Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2012, 13:49   #117
Rebirth
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Hargreaves:

Gdy skończyłaś rozmowę z Thompsonem, spostrzegłaś że nikogo obok Ciebie już nie było, a uroczy czarny który przed momentem proponował ci drinka, gibał się właśnie przy jakieś innej kobiecie nieopodal lady barowej. Atmosfera robiła się co raz gorętsza i nie wiadomo czy zasługa w tym napływającej liczby gości, czy specjalnych klimatyzatorów ukrytych w podłodze. Narkotyk w tych warunkach działał mocniej, wypełniając zmysły euforycznymi spazmami i nagłymi spowolnieniami ruchów otoczenia. Stłumione bity dudniły w głowie niczym maszynownia. W tym rauszu, udałaś się w stronę zaplecza, wymijając oplatającą się niczym dwa węże parę kobiet. Mijając toalety miałaś wrażenie, że słyszysz dobiegające z niej jęki rozkoszy. Obok łazienek, było wejście zagrodzone bramką. Ochroniarz stał w niej niczym słup, i z kamienną twarzą gotów był wysłuchać co masz mu do powiedzenia. Gdy wspomniałaś o czarnej pumie i ciotce Teresie, nie zareagował ani nie odpowiedział. Trudno było wywnioskować czy w ogóle cię wysłuchał. Niemniej wykonał ledwo widoczny krok w bok. Tu też nie miałaś pewności. Czy mogło to oznaczać, że możesz przejść? Warto było zaryzykować. Nie zatrzymał cię gdy mijałaś jego muskularne ciało. Ocierając się o nie, mogłaś wręcz poczuć te napięte, i pewnikiem syntetycznie umocnione mięśnie. Za przejściem, od razu przywitał cię zimny podmuch, aż poczułaś delikatne kłucie w skroniach, co też nieco otrzeźwiło umysł. Teraz zamiast miłej woni aromatów, czuć było bardziej smród palonych używek. Czarna ściana prowadziła jedynie w prawo. W zadymionym, przypominającym kanciapę, zagraconym pomieszczeniu znalazłaś podstarzałą już kobietę. Odwrócona tyłem, siedziała na piankowym, popękanym fotelu, a w wygiętej ostentacyjnie, wychudzonej dłoni, tlił się skręt jakiegoś świństwa, o niezbyt miłej woni.
- Czarna puma? Co ta zdzira znowu ode mnie chce? - wymamrotała mocno ochrypłym głosem kobieta. Wygięła swój pomarszczony wiekiem kark, strzykając przy tym donośnie. Wcisnęła coś na ukrytym w oparciu panelu, a fotel ruchem obrotowym odwrócił się w twym kierunku. Widok mógł szokować, bowiem jej twarz była wręcz karykaturalnie zdeformowana.


Ciotka Teresa:

- A może przyszłaś tu szukać pracy, ślicznotko?

--- --- --- ---

Thompson:

Warsztat przywitał cię jedynie w pełni przeźroczystymi drzwiami, sterowanymi automatycznie. Na suficie prawie niewidoczna, tliła się zielona dioda detektora. Gdy zbliżyłeś się do drzwi, te zmieniły nagle barwę na czerwoną. Szyba miała wbudowany hologram, na którym wyświetlił się napis:

Kod:
DOSTĘP NIEAUTORYZOWANY. OKAŻ DOKUMENT, LUB SKIERUJ SIĘ DO RECEPCJI.
Drzwi jednak o dziwo otwarły się i przepuściły cię do środka. Szybko jednak zrozumiałeś o co w tym chodzi, gdyż wewnątrz była wielka brama, wciąż zamknięta, za to na podłodze zielone strzałki z napisem "recepcja" kierowały w prawy korytarz. Po drodze jak i po lewej, jak i po prawej stronie mijałeś plazmowe ekrany, które w superlatywach przedstawiały realia i ofertę firmy Raifon. Mogłeś zobaczyć z jakim rozmachem powstają części do stacji pod-orbitalnej NeoLux, jak setki androidów z największą precyzją wykonują pracę na taśmach produkcyjnych i operują maszynami. Przygrywała przy tym dosyć pompatyczna muzyka symfoniczna.
Na końcu drogi marketingowego udręczenia, znajdowało się niewielkie pomieszczenie, przypominające poczekalnie, które zwieńczone było dosyć ciasnym stanowiskiem recepcji. Za szybą siedziała kobieta w średnim wieku, o zmęczonym i zafrapowanym pracą wyrazie twarzy. Nie zauważyła nawet jak wszedłeś i dalej była zajęta wstukiwaniem coś w archaiczną klawiaturę z plastiku. Dopiero gdy zbliżyłeś się do niej, spojrzała na ciebie zdejmując przy tym okulary, by za chwilę założyć je z powrotem.


Recepcjonistka:

Tak słucham, w czym mogę pomóc?

--- --- --- ---

Malachius:

Kovalsky żachnął się nieco, na próbę wyciągnięcia jakiegoś rabatu. Odparł bezceremonialnie:
- Nie ma mowy o zniżce, Axel. Prawdę mówiąc i tak nieco masz taniej, tylko ze względu na naszą wspólną przeszłość. W normalnych warunkach w ogóle bym się tego nie podjął. Zbyt wiele ryzyka. Co do zaś wyboru, jasne że da się odjąć. Jak mówiłem, 800 uniaków za łebka i sam możesz sobie wybrać kogo mam sprawdzić, a kogo nie. Wspomniałeś o czterech osobach, trzech informatorach i kliencie, więc za wszystkich byłoby 3600, ale równie dobrze możesz zlecić tylko wybranych. Za dodatkowy "tauzen" masz ode mnie sprawdzenie archiwów i węzłów komunikacyjnych w poszukiwaniu zapisków rozmów czy informacji dotyczących twojej sprawy. Także sam się musisz zdecydować czego ode mnie wymagasz.

--- --- --- ---

Nakamura, Falck & Sanchez:

Vincenzo nie dał się nabrać na tą gadkę Quincy'ego. Odparł mu szybką kontrą:
- Co mi tu kit wciskasz, panie Falck! Jest pan tu od paru dni, i naprawdę tylko dlatego że nie było nikogo innego w pobliżu. Umowę podpiszę kiedy zobaczę, że nie próbujesz nas wyrolować. I tak nie masz wyboru, toniesz w długach. Powinieneś być wdzięczny, że w ogóle cię przyjęliśmy!
W międzyczasie Troy odparł Nakamurze z pewnym zdumieniem:
- Musimy powiadomić Malachiusa, no i Thompsona oraz Hargreaves. Oni chyba nadal go szukają, nie wiedząc że jest tutaj sam poszukiwany.
Troy odwrócił się do Q i do Vincenzo, zwracając się do tego pierwszego.
- Panie Falck, myślę że pana umiejętności mogą bardziej przydać się nam, a i możemy zaoferować sporą pensję za pański trud. Chciałbym aby został pan naszym technikiem pokładowym.
- Co to ma znaczyć?! - wtrącił się dyrektor - Przyszliście tu w interesach, czy wykradać mi pracowników?!
- Po prostu uznałem, że talent Quincy Falcka bardzo się tu marnuje, a pan może sobie jak da się wywnioskować z pańskich słów każdego, byle jakiego pracownika na jego miejsce. Może pan nie wie, ale o panu Falck'u dobre słowa krążą nawet poza tym układem. To bardzo wykwalifikowany inżynier, który swe miejsce powinien mieć na statku kosmicznym, a z tego co słyszałem to nie jest z wami jeszcze związany żadną umową, więc ma wolną rękę.
Celna riposta rozwścieczyła Vincenzo, choć starał się ten wybuch stłumić wewnątrz jak tylko mógł.
- Jeszcze nie, ale zaraz będzie... - wycedził przez zęby Vincenzo - Fincher, wydrukuj umowę dla pana Falcka i oddaj mi ją, podpiszę ją w tej chwili. Panie Falck, mam nadzieję że wciąż chce pan u nas pracować i zgodnie z pana prośbą, otrzyma pan za chwilę umowę do podpisania, proszę tu poczekać.
Tymczasem Troy spróbował połączyć się z Malachiusem. Niestety, z jakiś przyczyn okazywało się to niemożliwe. Tak jakby coś nagle zaczęło zakłócać sygnał. Podobnie nie udało się nawiązać połączeń z Hargreaves i z Thompsonem. Musieli więc dalej być skazani na niewiedzę.
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 21-12-2012 o 13:58.
Rebirth jest offline