Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2012, 20:08   #94
vanadu
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Wysłannik Belegarda prowadził ich krętymi ulicami pełnymi ludzi straganów. Dość szybko dotarli do okazałego budynku położonego przy ruchliwym trakcie.

Był to budynek postawny, choć drewniany. Ów Skargi wprowadził ich i wyminąwszy spory tłumek zasiadający do posiłku tudzież piwa, zameldował w tutejszej recepcji. Znać było że karczma dostatnia i lepszych klientów przyjmuje, z racji ich strojów, umeblowania i całej atmosfery. Temu wszystkiemu kolorytu dodawał bard z harfą, drzemiący w kącie nad miską strawy.

Obydwaj podróżnicy dostali pokój wspólny, dwójkę w rogu pierwszego piętra, dzięki czemu przestrzeń była ciepła od kuchennego komina. Rozlokowali się szybko. Torgi zostawiwszy graty skierował swe kroki prosto ku piwodajni, zostawiając kompana z jego rozmyślaniami. Cała sprawa trochę niepokoiła Buttala, miał złe przeczucia. Tymczasem porządkował swój strój na wizytę. No właściwie to zapastował rysy na zbroi i zdrapywał błoto ze spodni. W planach miał jeszcze przejechać szmatą buty.

Jego porządki trwały już ładną chwilę, gdy usłyszał tupot podkutych drzwi na schodach. Cóż, wszystko wyglądało lepiej niż ok.
Kiedy Buttal skończył inspekcję pokoju oraz siebie ruszył w stronę drzwi. Wtenczas rozległo się bardzo energiczne pukanie. Nim kurier zdążył odpowiedzieć, do środka wpadł zdyszany Torgga:

- Facet... Na dole. Sprawę do ciebie ma. Pilną - i jakby na potwierdzenie swoich słów, uniósł w górę dużą, gładką, platynową monetę.

- Facet mówisz? A jak wyglądał? - zapytał zaciekawiony Buttal. Zastanowił się chwilę i podsumował w myślach: albo uczynni donieśli jarlowi albo jeszcze uczynniejsi konkurencji, ciekawe.

- Chudy, dobrze ubrany, wynajął stolik w alkowie na waszą rozmowę. No i lekką ręką sypnął mi platyną żebym przestał pić i ruszył dupsko do ciebie- skrzywił się, oglądając monetę. Po namyśle ugryzł ją - Cholera, platyna

- Czyli konkurencja - rzucił Buttal: - dobra, idę, ty usiądź tak by cie nie widzieli i patrz ilu wziął ze sobą na wypadek jeśli powiem nie

- Żeby nie było, jeśli to to co myślę to powiem nie, więc uważaj - dodał jeszczez cicha w drzwiach.

Torgga skinął głową i ruszył ze Buttalem, by w progu głównej sali dość ostentacyjnie udać się w stronę baru. Mężczyzna który poprosił o spotkanie faktycznie nosił się z dużą godnością i przepychem. Na każdym palcu miał pierścień błyszczący złotem a srebrny łańcuch na piersi wskazywał na jakąś większą lub mniejszą funkcję w strukturze lokalnych gildii.Na widok krasnoluda wstał i skinął głową:

- Witam. Nazywam się Sarge Hernhei. Dziękuję że zgodził się pan na spotkanie

Mężczyzna uśmiechnął się samymi ustami i splótł ręce przed sobą:

- Mam dla pana bardzo opłacalną propozycję. Niech odda mi pan niesiony list i wróci do pana Dimzada, opisując napad na drodze, kieszonkowca który odciął panu od paska ten pancerny futerał czy cokolwiek wpadnie panu do głowy. W zamian proponuję 1 000 sztuk złota lub przedmioty o takiej wartości. Za takie pieniądze długo nie będzie musiał się pan martwić o swoją przyszłość... - spokojnie upił łyk wina. Torgga zaś rozglądał się, ale po jego minie widać było że jest wręcz zawiedziony brakiem wyraźnego zagrożenia.

- Cóż, to bardzo uprzejma propozycja ale jestem zmuszony odmówić. Jestem człowiekiem pana Dimzada i przy tym pozostanę - odpowiedział kurier, po czym wstając dodał: - Miłego dnia

- Nie musiałby się pan upodlać tą parszywą robotą. Słyszałem o całym zajściu na drodze. Ech, nawet trakty nie są bezpieczne. A pan Dimzad niedługo przestanie być równie wpływowy co obecnie. W razie gdyby zmienił pan zdanie, będę tu do wieczora - znów upił łyk trunku, nawet nie wstając.

- Widzi pan, nie uważam tego za upodlające, ja to lubię - zaśmiał się odchodząc Resnik - Zaś jeśli chodzi o pana Dimzada, na pewno ucieszy się że tle ciepłych serduszek martwi się o jego samopoczucie - po czym skinąwszy na Torgiego skierował się ku drzwiom.

Przed pójściem do jarla Buttal miał jeszcze ze dwie sprawy do załatwienia. Wraz z towarzyszem skierował się pierwej ku kantorowi by wymienić weksel na gotówkę. Ku kantorowi Hejm Mynt, nie chcąc na więcej konkurencji się napataczać, co by go w kradzież, lub coś w tym guście nie wrobili. Zebrawszy gotówkę ruszył na targ. Szukał jakiegoś co bardziej egzotycznego drobiazgu, korzystając z obecności w tej sporej placówce handlu południowego.


Za większość swej gotówki nabył ostatecznie amulet mniejszego leczenia, prosto z Colimonte. Nałożył go pod koszulę. Teraz mógł spokojnie skierować się ku bramie kasztelu. Dotarł tam po chwili.
 

Ostatnio edytowane przez vanadu : 20-12-2012 o 21:49.
vanadu jest offline