Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2012, 18:40   #49
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Jedno zagrożenie minęło. A przynajmniej zostało na jakiś czas zażegnane, gdyż śmierć była wierną towarzyszką zwiadowców. Tym razem udało się mu i Półrękiemu uciec od niej. Jednakże Lannister żadnemu z nich nie wywróżyłby śmierci ze starości. Wcześniej czy później poniosą śmierć na służbie.

Po raz kolejny Joran złapał się na tym, że jego myśli były dość ponure. Zapewne wszystkie te wydarzenia ostatnich dni, dwa zamachy, sprawa z Czaszką sprawiły, że jego nastrój się pogorszył. Ktoś tutaj bardzo brzydko pogrywał, a wszystkie informacje jakie otrzymywał jasno wskazywały, że cała sytuacja w jakiej obecnie się znaleźli jest bardziej skomplikowana niż na początku mogło im się wydawać.

Gdyby miał czas chętnie usiadłby i przemyślał wszystko po raz koleiny. Może wtedy znalazłby moment, w którym mroźna Północ zamieniła się w miasto pełne sztyletów i niebezpiecznych cieni. Jednak na taki luksus nie mógł sobie pozwolić, nie kiedy stawka była tak wysoka, a chwila nieuwagi mogła ich wiele kosztować.

Czas było zająć się priorytetowymi sprawami. Po pierwsze ochrona Qhorina. Atmosfera w Czarnym Zamku była napięta. W takich czasach nigdy nie wiadomo co komu strzeli do głowy, a wystarczyłby jeden niezadowolony brat, aby zgubić ich wszystkich.

Natrafiał tutaj na pewien problem. Maester Aemon. Stary człowiek nigdy nie pozwoliłby, aby wprowadzić do lazaretu grupę ludzi z bronią. Szybko zapędziłby ich do jakieś "pożytecznej" pracy czy po prostu pogoniłby ich stamtąd.

Drugą sprawą było to, że strażnicy zadziałaliby odstraszająco, ale jeżeli w jakieś głowie zrodziłaby się myśl o zabiciu Półrękiego, to na pewno nie zniknęłaby z powodu drobnych trudności.

I tu dochodził do sedna sprawy. Potrzebował kogoś, kto może mieć w dyskretny sposób oko na zwiadowcę, nie zwracając na siebie zbyt wielkiej uwagi, a jednocześnie ktoś, kto okazałby się przydatny w razie jakieś konfrontacji. Na całe szczęście na Murze można było znaleźć ludzi do wszystkiego. Oczywiście jeżeli wiedziało się pewne rzeczy, znało schematy. Starszy nad zwiadowcami, miał taką wiedzę i wiele lat doświadczenia w jej wykorzystywaniu.

Teraz obserwował dwójkę ludzi siedzących naprzeciwko niego w komnacie. Wyglądali na zdenerwowanych, było to jednak zrozumiałe. Wiotki w jakiś sposób dowiedział się o truciźnie i teraz zachowywał się jak prawdziwy ochroniarz, nie pozostawiając Jorana bez opieki siebie lub kogoś zaufanego.

-Wszyscy wiemy jakie interesy prowadzisz na boku Gwiżdżący - zwrócił się do starszego zarządcy Lannister. Znał takich ludzi jak on od dawien dawna. W innym miejscu, byłby skutecznym i bogatym gangsterem. Tutaj też wykroił sobie niszę. Zakłady, hazard i pożyczki, a walutą tutaj były przede wszystkim służby, warty i inne czynności umilające życie członkom Nocnej Straży. A podobnie jak w innych częściach świata, również tutaj taka działalność mogła być niebezpieczna. Dlatego zarządca ugadał się, z kilkoma innymi braćmi, podzielającymi jego światopogląd na życie.

- Myślę Czarne Serce, że nie tylko ty o tym wiesz. Zresztą wielu próbowało mi udowodnić różne rzeczy, ale nie odnieśli sukcesu. Jak już wiele razy powtarzałem jestem wiernym bratem Nocnej Straży -

Lannister powoli pokiwał głową. To przynajmniej była prawda. Zarządca miał 60 lat, znajdował się na Murze od 20 roku życia i nie znał innego życia. Poza tym jego zakłady sprawiły, że nawet mroźna północ była przyjemniejsza do życia. Gwiżdżący nigdy nie wyruszał na długie patrole za mur, nigdy nie narażał się na odmrożenia w czasie nieprzyjemnych nocnych wart. Jego wierności nie można było podważyć i właśnie taki człowiek był mu potrzebny.

- Oboje wiemy ile wiem o twoich interesach i w jaki sposób, mógłbym tobie zaszkodzić ... ale nie chcę tego robić. Tym razem jednak moje przymknięcie oczu na pewne sprawy, będzie miało swoją cenę -

-Mów więc -

-Zajmiesz się ochroną Qhorina. Twój ochroniarz, pójdzie do lazaretu i będzie udawał chorego. Ma pilnować naszą drogę legendę, przed zbyt wczesnym zejściem, gdyby ktoś postanowił go uciszyć wykorzystując jego osłabienie. Poza tym będzie miał oczy i uszy otwarte, na wszelkie informacje dotyczące Półrękiego i Skagosów, a potem złoży odpowiedni raport ... ty również będziesz szukał takich informacji ... zrozumieliśmy się? -

-Mógłbym się kłócić i negocjować Czarne Serce, gdyż czuję , że ta sprawa jest dla ciebie ważna. Z drugiej strony znam twoją reputację i wolę nie ryzykować. Zrobię o co mnie prosisz. Gdy tylko dowiem się czegoś ważnego poinformuję ciebie

-Doskonale ... nie pozwól mi się zatrzymywać - popatrzył jak "zbir" opuszcza komnatę. Odczekał jeszcze kilka minut, a potem kazał sprowadzić kolejnego "gościa". Wczorajsza trucizna znacznie go osłabiła, wolał nie ryzykować długich spacerów. Zwłaszcza, że nie mógł przewidzieć, kiedy czeka go jakieś ważniejsze zadanie. Słyszał już oczywiście o tym, że nie wyruszy na wojnę z kandydatem na kolejnego Króla za Murem, nie miało to jednak takiego znaczenia. Nie dopuszczenie do wojny ze Skagos, było również ważnym zadaniem.

Tymczasem do komnaty wszedł młody, ciemnowłosy rycerz. sir Oswyn pochodził z biednej rodziny. Będąc 5 synem, nie miał żadnych szans na awans czy dziedzictwo. Straż była dla niego szansą na lepsze życie, kto wie, może nawet dobre perspektywy? Najważniejsze jednak, że był sprytny, wierny i wyważony. Stout polecał go jako godnego zaufania i Joran postanowił to wykorzystać

-Siadaj - poczekał, aż młody człowiek zajmie swoje miejsce -Mam dla ciebie rozkazy. Ktoś kradnie nam kamienie z Dębowej Tarczy. Chcę wiedzieć kto to robi i dlaczego to robi -

Młody rycerz kiwnął głową dając do zrozumienia, że wie o o co chodzi

- Musisz zachować ostrożność. Dzicy nie potrzebują naszych kamieni, więc pozostają inni podjerzani. Skagosi. Gdyby jednak odbudowywali za pomocą kamieni Długi Kurchan, wiedzielibyśmy o tym. Więc, po co to im? Czy to ludzi Mourad, czy może mamy do czynienia z jakimś innym odłamem? Jak widzisz mamy tutaj wiele pytań, na które chcielibyśmy otrzymać odpowiedź -

-Z tego co rozumiem, najlepiej aby nikt nie dowiedział się o tym, że wiemy? -

Joran uśmiechnął się przyjaźnie i kiwnął głową -Dokładnie. Nie chcemy denerwować Skagosów, a jak głosi stare przysłowie, co z oczu to z serca. Północ jest niebezpieczna, więc nikt nie zainteresuje się kilkoma zaginięciami ... o ile oczywiście, nie będzie mógł nas z nimi powiązać -

- Czy moim priorytetem powinno być zaciągnięcie języka? -

-Nie, nie ... jeżeli mógłbyś zdobyć więźnia i przesłuchać go tak, żeby nikt się o tym nie dowiedział, to masz moje błogosławieństwo ... jednak ... jednak, ostrożność będzie tutaj najlepszym doradcą. Równie dobrze możesz ich śledzić, czy zbadać ślady. Sir Stout polecił mi ciebie jako rozsądnego, młodego człowieka ... więc pozostawię tobie szczegóły, mnie będą interesowały wyniki -

Rycerz uśmiechnął się lekko widocznie zadowolony, z takiego obrotu spraw.

-Weźmiesz ze sobą małą grupkę, aby nie wzbudzać nikogo podejrzeń. sir Wynton z pewnością pomoże wybrać ci odpowiednich ludzi .... -

Dalsza rozmowa dotyczyła pewnych szczegółów technicznych dotyczących patrolu. Lannister czuł narastające zmęcznie, zmusił siebie jednak do zachowania pozorów siły. Gdy rycerz opuścił komnatę podniósł się powoli ze swojego miejsca i podszedł do okna. Miał ochotę chwilę odpocząć .... a następnie przeprowadzić kilka rozmów dotyczących wczorajszego dnia .... miał wiele pytań, które wymagały odpowiedzi.
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline