Aliquam czarno widział jego przyszłość. Po co jeszcze chłopaka męczyć? Szczególnie, że do niedawna miał go za kobietę.

Krasnolud nie miał nic przeciwko temu żeby jeszcze tu zostali i okazali wyższość intelektualną i pozycji społecznej wieśniakom, skoro jego towarzysze chcieli się dowartościować, dręcząc plebs i uświadamiając im ich winę - proszę bardzo. Khazad i tak wiedział, że Sigmar by nie powstrzymał wieśniarów od takich samosądów i innych plugastw.

No i jeszcze czarodziej... niech żyje, ale lepiej żeby trzymał te swoje napalone łapska z dala od i tak już zużytej brody Aliquama!
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 27-12-2012, 19:24   #50
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Felix, utrapienie wesołej kompanii, nie wdawał się w rozmowy po wyłonieniu z lasu. Przy magu pozostał ino przez chwilę, na tyle długo by Anzelm zdołał skarcić go jak małe dziecko (nawiasem mówiąc to Piórko jego słowa skomentował dziecinnym właśnie zachowaniem - prychnięciem i wywróceniem oczami) i by mógł rzucić okiem na glejt Svena. Na słowa Weissa już, już miał się odezwać, ale darował sobie. Do pomocy wieśniakom w sprzątaniu tego burdelu na kółkach się nie kwapił, bo w sumie gdzie tu jego wina? Nie on ich zarżnął, nie on sfajczył chlewik. Towarzyszom swoim nie kazał dziabać pospólstwa, a że nie umieli jebnąć bez uszkadzania przeciwników - ich problem. Felix co najwyżej mógł im zapłacić za zrujnowaną przy uwalnianiu linę.

Weiss, Ranelf i Burghardt kłapali ozorami bez sensu i znudzili najwyraźniej Pawie Piórko, który ruszył w stronę wozu. Grzebiąc w swoich rzeczach, obserwował przechodzących wieśniaków nieufnie. W końcu chwilę temu był obiektem ich zawiści, a tak gorące uczucia wolno nie umierają. Nie tylko pospólstwo zresztą tak traktował; Alex też otrzymał swoją porcję felixowej nieufności. Komuś, kto do ciebie strzela, nie ufa się z zasady.

Wrócił z oderwanym kawałkiem płaszcza przyciśniętym do rany na ramieniu, odprowadzając Ranelfa spojrzeniem zmrużonych oczu. Weissa również zignorował, zwracając się bezpośrednio do maga.

- Jak mniemam na leczeniu się nie znacie? - Westchnął ciężko, gdy Sven pokręcił głową. - Mniejsza, jakoś przeżyję. Mówiliście, magiku, że podróżujecie do Altdorfu. Nam droga wiedzie do Beeckerhoven, może chcielibyście zabrać się z nami? Zawsze to raźniej i bezpieczniej.

Eryk na pierwsze pytanie Felixa jedynie westchnął. Jego ręce upaprane we krwi rannych, których właśnie kończył opatrywać wskazywały na braki w umiejętnościach medycznych kapłana.

- Nie zdobyłem niestety takowej wiedzy - rzekł natomiast w odpowiedzi mag. - Z chęcią dołączę do was. Samemu widać jako niebezpiecznie jest. Odmieńców po wojnie co nie miara. Ubijesz ich, to jeszcze cię w wiosce przypalić będą chcieli - westchnął. - Ja do Altdorfu zmierzam, przez Middenheim za pewne. W tym samym kierunku podążacie, więc wielce na rękę byłoby mi dołączyć do was. Nie wiem, czy i do samego Beeckerhoven, ale teraz z pewnością - spojrzał na Felixa.

- Witam tedy w naszej komp...

Nie było mu dane dokończyć zdania. Szarpnięcie sprowadziło go w dół i pokazała mu się zarośnięta, khazadzka gęba. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale i to mu przerwano, kiedy jego twarz została przedstawiona kargunowej łapie.

Wpierw opadła mu szczęka i Jemioła mógł podziwiać szczere zdziwienie w felixowych oczach. W chwilę później zdziwienie zastąpiła złość, co widać było w napiętych mięśniach szczęki.

- Łapy przy sobie, khazadzie. - Warknął Felix, mrużąc oczy i wyswobadzając się niezdarnie z uścisku Karguna.

Nie prowokował, nie komentował, nawet nie szydził. Zwyczajnie wyprostował się, górując nad Jemiołą i poklepał rękojeść noża zawieszonego na bandolierze.
 
__________________
"Information age is the modern joke."
Aro jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172