Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2012, 21:27   #48
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Hwarhen. No gęba sama się śmiała na widok tej szpetnie odmrożonej, kudłatej mordy. Tym bardziej, że Engan znowu czekał i już mu się oczy same zamykały gdy oparty o ścianę schodów patrzył jak Ulmer tłumaczy coś po cichu Alysie. Nawet Stout gdzieś polazł opuściwszy swój posterunek. Co prawda nadal mierził go fakt, że stary wyżej cenił politykowanie ze skagostwem od żołnierskiego meldunku swoich ludzi, ale akurat Hwarhena winy Kamyk nie widział w tym żadnej.

- Hwarhen! Kopę lat chudzino! - trzymając czerep za róg zarzucił go sobie na plecy i uścisnął prawicę olbrzyma - Na plotki Ci nie poradzę, bo sam pierwszy raz je słyszę i posłuch u mnie mają marny, no ale jak mówisz, że Ci trunku i siniaków mało, to czym Czarny Zamek bogaty. Akurat mam coś wesołego do wypicia co wymaga sprawdzenia, a że jutro byczyć się zamierzam to i jak o łomot się prosisz to nie lza odmówić. Ino za odwiedziny u Półrękiego nie ręczę, bo maester nasz jak uzna, że żadnych ma nie być, to nawet Lord Dowódca może mieć z nimi problem. Tymczasem jednak mus nam na górę.

I nawet nie musiał mówić kim są “my” bo Alysa już dzielnie parła po schodach w ich stronę. Reakcja Skagosa na jej pojawienie się była już tylko trochę zaskakująca. Hwarhen najwyraźniej w jakiś pokrętny sposób odczuwał swoją niższość wobec silnych niewiast. Swojej siostry, tej młódki Tyrii i teraz chyba Alysy.

Dornijka przedstawiła się, poczekała aż Skagos się podniesie niskiego ukłonu. Patrzyła na jego dłonie, na odmrożony policzek i warkocze.
- Rzeźbisz czasem figury z kości, Hwarhenie z klanu Crowl?

Skinął tylko głową bez słowa, mrużąc oczy. Wahał się moment, ale sięgnął do sakiewki wiszącej przy pasie. Zaczerpnął z niej pełną garścią, zachrzęściły kości. Kiedy otworzył wielką dłoń przed Alysą, zobaczyła odwzorowane jak żywe małe foki, morsy, szybkie delfiny, jelenie, wyjącego wilka. Kości były wypolerowane do połysku i gładkie w dotyku jak szkło.
- Dla mojej córeczki. Ona kocha zwierzęta - oznajmił z dumą i wyprostował się na pełną wysokość.

- Są piękne – przyznała Alysa. Wzięła z jego ręki jedną z figurek. Nie te same, tamte dopiero wyrzeźbi. Trochę pobladła. Oddała wojownikowi jego rękodzieło.
- Stoimy po tej samej stronie Muru, Hwarhenie? Czy wiesz w takim razie, kto jest po drugiej?

To było dziwne pytanie, ale lady Qorgyle najwyraźniej czekała na odpowiedź. Skagos zamrugał nerwowo i spojrzał na Kamyka, jakby prosząc, aby zarządca przyszedł mu z odsieczą. Engan jednak tylko uśmiechnął się i przyglądał jak Skagos wybrnie. Jak na kamykowy rozum była to przednia zemsta za wymuszoną wcześniej dyplomację Kamyka ze świętym. Tutaj olbrzym miał o tyle gorzej, że zamiast zarozumiałego starca o siwych włosiskach wystających z nosa i uszu, stała przed nim gładka dornijka, której sile opór stawiać musiał nie tylko rozum i charakter, ale i lędźwia. Rozbawiony zarządca gestem dłoni zachęcił Skagosa by ten nie krępował się i śmiało udzielił odpowiedzi.

- Stoimy po tej samej stronie Muru - odparł wreszcie Hwarhen, przykładając zwiniętą w pięść dłoń do serca. - Zawsze tak było. I zawsze tak będzie. Po drugiej stronie... dzicy wodzowie, mniejsi i więksi. Niektórzy mówią, że olbrzymy i mamuty. Nie widziałem ich nigdy żywych, ale widziałem i dotykałem własną ręką ich wielkich kości. Niektórzy mówią, że... są jeszcze inne istoty, nie ludzie. Stare opowieści. Stare strachy - wzruszył wolno potężnymi ramionami. - Jam człek prosty, pani. Jeśli chcesz wiedzieć, winnaś zapytać świętego mędrca, kapłana. Albo kogoś, kto zaszedł na północ dalej niż inni... albo bogów.

Engan zagwizdał z podziwem.
- No nie ma co Hwarhenie. Lepszy z ciebie mówca niż ze mnie. Widzimy się pod wieżą.
Hwarhen kiwnął głową i postąpiwszy o krok puknął dłonią w czerep i okiem znawcy ocenił jakość znaleziska. Engan i Alysa spojrzeli po sobie jak na zawołanie. Skagos wiedział.
- To nie pierwszy jakiego oglądasz? - zatrzymał go jeszcze Kamyk - Znaczy wiesz co to za zwierz takie czerepy zostawia?
- Ano! - wojownik podparł się dumnie pod boki. - Pewnie, że wiem! To nasza skagoska bestyja. Musi być, że od Rorków, z północy wyspy. Ichnie pracują w kopalniach soli, największe zawsze były i najbardziej mocarne. Matka mi mówiła. Ona była z Rorków. Ale to to stare przecież! Z parę setek lat ma, co? Teraz to takie wielkie się już nie rodzą, choć nadal to potwory! Mimo wszystko, powiadam wam, pani Pajęczyco i ty, Kamyku - nie masz na świecie całym większych bydlaków nad skagoskie jednorożce!

Engan zamrugał oczami z niedowierzając spoglądając w zarośnięte oblicze Skagosa.
- Aaaha. No tak - stwierdził w końcu wzruszywszy ramionami i dodał tonem jakby stwierdzał coś oczywistego - No jak nic, jednorożec.
Hwarhen zaś rechocząc ubawiony zbiegł pośpiesznie po schodach.
- A nie mówiłam? - spytała Alysa.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline