Koleś siedział cicho jak na pogrzebie. Bo to w sumie był pogrzeb. Już wszystko pamiętał.
Uciekli na tą pustynię, ścigani przez ludzi Burmistrza. Joe - a właściwie Biały Wilk, indianin o nadzwyczaj bladej skórze, zakochawszy się w córce Burmistrza, pięknej Mary Ann, udawał białego by zdobyć jej względy. Gdy jednak w końcu ujawnił swe uczucia, Mary Ann odrzuciła pogańskiego dzikusa - być może wszystko skończyłoby się w tym miejscu, ale służąca podsłuchując przekręciła zdarzenie i doniosła Burmistrzowi o rzekomym romansie. Ten zdecydował się pojmać i powiesić Bladego Wilka. Zrozpaczona dziewczyna, nie mogąc nikogo przekonać o niewinności indianina, mogła się zwrócić tylko do jednej osoby, obiektu skrytych westchnień - do przesławnego, wspaniałego, odważnego, przystojnego rewolwerowca, prawdziwego mężczyzny i kowboja - KOLESIA! Ofiarowała mu swe niewinne serce (i nie tylko), w zamian za uratowanie dzikusa.
Po wielu przygodach w trakcie których Koleś wpoił Białemu Wilkowi zasady honoru i szlachetności, a nawet nawrócił go ze ścieżki pogaństwa, w międzyczasie wielokrotnie ratując mu życie dzięki swym niezrównanym umiejętnościom strzeleckim, w końcu zgubili pościg.
Jednak była to tylko zmyłka, albowiem podli wrogowie wiedzieli, że jak długo w pobliżu jest Koleś, nie mają żadnych szans! Zapędzili ściganego na pustkowie i dopadli w opuszczonym miasteczku nim Koleś zdołał ich dopędzić, zajeździwszy konia.
Teraz zaś musiał patrzeć jak dobijają osłabionego z głodu i pragnienia brata krwi.
Koleś zapłonął gniewem, gdy w końcu sobie to wszystko przypomniał. Pewnie to przez słońce dotychczas miał jakieś zwidy, teraz jednak wsystko stało się jasne. Przygotował broń i wyczekiwał właściwej okazji do ataku. Zemsta będzie należeć do niego! W pobliskim szybie opuszczonej kopalni skrywał się przyrodni brat Joego, jego też szukali... Gdy będą nim zajęci, zaatakuje z zaskoczenia. Oczywiście o ile nie będzie zmuszony zabić najpierw któregoś z przeszukujących domy. Chociaż powinien być w stanie na razie unikać starcia przemykając po cichu wśród budynków, jeśli zanadto się zbliżą... Pewnie są tu jakieś tylne wyjścia. Zobaczymy jak to będzie.
__________________ Cogito ergo argh...! |