Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2012, 03:29   #12
flunkie
 
flunkie's Avatar
 
Reputacja: 1 flunkie nie jest za bardzo znanyflunkie nie jest za bardzo znanyflunkie nie jest za bardzo znanyflunkie nie jest za bardzo znanyflunkie nie jest za bardzo znanyflunkie nie jest za bardzo znanyflunkie nie jest za bardzo znany
Following the footsteps
Of a rag doll dance
We are entranced
Spellbound


Słowa Camille niespecjalnie zaskoczyły Rubena. Kiedy tylko spostrzegł młodego de Marseille wiedział, że nie przyszedł z czystego zainteresowania kwestią smaku wschodniej posoki.

- Zabierz go do biblioteki, zaraz do was dołączę. szepnął jej do ucha i oddalił się w kierunku jednego z ghuli, który akurat serwował gościom nasączone afrykańską krwią przystawki. Grupa wampirów ssała i pluła do kryształowych miseczek, wyglądało to dość komicznie na tle szykownych garniturów i wartej fortunę biżuterii. Czego nie robi się dla mody - pomyślał odciągając kelnera na bok.

- Daj znać monsieur Dublinowi, że ma wrócić wcześniej. Nie zwlekaj, przystawki mogą poczekać. Ghul przytaknął onieśmielony i odmaszerował. Lacroix udał się do biblioteki. Zastał tam Delfina, który siedział w skórzanym fotelu z kielichem w ręce. Camille siedziała naprzeciw, uśmiechy na obu bladych twarzach nie uspokoiły Rubena. Przyłączył się jednak do maskarady i z podobnie czarującą miną usiadł przy Camille, wcześniej elegancko zaznaczając obecność Delfina Montrealu.

- Monseigneur, pragnę podziękować za miłą niespodziankę. Sam Delfin Montrealu pofatygował się na naszą skromną degustację, nie mogę sobie wyobrazić lepszego uznania naszej pracy. powiedział dolewając gościowi kolejną porcję napoju.

- Ależ nie ma za co dziękować, monsieur Lacroix. - Odparł Axel, biorąc kolejny łyk krwi. - Wasze winnice są niezwykłym przedsiębiorstwem, wartym uwagi każdego Spokrewnionego. Pomijając technologiczne osiągnięcia, wasza krew jest zawsze najwyższej jakości i stanowi ucztę dla podniebienia. Nie mówiąc o wybornym towarzystwie.

Obdarzywszy duet Savant&Lacroix uśmiechem, Delfin powoli odłożył kieliszek na pobliski stolik i splótł smukłe palce, studiując ich twarze.

- Szkoda tylko, że sprowadzają mnie tutaj obowiązki. - Uśmiech chłopaka zbladł nieco. - Montreal trawi plaga, co zauważają już nawet sami śmiertelni. Zapewne słyszeli państwo o wzrastającej liczbie osób zarażonych tymi wszystkimi wirusami. Nawet ze swoją nieuwagą i rozwiązłością, populacja metropolii nie zdołałaby rozprzestrzenić tego paskudztwa na taką skalę. Niektórzy ze Spokrewnionych upatrują w tym... Czyjejś ingerencji.

Axel zamilkł na chwilę, wpatrując się w swoje splecione palce.

- Biorąc pod uwagę charakter pańskich interesów, wydają się państwo odpowiednimi osobami, do których można się zwrócić. Stąd moje pytanie: czy mają państwo jakiekolwiek informacje, które mogłyby wspomóc nas w śledztwie i schwytaniu ewentualnego winnego?

Tego właśnie się obawiał. Potomek królowej ewidentnie nie chciał tracić czasu na uprzejmości. Ruben pociągnął z kielicha, dając sobie krótką chwilę na przemyślenie odpowiedzi. - Jeszcze nie, aczkolwiek poczyniliśmy odpowiednie kroki w celu zdobycia odpowiedzi na nurtujące nas pytania. nie patrzył na Camille, lecz wiedział, że nie będzie do końca zadowolona z prostolinijnej taktyki, którą wybrał. - Monseigneur, oczywistym jest, że zaistniała sytuacja szkodzi mojemu biznesowi. Na to nie mogę i nie zamierzam pozwolić. Jesteśmy dopiero na démarrage jakiegokolwiek śledztwa. Jeśli jednak moglibyśmy zaoferować swą pomoc w odnalezieniu winnych, służę pomocą. Camille uśmiechnęła się i dodała - Im szybciej źródło tej zarazy zniknie z ulic Montrealu tym szybciej będziemy mogli wrócić do kosztowania smaków świata, oui? Ruben odwzajemnił uśmiech. Miał szczerą nadzieję, że Dublin pojawi się lada chwila.

- Bien sûr. - Odparł na pytanie Camille. - Szeryf wyznaczyła już odpowiednią osobę do przeprowadzenia śledztwa, jednak sprawa wymaga od nas szczególnej uwagi. Państwo zdają się być najlepiej poinformowanymi z nas wszystkich, jeśli chodzi o krew Montrealczyków. Mam nadzieję, że jeśli będziecie posiadali informacje, mogące pomóc Szeryf i jej Ogarom, niezwłocznie się nimi podzielicie. Współpraca w tej sprawie będzie niezwykle mile widziana oraz nie zostanie przez nas zapomniana. - Postukał chwilę palcami o oparcie, po czym kontynuował. - Skoro już o tym mowa... Czy państwa dawcy, że tak ich nazwę, również zostali w ostatnim czasie zarażeni?

- Tak. odpowiedział niemalże natychmiastowo. Wiedział, że jak tylko Delfin zniknie z horyzontu Camille będzie chciała wbić go na pal. Musiał jednak mówić dalej. - Stąd też nasze zainteresowanie całą sprawą. Mogę zapewnić, że był to pojedynczy incydent, załatwiony szybko i precyzyjnie. Jednak oczywistym jest, że problem należy... zdusić w zarodku. A w tym wypadku dyskrecja i nie sianie paniki wydają się kluczowe. Ruben przejechał palcami po rudej brodzie. - Monseigneur... zaczął patrząc Delfinowi prosto w oczy - Zadam teraz dość śmiałe pytanie, proszę nie zrozumieć mnie źle. Jeśli całą sprawą zajmuje się szeryf Bassani dlaczego postanowił Pan pojawić się tu osobiście?
Camille milczała, jednak jej ledwo otwarte powieki, które dostrzegł kątem oka, sygnalizowały szybkie przetwarzanie informacji.

- Szeryf Bassani zajmuje się obecnie innymi sprawami, wymagającymi uwagi władz. - Odparł spokojnie de Marseille. - Montreal nie jest tak spokojny jak kiedyś.

***
 
flunkie jest offline